Reklama

Na płycie Julii Kamińskiej Sublimacja znalazły się teksty dotyczące wiary w siebie, wstydu, ustalania własnych granic, zasad w związku czy pewności siebie. My zapytaliśmy artystkę o słowa utwory hultaj_albo_apostazja, który jak się okazało, wiele osób interpretuje błędnie. Ten wątek wywiadu był jednak odpowiedni, by przypomnieć, jak 8 lat temu ulubienica publiczności wsparła kobiety swoją postawą i wyszła z kościoła.

Reklama

Julia Kamińska o opuszczeniu mszy na znak protestu

Kilka lat temu w magazynie VOGUE Julia Kamińska wspomniała o Strajku Kobiet 2016, podczas którego bliskie osoby stanęły za nią murem. „Gdy dopiero przebąkiwano o zmianie prawa, pojawił się pomysł, żeby wyjść z kościołów podczas mszy, gdy ksiądz z ambony odczyta list biskupów opowiadających się za całkowitym zakazem aborcji. Powiedziałam o tej akcji mamie i przeszło 80-letniej wtedy babci. Nie trzeba było ich namawiać – złapałyśmy się za ręce, opuściłyśmy kościół Mariacki w Gdańsku i usiadłyśmy na ławce w słońcu, wciąż mocno się trzymając”, czytaliśmy.

Niedawno w naszym studiu Julia Kamińska przypomniała o tej sytuacji i podsumowała, że do dziś znaczy dla niej bardzo wiele. „Ja tam poszłam tylko po to, żeby okazać, że protestuję. Zapytałam mamę i babcię, czy chciałyby mi towarzyszyć. Powiedziały, że jak najbardziej TAK i dla mnie to była jedna ze wspanialszych chwil mojego życia rodzinnego”, usłyszał nasz reporter Rafał Kowalski.

Dziś artystka nie czuje więzi z instytucją Kościoła. A co mówi o wierze? „Dla mnie Bóg i Kościół to absolutnie nie jest to samo. Nie jestem osobą wierzącą, ale dopuszczam możliwość, że Bóg może istnieć, bo wielu rzeczy nie rozumiem i pewnie nigdy nie zrozumiem. Do kościoła nie chodzę”, powiedziała przed kamerą VIVY.pl.

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Julia Kamińska: „Płakałam, bo nie chciałam, żeby już o mnie pisali”. Teraz broni Basi Kurdej-Szatan

Kontrowersje wokół piosenki Julii Kamińskiej

hultaj_albo_apostazja to jeden z tych utworów, które można interpretować na wiele sposobów. Choć autorce nie przeszło przez myśl, że dla odbiorców może to nie być piosenka o relacjach, a o Kościele, tak się właśnie stało.

Podobnie pomyślał ten, kto miał być częścią tego kawałka. Ostatecznie jednak zrezygnował. „Zaprosiliśmy na nagranie osobę, która miała nagrywać partię chóru – takiego wzorowanego na kościelny. Ale po nagraniu, po usłyszeniu całości piosenki, wspomniana osoba wycofała swoją zgodę. Powiedziała, że nie chce być częścią tego utworu, bo to nie łączy się z jej poglądami. Ja wtedy nie rozumiałam dlaczego. I dopiero do mnie dotarło, że ktoś może rozumieć ten tekst jako o Kościele. Może mogłam ostrzec, że jako autorka w ogóle nie miałam tego na myśli. Mi chodziło o to, żeby nie wyznawać ludzi”, przyznała Julia Kamińska VIVIE.pl.

Reklama

Całą naszą rozmowę obejrzysz na górze strony albo na YouTubie. Zapraszamy.

Iza Grzybowska
Reklama
Reklama
Reklama