Alibabki: w sądzie dochodziły prawa do używania nazwy, połączyła je przyjaźń na całe życie
Fot. PAP/Marek Broniarek
Niezwykłe historie

Alibabki: w sądzie dochodziły prawa do używania nazwy, połączyła je przyjaźń na całe życie

Karierę rozpoczęły jako skromne harcerki

Marta Nawacka 28 czerwca 2023 07:00
Alibabki: w sądzie dochodziły prawa do używania nazwy, połączyła je przyjaźń na całe życie
Fot. PAP/Marek Broniarek

W 1964 roku sześć skromnych dziewcząt w mundurkach z czerwono-białymi chustami zaprezentowało się podczas I Krajowego Sympozjum Piosenki Harcerskiej w Przemyślu. Po tym występie ktoś z publiczności krzyknął: „Alee babki, ali babki!” i tak panie występujące jako zespół Cykady zostały Alibabkami. Z czasem stały się prawdziwymi gwiazdami, a przyjaźń, jaka je wówczas połączyła, pozostała z nimi na całe życie.

Jak powstał zespół Alibabki?

Zanim zaprezentowały swoje umiejętności wokalne na I Krajowym Sympozjum Piosenki Harcerskie w Przemyślu, już od lat śpiewały razem. Wanda Orlańska wraz z przyjaciółkami: Sylwią Rajchert, Anną Dębicką, Anną Łytko, Krystyną Grochowską i Aliną Puk (którą szybko zastąpiła Ewa Dębicka) zaczynały jako skromne nastolatki w harcerskich mundurkach. „Nasze pierwsze stroje to były rzecz jasna mundurki z czerwono-białymi chustami, spiętymi kluczem wiolinowym. To był nasz znak rozpoznawczy”, wspominała Wanda Orlańska. W 1964 roku stawały na scenie jako zespół Cykady, jednak ta nazwa błyskawicznie uległa zmianie. „Podczas Sympozjum ktoś z widowni krzyknął: „Alee babki, ali babki!” i tak już zostało. Nam ta nazwa się nie podobała. Uważałyśmy, że jest infantylna, ale się przykleiła”, wyznała Sylwia Rajchert.

Nastolatki zachwyciły widownię. Na scenie były niesamowicie zgrane, a wszystko dzięki temu, że od wielu lat ze sobą śpiewały. „Pierwsze szlify, naukę słuchania muzyki, rozpoznawania głosów i brzmień zdobywałyśmy w dziecięcym chórze Filharmonii Narodowej. Potem, gdy stałyśmy się dorastającymi panienkami, nie chciało nam się już śpiewać z dziećmi, więc przeszłyśmy do Skoraczewskiego (czyli Centralnego Zespołu Artystycznego ZHP – przyp. red.), gdzie była młodzież, inny repertuar”, zdradza Wanda Orlańska, po czym dodaje: „To śpiewanie, bycie razem, fajna atmosfera, którą wprowadził druh Skoraczewski, sprawiły, że przyjaźnimy się do dziś”.

Czytaj też: Stanisław Jasiukiewicz miał zagrać Bogumiła w "Nocach i Dniach". Choroba odebrała mu rolę, a potem zabrała życie

Alibabki: w sądzie dochodziły prawa do używania nazwy, połączyła je przyjaźń na całe życie
Fot. PAP/Marek Broniarek
Alibabki, Opole, 1979 r. 

Alibabki: droga do wielkiej kariery

Debiut dziewcząt otworzył im drzwi do kariery. Krzysztof Komeda-Trzciński, przewodniczący jury, napisał o nich, że zasługują na zauważenie, gdy wykonały swoją interpretację piosenki „Idzie świt”. Rok później Alibabki śpiewały dla wielotysięcznej publiczności w Opolu. Nie poświęciły się jednak całkowicie karierze. Anna Dębicka zdawała w tamtym czasie maturę. Jeździła więc między Warszawą a Opolem nocnymi pociągami. Jej obecność na koncercie poprzedniego dnia nie uszła uwadze jednej z nauczycielek, która powiedziała: „Dębicka! Ja cię przecież wczoraj wieczorem widziałam na festiwalu! Jak to możliwie, że dzisiaj jesteś w Warszawie i piszesz maturę?!”.

