Marcin Prokop, VIVA! grudzień 2017
Fot. Bartek Wieczorek/LAF AM
O TYM JEST GŁOŚNO

Marcin Prokop walczył o życie pupila. Żona przekazała dramatyczne wieści

„Dlaczego ludzie są tak okrutni?”, pyta

Konrad Szczęsny 28 kwietnia 2024 16:26
Marcin Prokop, VIVA! grudzień 2017
Fot. Bartek Wieczorek/LAF AM

W to, co się stało, wprost trudno uwierzyć. Żona Marcina Prokopa poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych, że minioną noc spędziła wraz z mężem w jednej z warszawskich klinik weterynaryjnych. Wszystko z powodu ich psa, który został otruty.

Żona Marcina Prokopa przekazał poruszające informacje. Musieli walczyć o życie swojego psa

Nie tak wyobrażali sobie ten czas. Marcin Prokop i jego żona Maria spędzili noc w warszawskiej klinice weterynarii. Musieli udać się tam po emisji półfinałowego odcinka „Mam talent”, w którym dziennikarz jest jednym z jurorów. Wszystko z powodu ich ukochanego pupila. Jak przekazali w mediach społecznościowych, ich pies, chart włoski o imieniu Rufus, został otruty w trakcie spaceru. Zdarzenie miało miejsce na Bielanach. 

Maria Prażuch-Prokop podkreśliła, że podzieliła się tymi informacjami, żeby przestrzec inne osoby. Jak się okazuje, zwierzę natknęło się na porzucone na ulicy śmieci, które były zatrute. Zaznaczyła jednocześnie, że nie lubi wypowiadać się na temat życia prywatnego, ale w tym wypadku zrobiła wyjątek. Wszystko po to, by zwrócić uwagę na zjawisko, z jakim miała do czynienia wraz z mężem.

Po nagraniu „Mam talent” tak spędzamy sobotni wieczór. Rufus na spacerze zjadł coś zgniłego, co było tak zatrute, że ma poważne objawy neurologiczne. Będziemy leżeć tu z nim na podłodze u weterynarza”, rozpoczęła żona Marcina Prokopa.

Po czym zrelacjonowała to, co działo się w klinice. „Jest podpięty do czegoś, co mu wyciąga toksyny, stracił całkowicie kontrolę neurologiczną nad swoim ciałem i wszystko dlatego, że ktoś stwierdził, że trzeba zatruć mięsko i zostawić na ulicy”, ujawniła oburzona w zamieszczonym nagraniu.

Czytaj także: Gdy odchodził, ukochana dodawała mu sił do walki z chorobą. Płyną smutne wieści o drugiej żonie Jacka Skubikowskiego

Marcin Prokop, Maria Prażuch-Prokop, żona Marcina Prokopa, pies Rufus
Fot. Instagram @mariaprokop

Żona Marcina Prokopa zaapelowała do internautów. Ma ważną prośbę

Cała sytuacja była dla pary niezwykle stresująca. Na zamieszczonym filmiku widzimy m.in. Marcina Prokopa, który mocno i czule obejmuje zestresowane i wyczerpane zwierzę, które głośno duszy i drży na całym ciele. „Dlaczego ludzie są tak okrutni. Trucizna w śmieciach. Na Bielanach, na chodniku”, podpisała je ukochana dziennikarza.

Na innym nagraniu na szczęście informacje były pozytywne: okazało się, że lekarzom weterynarii udało się uratować psiaka. Tylko dzięki temu, że jego właściciele zareagowali natychmiast i przywieźli zwierzę do kliniki – dzięki temu mogła być udzielona niezbędna pomoc, która ocaliła życie czworonoga.

Przy okazji Maria Prokop zaapelowała do wszystkich, którzy są posiadaczami psów, by byli bardzo ostrożni i uważni, jeśli wychodzą z nimi na spacer. Zagrożenie jest bowiem olbrzymie, nawet w tak dużym ośrodku miejskim jak Warszawa, który uchodzi za miejsce przyjazne zwierzętom... 

Rufus żyje!!! To była straszna noc, ale szybka reakcja i doskonała opieka... uff jest ok”, napisała z wielką ulgą w sieci.

My również przyłączamy się do apelu żony Marcina Prokopa.  

Czytaj także: Eleni i jej mąż są razem niemal pół wieku. U swojego boku przetrwali największą tragedię

Marcin Prokop, Maria Prażuch-Prokop, żona Marcina Prokopa, pies Rufus
Fot. Instagram @mariaprokop

Marcin Prokop
Fot. Michal Wozniak/East News

[Ostatnia publikacja na Viva Historie: 03.05.2024 rok]

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, ale szybko zamieszkali razem. Teraz czeka ich wielka zmiana!

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

MARYLA RODOWICZ o poczuciu zawodowego niedocenienia, związkach – tych „gorszych, lepszych, bardziej udanych” i swoim azylu. KAROLINA GILON I MATEUSZ ŚWIERCZYŃSKI: ona pojechała do pracy na planie telewizyjnego show, on miał przeżyć przygodę życia jako uczestnik programu… MAREK TORZEWSKI mówi: „W miłości, która niejedno ma imię, są dwa kolory. Albo biel, albo czerń. A ja mam tę biel, a to wielkie szczęście…”.