To ona wykonywała utwory „Alabama” czy „Gdy mi ciebie zabraknie”, które zapisały się na kartach historii polskiej muzyki. Ludmiła Jakubczak miała przed sobą wielką karierę, była uwielbiana przez fanów, porywała tłumy... W błyskawicznym tempie ta utalentowana kobieta zyskała uznanie słuchaczy i innych artystów. Kto wie, jak mogłaby rozwinąć się jej historia? Plany i marzenia przerwał tragiczny wypadek. O śmierć artystki przez wiele lat obwiniano jej męża. Jego historia także kończy się dramatycznie.
Życie i kariera Ludmiły Jakubczak
Ludmiła Jakubczak urodziła się w 1939 roku w Tokio, dokąd wyemigrowali jej rodzice. Potem wychowywała się na Ukrainie, a do Polski przeprowadziła się w latach 50-tych i tutaj zaczęła budować swoją karierę. W Warszawie rozpoczęła nowy etap. Ponieważ marzyła o występowaniu na scenie, postanowiła rozwijać swoje umiejętności artystyczne. Uczyła się baletu, a lekcje śpiewu pobierała u Wandy Wermińskiej.
Szybko doceniono jej talent. Ludmiła spróbowała swoich sił w radiowym konkursie dla amatorów. Okazało się, że muzyka przyniosła jej także miłość... Ludmiła poznała w ten sposób swojego przyszłego męża, kompozytora Jerzego Abratowskiego. Artysta od razu zwrócił uwagę na jej umiejętności i osobowość. Sam współpracował z największymi głosami polskiej sceny (Anną German, Kalina Jędrusik, Irena Santor, Mieczysław Fogg).
Postanowił wziąć pod swoje skrzydła wschodzącą gwiazdę i pomagał jej odnaleźć się w środowisku. Starszy o dziesięć lat Jerzy Abratowski był oczarowany talentem Ludmiły Jakubczak. Wspólna praca szybko przerodziła się w uczucie. Tworzyli świetny duet.
ZOBACZ: „Dużo bardziej udało mi się życie prywatne”. Dlaczego Aleksandra Zawieruszanka zniknęła z ekranu?
Abratowski komponował dla niej utwory, przekazywał swoją wiedzę, był jej mentorem. Wiedział, że ukochana z jego pomocą osiągnie sukces.
„Lusia to była właściwie już od razu prawie gotowa osobowość, indywidualność artystyczna… Ale miała też jeszcze trochę szczęścia - w odpowiednim momencie trafiła na odpowiedniego człowieka, który ją uniósł, poprowadził, utwierdził w tym, że ma talent, nauczył. To był Jerzy Abratowski, który kochał ją strasznie. Pobrali się, cudowną byli parą”, wspominała ją w jednym z filmów Halina Kunicka.
Ludmiła Jakubczak debiutowała w konkursie organizowanym przez Polskie Radio. Potem pojawia się w Teatrze Piosenki, gdzie podczas jednego z występów utworem „Alabama” zaskarbiła sobie sympatię słuchaczy.
Jej kariera ruszyła ekspresowo. Występowała z utworami „Do widzenia, Teddy”, „Szeptem”, „Serduszko z piernika”. W 1960 roku „Gdy mi ciebie zabraknie” w jej wykonaniu zostało wybrane przez czytelników Expressu Wieczornego najpopularniejszą polska piosenką powojenną. Pojawiły się kolejne propozycje i współprace. W 1961 roku pojawiła się na Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie i ponownie spotkała się z ciepłym przyjęciem.
Ludmiła Jakubczak na Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w sierpniu 1961 roku

Tragiczna śmierć Ludmiły Jakubczak
Na scenie zdążyła zachwycić słuchaczy na krótko, bo jej kariera trwała zaledwie trzy lata. Marzenia młodej wokalistki 5 listopada 1961 roku przerwał dramatyczny wypadek. 22-latka wracała z Łodzi, gdzie wcześniej pracowała na planie jednego z programów – „Muzyka lekka, łatwa i przyjemna”.
Nagranie programu skończyło się o godzinie 18.30. Ludmiła Jakubczak wraz z mężem, a także Lucjanem Kydryńskim i Ireną Santor udali się na wspólną kolację. O godzinie 21.00 małżonkowie postanowili wracać do Warszawy, a w podróży towarzyszyła im Irena Santor. Pogoda nie sprzyjała dalekim wyjazdom. Było już ciemno, widoczność ograniczały opady śniegu i mgła. Jerzy Abratowski całą drogę jechał ostrożnie. W pewnym momencie pod Błoniem k. Warszawy, stracił panowanie nad pojazdem. Samochód wpadł w poślizg i uderzył w drzewo. Kompozytor i Irena Santor zostali ranni, ale obrażenia nie były poważne. W najgorszym stanie znajdowała się Ludmiła Jakubczak… Kobieta miała uraz głowy. Lekarzom nie udało się jej uratować, stwierdzono złamanie podstawy czaszki. 22-latka zmarła w drodze do szpitala.
Chcieli go zlinczować, krzyczeli: »Morderco«!
Fani Ludmiły Jakubczak zaczęli obwiniać o jej śmierć męża i podróżującą z nimi wokalistkę. Powstała okrutna plotka głosząca, że Jerzy Abratowski miał mieć romans z Ireną Santor i chciał pozbyć się ukochanej, a wypadek ukartował.
Podczas pogrzebu Ludmiły Jakubczak, 11 listopada 1961 roku na Powązkach w Warszawie, Jerzego Abratowskiego otoczył tłum. W jego stronę wykrzykiwano bulwersujące i krzywdzące oskarżenia.
„Chcieli go zlinczować, krzyczeli: »Morderco«!”, opowiadał w filmie poświęconym Ludmile Jakubczak – Tadeusz Suchocki. Z kolei Irena Santor otrzymywała groźby śmierci od jednej z kobiet.
„Ta dziewczyna ubzdurała sobie, że to ja spowodowałam śmierć Ludmiły”, wspominała wokalistka. Dopiero po pewnym czasie, wszystkie spekulacje i pomówienia udało się uciąć.
Jerzy Abratowski był zrozpaczony po stracie ukochanej, popadł w depresję. Nie potrafił żyć dalej w Polsce. Wyjechał do Stanów, gdzie próbował na budować wszystko od nowa. A kiedy pytano go, czy wróci do ojczyzny, odpowiadał: „Po co? Żeby umrzeć na grobie Lusi?”. Ożenił się po raz drugi i doczekał dziecka. Jednak historia męża Ludmiły Jakubczak również kończy się tragicznie… Kompozytor zginął w 1989 roku w Los Angeles. Został zastrzelony podczas napadu na bank.
Źródło: Onet Kobieta, Film „Ludmiła”, Polska The Times, Onet Kultura, Uroda Życia