Film Gdyby ulica Beale umiała mówić
Fot. Materiały prasowe
VIVA! RECENZJE

Gdyby ulica Beale umiała mówić. Miłość w rytmie jazzu...

Recenzja filmu Barry’ego Jenkinsa

Łukasz Kaliński 4 lutego 2019 10:57
Film Gdyby ulica Beale umiała mówić
Fot. Materiały prasowe

Barry Jenkins, reżyser nagrodzonego Oscarem dla najlepszego filmu roku: Moonlight, powraca ze swoim nowym dziełem. Film Gdyby ulica Beale umiała mówić w polskich kinach będzie można zobaczyć od 22 lutego. Dwa dni później okaże się, czy film Jenkinsa zostanie doceniony przez Amerykańską Akademię Filmową. Jest nominowany do Oscara w trzech kategoriach.

„Gdyby ulica Beale umiała mówić”. Opis fabuły

Początek lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, Harlem. Clementine „Tish” Rivers (KiKi Layne) i Alonzo „Fonny” Hunt znają się od zawsze. Spędzając wspólnie czas nie spodziewali się nawet, że ich znajomość przerodzi się w miłość. Przeciwna temu związkowi jest matka Fonny’ego (Aunjanue Ellis), ale jego ojciec (Michael Beach) i rodzice Tish (Colman Domingo, Regina King) wspierają młodych i życzą im jak najlepiej. Tish i Fonny chcieliby jak najszybciej zamieszkać razem, ale znalezienie lokum w Nowym Jorku nie jest takie proste. Nikt nie chce wynająć mieszkania czarnoskórej parze. W końcu udaje im się znaleźć dostępne miejsce w starej hali, w której po przeprowadzeniu remontu można zamieszkać. Szczęście młodych nie trwa długo. Fonny trafia do więzienia po oskarżeniu go o gwałt. Ofiara rozpoznaje go podczas okazania, a rasistowski policjant (Ed Skrein) zeznaje, że widział Fonny’ego, gdy ten uciekał z mieszkania ofiary. Choć chłopak ma solidne alibi, nic nie wskazuje na to, że szybko opuści areszt. Wkrótce okazuje się, że Tish jest w ciąży.

Recenzja filmu „Gdyby ulica Beale umiała mówić”

Opowiedziana w niechronologiczny sposób historia dwójki czarnoskórych nastolatków została oparta na motywach książki pod tym samym tytułem autorstwa Jamesa Baldwina. To uniwersalna opowieść, która mogłaby rozegrać się w każdym z amerykańskich miast lat siedemdziesiątych. Tytułowa ulica Beale to miejsce narodzin Louisa Armstronga i muzyki jazzowej, ale nie tylko. „Każda czarnoskóra osoba, która przyszła na świat w Ameryce, urodziła się na ulicy Beale” głoszą napisy początkowe filmu Barry’ego Jenkinsa.

Gdyby ulica Beale umiała mówić to film o miłości. Romantyczna, ale i dramatyczna historia Tish i Fonny’ego rozgrywa się przy dźwiękach jazzu, świetle zachodzącego słońca i w półmroku zgaszonego światła. Jesteśmy razem z nimi w intymnych momentach ich związku. Towarzyszymy im przytulonym w trakcie uprawiania seksu i oddzielonym grubą szybą więziennego pokoju widzeń. Razem z nimi pokonujemy codzienne przeszkody, które piętrzy przed bohaterami życie, a także rasowe stereotypy, które w Ameryce lat siedemdziesiątych są na porządku dziennym. To świat, w którym trafiasz do więzienia, bo jesteś czarny. Przypominają o nim wmontowane w film stare, autentyczne czarno-białe zdjęcia.

Zwiastun filmu „Gdyby ulica Beale umiała mówić”

Barry’emu Jenkinsowi nigdzie się nie spieszy, a miłość bohaterów sfilmowana została w poetycki sposób znany już z jego poprzedniego filmu. W tym klimacie budzącej się namiętności można się zarówno zatopić, jak i… zasnąć w trakcie seansu. Kryminalna opowieść o niesłusznym uwięzieniu jest tu tylko ważnym dodatkiem, który sprawia, że historię Tish i Fonny’ego śledzimy z zainteresowaniem jej końca. Nakreśla też czasy, w jakich dzieje się akcja filmu Jenkinsa. Będąca na pierwszym planie miłość młodych bohaterów jest szczera i nie ma w niej miejsca na żadne wątpliwości. Pytanie tylko czy to wystarczy, by nie dać się złamać trudnościom, jakich z każdym dniem przybywa.

Gdyby ulica Beale umiała mówić powinna przypaść do gustu romantykom. Filmowa miłość, choć banalna i niepotrzebnie komentowana przez główną bohaterkę spoza kadru, została sfilmowana ze smakiem i w poetycki sposób. Znalazło się tu miejsce na kilka świetnych scen, na czele z rodzinnym spotkaniem przyszłych dziadków, ale też niektóre epizody sprawiają wrażenie dodanych na siłę. Takimi są między innymi gościnne występy Diego Luny, Pedro Pascala i Dave’a Franco. Świetny w swojej diaboliczności jest Ed Skrein, ale jest go za mało. Nie można też zapomnieć o nominowanej do Oscara kreacji Reginy King. Aktorka wciela się w postać matki głównej bohaterki, na której barkach spoczywa ratowanie przyszłego zięcia.

Film Jenkinsa nie jest czarno-biały. Na drodze bohaterów stoją zarówno osoby patrzące na nich przez pryzmat koloru skóry, ale i te przychylne ich miłości. Słodko-gorzka historia Tish i Fonny’ego ma swój niezaprzeczalny urok, który nie wszystkim przypadnie do gustu, jednak nie jest to kino pokroju Moonlight. 

Film Gdyby ulica Beale umiała mówić
Fot. Materiały prasowe

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

Maciej Musiał zadzwonił do Dagmary Kaźmierskiej z przeprosinami. Wcześniej zamieścił w sieci niestosowny komentarz

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

MAŁGORZATA ROZENEK-MAJDAN: czy tęskni za mediami, kiedy znowu… włoży szpilki i dlaczego wpada w „dziki szał”, gdy przegrywa. MICHAŁ WRZOSEK: kiedyś sam się odchudził, dziś motywuje i uczy innych, jak odchudzać się z głową. EWA SAMA swoje królestwo stworzyła w… kuchni domu w Miami. ONI ŻYJĄ FIT!: Lewandowska, QCZAJ, Steczkowska, Chodakowska, Klimentowie, Jędrzejczyk, Danilczuk i Jelonek, Paszke, Skura…