Film Ad Astra, Brad Pitt
Fot. Materiały prasowe
ZE ŚWIATA FILMU

Brad Pitt wyrusza w kosmos na poszukiwanie ojca. W kinach Ad Astra

Premiera 20 września

Łukasz Kaliński 10 września 2019 07:27
Film Ad Astra, Brad Pitt
Fot. Materiały prasowe

Wyreżyserowany przez Jamesa Graya film Ad Astra miał swoją premierę podczas zakończonego przed kilkoma dniami Festiwalu Filmowego w Wenecji. Został tam świetnie przyjęty, a wśród pozytywnych opinii o filmie przeważały te pod adresem Brada Pitta. Według nich popularny aktor zagrał tu najlepszą rolę w karierze. Jak jest naprawdę? O tym będzie można przekonać się już od 20 września, kiedy Ad Astra wejdzie na ekrany polskich kin.

„Ad Astra”. Opis fabuły

Astronauta Roy McBride (Brad Pitt) wyrusza na wyprawę poza granice Układu Słonecznego, aby odnaleźć swego zaginionego ojca (Tommy Lee Jones) i odkryć tajemnicę, która zagraża przetrwaniu naszej planety. W czasie swej podróży odkryje sekrety, które postawią pod znakiem zapytania sens ludzkiej egzystencji i nasze miejsce we wszechświecie. Royowi w podróży towarzyszy pułkownik Pruitt (Donald Sutherland), emerytowany astronauta SpaceCom i jeden z najstarszych przyjaciół jego ojca. (opis dystrybutora)

O filmie „Ad Astra”

Reżyser James Gray podkreśla, że początkową inspiracją do zrobienia filmu Ad Astra były prace nagrodzonego Nagrodą Nobla architekta epoki nuklearnej, fizyka Enrico Fermiego. – Potem zacząłem myśleć o Jądrze ciemności Josepha Conrada i filmie Czas Apokalipsy. Wtedy zrodził się pomysł filmu. To było Jądro ciemności i próba uchwycenia wyobrażeń i nastroju misji Apollo i Merkurego – mówi reżyser, który jest również autorem scenariusza filmu i jego producentem. – Pomysł polegał na tym, by stworzyć postać, którą odmieni podróż. Podobnie jak w klasycznym filmie 2001: Odyseja kosmiczna, która ma w sobie coś z Odysei Homera, a także w Czasie Apokalipsy, który oczywiście współgra z teorią monomitu Josepha Campbella, opisującego podróż bohatera – dodaje współscenarzysta Ethan Gross. – Jest tyle świetnych filmów z gatunku science fiction, ale ile z nich cię porusza? – pyta retorycznie Gray. – Chciałem zrobić coś, co byłoby przeciwieństwem większości filmów o kosmosie, których przesłaniem jest trochę zbyt pozytywny obraz podróży przez kosmos, który skutkuje spotkaniem z kosmitami, z jakąś formą inteligentnego życia, które jest wobec nas życzliwe lub przynajmniej wystarczająco interesujące, żeby nas zainteresować. Próbowałem zrobić coś przeciwnego i powiedzieć: a co, co jeśli nie ma nic? A jeśli istnieje tylko jakaś pustka, z którą nie możemy się nawet zmagać?

– Przeczytałem ten cytat z Arthura C. Clarke’a: „Albo nie jesteśmy sami we wszechświecie, albo jesteśmy, i obie możliwości są równie przerażające”, i pomyślałem, no cóż, nigdy nie widziałem filmu o tym, że jesteśmy sami – wspomina Gray. – Zależało mi na tym, aby pokazać, że być może jako ludzie nie jesteśmy tak naprawdę w przestrzeni kosmicznej z żadnego powodu. Nie zostaliśmy zaprojektowani, aby unosić się około 250 mil ponad atmosferą. Nie jesteśmy do tego stworzeni i nigdy nie będziemy do tego przystosowani. I taka podróż będzie miała swój koszt.

Zwiastun filmu „Ad Astra”

Gray był bardzo mile zaskoczony, gdy Brad Pitt zgodził się zagrać Roya McBride'a. Jak wspomina Gray: – Kilka razy przez lata Brad Pitt i ja próbowaliśmy wspólnie pracować nad filmem, ale ze względu na inne zobowiązania nigdy nam się to nie udało. Byłem niezwykle podekscytowany, gdy dowiedziałem się, że będzie mógł wziąć udział w zdjęciach. Pitt dodaje: – Zawsze uwielbiałem filmy Jamesa. Czuć w nich głęboką znajomości historii filmu. W jego sposobie opowiadania historii jest zawsze obecny taki klasyczny element, bardzo elegancki i przywodzący na myśl największych. Myślę, że jest to film, który ma swoje korzenie w filmach z lat 70., z których też wyrasta język filmowy Jamesa. Mam na myśli to, że jest kontemplacyjny. U niego historia rozwija się stopniowo. Mamy też widowiskowe momenty i elementy akcji, które na dużym ekranie robią naprawdę oszałamiające wrażenie.

Jednym z pierwszych źródeł informacji Graya na temat podróży kosmicznych był emerytowany astronauta Garrett Reisman, który odbył dwie misje promem kosmicznym na Międzynarodową Stację Kosmiczną (2008, 2010). Innym źródłem informacji był inżynier kosmiczny Robert Yowell, weteran programu kosmicznego z 30-letnim stażem, który rozpoczynał karierę zawodową w 1989 r. jako inżynier w NASA. – James chciał uzyskać jak najwięcej realizmu w tym filmie – mówi Yowell. – Przeczytałem scenariusz i przekazałem kilka sugestii. Chciał, by źródłem realizmu była wiedza z zakresu fizyki. Na przykład, czy dałoby się strzelać z broni palnej na Księżycu? Odpowiedź brzmi: tak, standardowa broń będzie działać w kosmosie; kula ma własny utleniacz. Kolejne pytanie brzmiało: czy możesz rozmawiać z kimś na Neptunie z Ziemi w czasie rzeczywistym? Niestety nie możesz. O ile wiemy, prędkość światła jest prędkością światła, więc pojawi się znaczne opóźnienie liczone w godzinach. Jak wyglądałaby krew przy zerowej grawitacji? Jak wyglądałby martwy człowiek w kosmosie? Są to rzeczy makabryczne do przemyślenia, ale pewnego dnia ktoś będzie musiał poradzić sobie z tymi ewentualnościami. I o tym, jak te rzeczy będą wyglądały, mówi fizyka. Miał także pytania dotyczące promieniowania jądrowego i gamma, promieniowania neutronowego, materii i antymaterii. Nasze rozmowy były zawsze bardzo interesujące, a jego pytania dobrze przemyślane – kończy Yowell.

Ad Astra w kinach od 20 września. 

Plakat filmu Ad Astra:

Film Ad Astra, Brad Pitt
Fot. Materiały prasowe

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

Spędziliśmy dzień z Małgorzatą Rozenek-Majdan! Tak mieszka, tak pracuje...

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

MARYLA RODOWICZ o poczuciu zawodowego niedocenienia, związkach – tych „gorszych, lepszych, bardziej udanych” i swoim azylu. KAROLINA GILON I MATEUSZ ŚWIERCZYŃSKI: ona pojechała do pracy na planie telewizyjnego show, on miał przeżyć przygodę życia jako uczestnik programu… MAREK TORZEWSKI mówi: „W miłości, która niejedno ma imię, są dwa kolory. Albo biel, albo czerń. A ja mam tę biel, a to wielkie szczęście…”.