Superprodukcja TVN w ogniu krytyki. Co poszło nie tak z „Belle Epoque”?
Nie milkną komentarze po pierwszym odcinku kostiumowego serialu TVN „Belle Epoque”. Kostiumowa produkcja z Pawłem Małaszyńskim i Magdaleną Cielecką miała być motorem napędowym TVN i pierwszym od lat polskim serialem kostiumowym z prawdziwego zdarzenia.
Tak jednak nie jest, bo pierwszy odcinek rozczarował widzów. Wielu wytyka fabule dłużące się wątki.
- Wolę Na wspólnej - większe emocje. ;) A to co tak chwalicie skutecznie mnie wczoraj uśpiło – pisze jeden z widzów na facebooku tvn.
Ale dostaje się też aktorom – zwłaszcza Pawłowi Małaszyńskiemu, za nieudolne imitowanie gwiazd zagranicznych seriali.
Jednak największą krytykę zbierają historyczne wpadki. Najsłynniejsza to zdaniem widzów ta z sygnalizacją świetlną. Akcja filmu rozgrywa się na początku XX wieku, mniej więcej 25 lat wcześniej niż w Polsce pojawił się pierwszy semafor. TVN tłumaczy jednak, że to nie światła uliczna, a oświetlenie powozu, typowe dla epoki.
Widzowie skarżą się też, że film zupełnie nie oddaje klimatu Krakowa sprzed ponad 100 lat, a kostiumy, mimo iż są ponadprzeciętne jak na polskie standardy, nadal pozostawiają wiele do życzenia, a wnętrza wydają się wręcz sterylnie czyste.
Jak zauważa na swoim Facebooku pisarz Jacek Dehnel: „nikt chyba nie zadał sobie trudu żeby sprawdzić, jak wyglądał wówczas numer hotelowy. Na pewno nie miał ścian obitych winylową tapetą typu "złotogłów z purpurą" oraz odsłoniętej więźby dachowej”.
Potem jest zresztą jeszcze bardziej zgryźliwy. „W Krakowie jest skąd ściągnąć stare, używane meble, a tu wszystko wygląda jak świeżo wykonane na potrzeby produkcji albo kupione w Meblach Bodzio (zestaw Retro lub Ludwik). A na palmy z IKEI w plastikowych donicach scenografka miała promocję” – pisze.
Czy fala krytyki jest słuszna? Zobaczcie kadry z „Belle Epoque”
Polecamy też: „Belle époque”. Co o swojej roli opowiedziała Magdalena Cielecka?