One jednak traktowały swoje obowiązki poważnie, a kariera była jedynie dodatkiem. Zwłaszcza, że wraz z nią nie szły w parze pieniądze... By móc zarabiać śpiewem, Alibabki musiały zdać egzamin przed komisją weryfikacyjną Ministerstwa Kultury i Sztuki. „To były czasy, kiedy wszyscy chcący występować publicznie i – co ważne – otrzymywać ustalone przez ministerstwo stawki, musieli takie egzaminy zdawać bez względu na talent, umiejętności i sławę”, tłumaczyła Wanda Orlańska. Dziewczęta zdawały więc swój egzamin w 1967 roku. Wówczas w jury znalazła się Hanka Bielicka i Kazimierz Rudzki. Teksty dla utalentowanych dziewcząt pisali: Agnieszka Osiecka, Wojciech Młynarski, Jan Tadeusz Stanisławski, Jonasz Kofta oraz Maria Czubaszek.

Zespół Alibabki, lata 70.

Alibabki: w sądzie dochodziły prawa do używania nazwy, połączyła je przyjaźń na całe życie
Fot. Marek Karewicz / Forum

Alibabki jako chórek towarzyszyły takim sławom jak Czerwone Gitary, Maryla Rodowicz, Anna Jantar, Czesław Niemen czy Marek Grechuta. W tamtym czasie każdy chciał z nimi pracować. W 1969 roku na festiwalu w Opolu niemal nie schodziły ze sceny. „Schodziłyśmy z jednymi nutami i po zapowiedzi wchodziłyśmy z kolejnymi”, wspominała Ewa Dębicka. Wtedy także zaprezentowały swój utwór „Kwiat jednej nocy”. Zmęczenie jednak zrobiło swoje i panie nie czekały na ogłoszenie wyników konkursu... „Po ciężkim dniu dotarłyśmy do hotelu. O piątej rano budzi nas pukanie. W drzwiach stoją muzycy z big-bandu Bogusława Klimczuka, a z nimi Maryla Rodowicz. Gratulują nam. Nie mamy pojęcia, czego. „Dziewczyny, to wy nic nie wiecie? Macie pierwsze miejsce, zdobyłyście jedną z trzech głównych nagród””, opowiadała pani Ewa.

Wielką radość ze zwycięstwa ponownie przysłoniło im jednak zmęczenie. Alibabki nie były pewne, czy poradzą sobie z zaśpiewaniem przed publicznością. „Byłyśmy prześpiewane, miałyśmy przeforsowane gardła. Pogoda była paskudna, lał deszcz, rano skończyło się na pogotowiu i z zastrzykami. Jarema Stępowski poprosił żonę, by przywiozła specjalny inhalator, żebym mogła rozluźnić sobie struny głosowe”, zdradziła Ewa Dębicka. Ostatecznie dały radę wystąpić, ale wierni fani zauważyli, że wokalistki nie były w swojej życiowej formie.

„Po koncertach w Opolu w tym pamiętnym 1969 roku, gdy straciłam głos, kupowałam w kiosku gazetę. Stojąca obok mnie nastolatka popatrzyła i powiedziała: „Musiałaś się dużo napić alkoholu, że masz taki głos”. A my byłyśmy abstynentkami, nie przepadałyśmy za alkoholem”, wspominała pani Ewa. Dodała, że zdarzało się także, że fani ich nie rozpoznawali. „W Katowicach, gdzie zostałyśmy zaproszone, udało nam się wybrać do świetnie zaopatrzonego domu towarowego. Chodziłyśmy, oglądałyśmy i nagle słyszę: „Nie, to nie one. Tamte są wyższe””.

Zobacz także: Rudolf Nuriejew, jeden z najwybitniejszych tancerzy w historii urodził się w kolei transsyberyjskiej

Zespół Alibabki na plaży, Sopot, 1974 rok
Fot. FoKa/Forum
Zespół Alibabki na plaży, Sopot, 1974 rok

Alibabki: w sądzie dochodziły swoich praw

W większości przypadków Alibabki mogły jednak liczyć na miłe gesty ze strony swoich fanów. „Dostawałyśmy listy zarówno jako zespół, jak i indywidualnie. Byłyśmy rozpoznawalne, to było bardzo miłe. Od jednej z fanek dostałyśmy album z wycinkami prasowymi na nasz temat. Rozdawałyśmy tysiące autografów”, opowiadała Wanda Orlańska. Autografy rozdawały nie tylko w rodzimym kraju, ale także za granicą.

