Andrzej Rybiński, 57. KFPP Opole 2020
Fot. Kurnikowski/AKPA
Z życia gwiazd

Andrzej Rybiński doświadczył w życiu wielu tragedii. Ukojenie odnalazł dzięki wierze

„To, co mam, zawdzięczam najpierw Bogu, dopiero potem sobie”

Marta Nawacka 27 czerwca 2023 20:51
Andrzej Rybiński, 57. KFPP Opole 2020
Fot. Kurnikowski/AKPA

Artysta doświadczył w swoim życiu wiele cierpienia. Śmierć wnuczka, ciężka choroba, groźny wypadek... Ukojenie Andrzejowi Rybińskiemu przyniosła wiara w Boga. To dzięki niej znalazł w sobie siłę, by przezwyciężać trudności i znajduje sens w cierpieniu.

Andrzej Rybiński doświadczył w życiu wielu tragedii

Jest utalentowanym gitarzystą i wokalistą, a najbardziej zasłynął dzięki wydanemu w 1983 roku utworowi „Nie liczę godzin i lat”. W życiu osobistym jednak los go nie rozpieszczał... Przetrwać trudny czas pomogła mu wiara w Boga. Wielokrotnie podkreślał, że doświadczył jego obecności. „To, co mam, zawdzięczam najpierw Bogu, dopiero potem sobie”, mówił w rozmowie z Dobrym Tygodniem. W tym samym wywiadzie wrócił także do tragicznych wydarzeń, z jakimi się mierzył. Choć spotkało go dużo cierpienia, to wiara Andrzeja Rybińskiego pozostała niezachwiana.

W 2014 roku w wyniku śmierci łóżeczkowej zmarł jego wnuk, Kubuś. Chłopczyk miał zaledwie cztery miesiące. „Ta rana nigdy się nie zagoi. Trudno w takiej tragedii szukać sensu, ale ja staram się tłumaczyć sobie, że nic nie dzieje się bez powodu”, wyznał w Dobrym Tygodniu. Rodzice dziecka zgodzili się na pobranie jego narządów do transplantacji, dzięki czemu udało się uratować troje chorych dzieci. Andrzej Rybiński regularnie odwiedza grób wnuczka i modli się za niego, jednocześnie stara się jak najwięcej uwagi poświęcać dwóm żyjącym wnukom, Mikołajowi i Adamowi.

Czytaj też: Nieustannie za nim podążała i wbijała w poczucie winy. Jarosław Kret z goryczą wspomina relację z mamą

Andrzej Rybiński, Plan programu
Fot. Piętka Mieszko/AKPA

Andrzej Rybiński, Plan programu "Jaka to melodia?"

Andrzej Rybiński przeżył groźny wypadek

Po pięciu latach artysta zmierzył się z kolejnym tragicznym wydarzeniem. Kiedy wracał samochodem z żoną z Zakopanego, jego samochód wzbił się nagle w górę i zmierzał w kierunku barierki oddzielającej pasy dwóch kierunków jazdy. Na szczęście Andrzej Rybiński w porę zapanował nad pojazdem, unikając tragedii. „Do tej pory nie wiemy z Jolą, dlaczego samochód wyleciał w powietrze. Do dziś pamiętam ten ogromny huk”, wyznał w Dobrym Tygodniu.

Wokalista jest przekonany, że udało im się wyjść cało z tej sytuacji dzięki bożej opiece. Codziennie jest za to wdzięczny i dziękuje Bogu za to, co dobre, prosząc także o dalszą opiekę. „Wiele razy doświadczałem sytuacji, które mogły doprowadzić do przykrych konsekwencji, ale jednak kończyły się dobrze. Czuję opiekę Boską”, wyjaśnił w tej samej rozmowie.

W 2021 roku z kolei Andrzej Rybiński bardzo ciężko przechodził zakażenie koronawirusem i bał się, że czeka go najgorsze. We śnie ukazała mu się jednak jego zmarła mama, dzięki czemu artysta zaczął walkę o swoje zdrowie. „Nic nie mówiła, pokazała mi się tylko. I wtedy nastąpił przełom”, zdradził w Dobrym Tygodniu. Mimo różnych przeciwności wokalista nadal pozostaje aktywny i występuje na scenie. W czerwcu pojawił się na 60. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, odsłonił również gwiazdę na opolskim rynku.  

Zobacz także: Odszedł z domu, miała do niego żal. Edyta Górniak szczerze o relacji z tatą. Nie żyje już 16 lat

Andrzej Rybiński, 57. KFPP Opole 2020
Fot. Kurnikowski/AKPA

Andrzej Rybiński, 57. KFPP Opole 2020

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, ale szybko zamieszkali razem. Teraz czeka ich wielka zmiana!

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

MARYLA RODOWICZ o poczuciu zawodowego niedocenienia, związkach – tych „gorszych, lepszych, bardziej udanych” i swoim azylu. KAROLINA GILON I MATEUSZ ŚWIERCZYŃSKI: ona pojechała do pracy na planie telewizyjnego show, on miał przeżyć przygodę życia jako uczestnik programu… MAREK TORZEWSKI mówi: „W miłości, która niejedno ma imię, są dwa kolory. Albo biel, albo czerń. A ja mam tę biel, a to wielkie szczęście…”.