Miał problemy z chodzeniem i jakiś czas nie mówił. Konsekwencje udaru przebytego pod koniec 2019 roku długo nie opuszczały Tomasza Lisa. Dziennikarz powoli wraca do pełni sił. Dziś dzięki żmudnej rehabilitacji i ogromnej pracy lekarzy może znów cieszyć się swoją największą pasją…
Tomasz Lis o samopoczuciu po udarze – informacje 2021
Już rok i pięć miesięcy mija, odkąd Tomasza Lisa spotkał niespodziewany udar. Prezenter i dziennikarz w jednej chwili zmienił priorytety życiowe i zamiast pracy, w której święcił triumfy, zajął się na poważnie swoim zdrowiem.
Wiele osób wciąż zastanawia się, czy 55-letni publicysta czuje się dziś wyśmienicie, czy też przebyty udar wpływa na jego codzienność. Okazuje się, że samopoczucie ulubieńca widzów i czytelników jest na tyle dobre, że mógł on wrócić do biegania! „Jak mawiano w Ludowych Zespołach Sportowych - sportowcy wiejscy na start! Wiosna - zaczynamy sezon”, napisał na Twitterze Tomasz Lis i pokazał swoje zdjęcie z sportowym stroju. Przypomnijmy, że jeszcze kilka lat temu dziennikarz regularnie brał udział w różnego rodzaju zawodach i maratonach.
Zobacz też: Dwa lata temu Stan Borys przeszedł udar. Jak się dziś czuje?
Jak mawiano w Ludowych Zespołach Sportowych- sportowcy wiejscy na start!🏃🏻♂️💪👍. Wiosna- zaczynamy sezon. pic.twitter.com/1lY0WQdUUD
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) March 31, 2021
Tomasz Lis, Warszawa, 22.09.2020 rok
Wszystkie udary Tomasza Lisa – szczegóły
Wypadek, do którego doszło w grudniu 2019, zaskoczył jego fanów. Tomasz Lis jechał wtedy do Olsztyna, aby przeprowadzić kolejny wywiad w swojej karierze. Do rozmowy jednak nie doszło, ponieważ wcześniej 55-latek źle się poczuł będąc na stacji benzynowej. Ostatecznie publicysta trafił do jednego z miejscowych szpitali, gdzie stwierdzono udar. W szpitalu spędził kilka tygodni.
Sam dziennikarz nie był tak bardzo zszokowany… „Nie byłem tak totalnie zaskoczony, bo to był drugi raz, a według lekarzy może i trzeci. Pierwszy raz udar przeszedłem w 2015 roku. Tamten medycznie stanowił mniejsze niebezpieczeństwo, ale był bardziej traumatyczny”, mówił w Radiu Zet publicysta i przeszedł do szczegółów. „Stałem na dworcu trzy godziny po zakończeniu maratonu w Rotterdamie. W ręce miałem bilet, który mi wyleciał i ta ręka zaczęła wykonywać jakieś przedziwne ruchy. Jak mi lewa ręka zaczęła klepać w prawe ramię, a potem sięgać do prawej kieszeni spodni, to nie wiedziałem, czy zwariowałem, czy mi się to śni, czy może zasłabłem i to są jakieś omamy. Nie byłem w stanie w żaden sposób tego zinterpretować”, wspominał smutne chwile Tomasz Lis.
Mamy nadzieję, że to koniec problemów ze zdrowiem dziennikarza. Życzymy wzorowej formy i wszystkiego, co najlepsze!