Po sukcesie w Opolu piosenkarki wyjechały w trasę po Kanadzie i USA razem z grupą No To Co. W dalszym ciągu najważniejsza była dla nich matura, studia oraz rodzina, którą niektóre z członkiń postawiły na pierwszym miejscu na początku lat 70. „Wiedziałyśmy, że musimy szanować plany każdej z nas, nastroje. Jednocześnie doskonale się rozumiałyśmy, że jak któraś jest w ciąży, to jest w ciąży, a nasze plany trzeba traktować elastycznie. Nigdy nie było między nami nieporozumień na tematy zawodowe”, wyjaśniała Ewa Dębicka.

Kiedy więc któraś z członkiń Alibabek brała wolne, w jej miejsce pojawiało się zastępstwo. W ten sposób do zespołu dołączyła między innymi Barbara Trzetrzelewska. W pewnym momencie doszło do sytuacji, że nie został już nikt z oryginalnego składu grupy. Gdy wokalistki wracały do śpiewu po przerwie, musiały zmierzyć się z... drugim składem Alibabek i sądownie walczyć o prawo do używania nazwy. Sprawę wygrały i w dalszym ciągu cieszyły się wieloma sukcesami.

Zespół zakończył swoją działalność w okresie stanu wojennego, choć panie już wcześniej czuły, że ten czas nieuchronnie się zbliża. „Przestałyśmy śpiewać, stwierdziłyśmy, że nadszedł czas wyciszenia, zadbania o nasze rodziny”, tłumaczyła Ewa Dębicka. W 1988 roku Alibabki nagrały ostatnią płytę pt. „Wesołych świąt”. Znajdujące się na krążku kolędy zaśpiewały wraz ze swoimi dziećmi.

Alibabki do dziś pozostały jednak dobrymi przyjaciółkami. Wciąż chętnie się spotykają i wspominają czasy wspólnych występów. „Bywałyśmy na okładkach, ale nie byłyśmy celebrytkami. W ogóle nie było wtedy celebrytów, ścianek, kreowanych na siłę plotek...”, mówiła Ewa Dębicka i dodała: „Gdy przypominam sobie tę publiczność, która się uśmiechała, biła brawo, tych wykonawców, którzy nam dziękowali, byli zadowoleni ze współpracy z nami, aranżerów, muzyków, to wszystko było dla nas nie do przecenienia. Jedna z pań wyznała mi kiedyś, że przy piosence „Kwiat jednej nocy” przeżyła najszczęśliwsze chwile swojego życia”. „Alibabki były dla nas poznawaniem ludzi, świata. Miałyśmy możliwość wyjazdów zagranicznych. Zwykły, szary człowiek nie miał takiej możliwości”, podkreślała Wanda Orlańska.

Wanda Narkiewicz-Jodko (znana też jako Wanda Borkowska, Wanda Orlańska lub Wanda Orlańska-Borkowska) zmarła w lutym 2020 roku po przegranej walce z chorobą 

Czytaj również: Do historii polskiego kina przeszła jako "dziewczyna Misia" w komedii Barei. Jak potoczyło się życie Krystyny Podleskiej?

Alibabki, Męskie Granie 2016 w Żywcu, 27.08.2016
Fot. Dominik Zachariasz/REPORTER

Alibabki, Męskie Granie 2016 w Żywcu, 27.08.2016

Alibabki
Fot. Krzysztof Kuczyk / Forum

Źródło: magazyn Retro Wspomnienia

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

Maciej Musiał zadzwonił do Dagmary Kaźmierskiej z przeprosinami. Wcześniej zamieścił w sieci niestosowny komentarz

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

MAŁGORZATA ROZENEK-MAJDAN: czy tęskni za mediami, kiedy znowu… włoży szpilki i dlaczego wpada w „dziki szał”, gdy przegrywa. MICHAŁ WRZOSEK: kiedyś sam się odchudził, dziś motywuje i uczy innych, jak odchudzać się z głową. EWA SAMA swoje królestwo stworzyła w… kuchni domu w Miami. ONI ŻYJĄ FIT!: Lewandowska, QCZAJ, Steczkowska, Chodakowska, Klimentowie, Jędrzejczyk, Danilczuk i Jelonek, Paszke, Skura…