Kolejny, ósmy sezon Gry o tron niebawem ujrzy światło dzienne. Promocja serialu trwa w najlepsze, gwiazdy produkcji nieustannie pojawiają się na ściankach, udzielają wywiadów i opowiadają o następnym sezonie. Tego, co w najnowszym wywiadzie ujawniła Emilia Clarke wcielająca się w postać Daenerys Targaryen, nikt się nie spodziewał. Aktorka po raz pierwszy zdobyła się na tak intymne i szczere wyznanie: „Prawie straciłam życie zaraz po tym, jak spełniło się moje marzenie z dzieciństwa”, zaczyna swoją opowieść.
Gra o tron - Emilia Clarke o pogarszającym się zdrowiu
Emilia Clarke swoją historię z aktorstwem zaczęła w 2009 roku, zaliczając epizody w serialach: Doktorzy oraz Atak Dinozaurów czy grając w filmie Drop the Dog. Przełom nastąpił wraz z serialem Gra o tron, gdzie wcieliła się w Daenerys Targaryen, nazywaną także królową smoków. Choć rola ta przyniosła jej ogromną popularność, to sława z nią związana nie najlepiej wpłynęła na jej zdrowie. Gwiazda po raz pierwszy zdecydowała się szczerze opowiedzieć o cenie, jaką przypłaciła za bycie rozpoznawalną. Tuż po nakręceniu pierwszego sezonu serialu aktorka przeżyła udar mózgu. „Prawie straciłam życie zaraz po tym, jak spełniło się moje marzenie z dzieciństwa”, opowiada w rozmowie z The New Yorker.
Wraz zakończeniem pierwszego sezonu Gry o tron, Emilia zaczęła uczęszczać na treningi, na których próbowała radzić sobie ze stresem i presją związanymi z nagłą popularnością. Odczuwała silne zmęczenie i wciąż atakował ją silny ból głowy. Choć próbowała ignorować ból, ten podczas jednego z treningów był wręcz nie do wytrzymania: „Nagle zrozumiałam. Mój mózg był uszkodzony. Powiedziałam sobie: Nie będę sparaliżowana. Poruszałam palcami rąk i nóg, starałam się na głos recytować moje kwestie z Gry o tron, żeby zachować przytomność”, opowiada.
Emilia Clarke - udar mózgu
W szpitalu, do którego natychmiast została przewieziona, dowiedziała się, że ma udar mózgu. Jak sama wspomina, wydawało się jej, że nie jest możliwe, by zaledwie 24-letnia dziewczyna zmagała się z czymś takim. A jednak. Szybko okazało się, że był to dopiero początek jej problemów ze zdrowiem. Krwotok podpajęczynówkowy wymagał natychmiastowej operacji mózgu. „Miałam tętniaka, pęknięcie tętnicy. Jak się później dowiedziałam, jedna trzecia przypadków kończy się śmiercią”, wyjawia.
Po kilku godzinach aktorka obudziła się ze strasznym bólem głowy. Bełkotała i nie pamiętała, jak się nazywa. „Cierpiałam na afazję. W najgorszych momentach nie chciałam żyć. Prosiłam personel medyczny, by pozwolili mi umrzeć”, wspomina. Zaburzenia mowy po udarze minęły dopiero po tygodniu, po miesiącu aktorka opuściła szpital i powróciła na plan zdjęciowy. Niestety skupienie się na odgrywaniu postaci utrudniała jej myśl, z jaką opuściła szpital - już wtedy wiedziała, że ma mniejszego tętniaka, który również może któregoś dnia pęknąć.
Myśl o nieuchronnej śmierci cały czas tkwiła w jej głowie i nie dawała spokoju: „Drugi sezon był moim najgorszym. Nie wiedziałam, co robi Daenerys. Jeśli mam być szczera, to wciąż myślałam tylko o tym, że zaraz umrę”, wyznaje.
Kolejne operacje Emilii Clarke
Dwa lata później pojawiło się zagrożenie życia. W 2013 roku tętniak powiększył się ponad dwukrotnie. Aktorka przeszła operację, która niestety zamiast pomóc, tylko pogorszyła sprawę. Konieczny był kolejny zabieg, podczas którego kawałki czaszki Emilii zastąpiono płytkami tytanu. Dojście do siebie po operacji zajęło jej więcej czasu niż poprzednio. „Straciłam wszelką nadzieję”, wyznała. „Nie mogłam spoglądać ludziom w oczy. Miałam ataki paniki. Byłam przekonana, że nie przeżyję. Teraz jednak jestem w stu procentach sobą”, dodaje.
Emilia Clarke zdecydowała się opowiedzieć o trudnych doświadczeniach. Te natchnęły ją do tego, by pomóc innym ludziom, którzy przeżywają w swoim życiu podobne historie. Stworzyła fundację pomagającą ludziom ciepiącym na uszkodzenia mózgu.
Aktorkę zobaczymy wkrótce w ósmym i ostatnim sezonie Gry o tron. Premiera 14 kwietnia.