Krzysztof Kieślowski odszedł 25 lat temu. Był jednym z największych twórców polskiego i europejskiego kina. Jemu zawdzięczamy cykl „Trzy kolory” oraz serię „Dekalog” czy „Podwójne życie Weroniki”. W rocznicę śmierci artysty przypominamy wyjątkowy wywiad VIVY!. Z Martą Hryniak, córką Krzysztofa Kieślowskiego, rozmawiała Krystyna Pytlakowska.
Krzysztof Kieślowski prywatnie: fan majsterkowania, nigdy nie podnosił głosu
Wizjoner. Wyjątkowy człowiek. Był pasjonatem robót domowych, szczególnie majsterkowania. W domu na Mazurach miał prywatny warsztat. Często mówił żartobliwie do znajomych, że jest majstrem. Krzysztof Kieślowski z zewnątrz wydawał się ponury i melancholijny, jednak pozory mylą. Miał niesamowite poczucie humoru, o którym mówią wszyscy jego przyjaciele. Było podszyte serdeczną ironią. Nigdy nie podnosił głosu, nie drwił w sposób godzący w drugiego człowieka.
Był czas, w którym chcieli u niego grać wszyscy aktorzy. I polscy, i zagraniczni. Jednak z czasem musiał ograniczyć działalność artystyczną, ponieważ zaczął mieć poważne problemy z sercem. Zmarł przed południem 13. marca 1996 roku w jednym ze szpitali w Warszawie. Wcześniej przeszedł operację serca. Został pochowany 19. marca na Cmentarzu Powązkowskim... Do końca czuwali przy nim bliscy.
Córka Krzysztofa Kieślowskiego długo nie mogła pogodzić się z jego śmiercią
Długo nie godziła się ze śmiercią ojca. W końcu był dla niej największym autorytetem, kierunkowskazem. Nie mogła oglądać jego zdjęć. Słuchać głosu. Bała się wspomnień. Wyszła za mąż, zmieniła nazwisko. Mówi, że ma wciąż powracający sen. Tata żyje, a ona pyta: „Dlaczego przez tyle lat udawałeś, że umarłeś?”.
„Był strasznie śmieszny, uwielbiał się wygłupiać. Chciałam mieć ojca podobnego do ojców innych dzieci – takiego serio, w płaszczu, zachowującego się jak tata. Ojcowie koleżanek jeździli audi, a on przyjeżdżał po mnie do szkoły na rowerze. Jechaliśmy potem w pędzie do domu ulicą Spacerową. Do dziś widzę w wyobraźni ten zielony rower, tatę i mnie na ramie. W gruncie rzeczy to uwielbiałam, teraz z perspektywy czasu już to wiem”, zwierzała się Marta Hryniak.
„Miał taki ironiczno-złośliwy sposób bycia. Okropnie onieśmielał moich znajomych. Paraliżował wprost moją przyjaciółkę, gdy z groźną miną mówił: „Skądś znam ten sweterek”. Myśmy wymieniały się ciuchami i przez pewien czas chodziła w moim swetrze. Brała to na serio i bała się do mnie dzwonić, żeby nie natknąć się na tatę”, opowiadała Krystynie Pytlakowskiej.
Jak zapamiętała ojca? Czy kultywuje pamięć o nim? Cały wywiad znajdziecie w naszej galerii.