Jessie Ware
Fot. Materiały prasowe @Universal Music Polska
O NIEJ JEST GŁOŚNO

Artystyczny hedonizm w najlepszym wydaniu. Słuchaliśmy „What's your pleasure” Jessie Ware

Przeczytaj naszą recenzję

Konrad Szczęsny 26 czerwca 2020 12:16
Jessie Ware
Fot. Materiały prasowe @Universal Music Polska

Wróciła po trzech latach i zachwyciła niezwykle tanecznym, głębokim i hipnotyzującym brzmieniem. Jessie Ware wydała właśnie krążek „What's your pleasure?”, który stanowi świetne połączenie jej oryginalnego stylu i jest jednocześnie hołdem dla wielkich diw disco. Od tego albumu trudno się oderwać, każda piosenka, która się na nim znalazła, mogłaby z powodzeniem okupować szczyty list przebojów !

Taneczna i elektryzująca Jessie Ware. Jaki jest album „What's your pleasure?”

Przedsmakiem płyty był singiel „Save a Kiss”, który już zwiastował wciągające brzmienie, odwołujące się mocno do lat 70., 80. i 90. Taki też jest ten krążek: spójny, przemyślany i uzależniający. Jessie Ware udowadnia, że jest artystką świadomą, która z jednej strony wykształciła swój własny styl, z drugiej nie boi się eksperymentować z bardziej syntetycznym brzmieniem.

Na wyróżnienie zasługują nie tylko single (poza „Save a kiss” jest to też najnowsze, tytułowe „What's your pleasure”, z niezwykle wyrazistym beatem, będące w warstwie wizualnej hołdem dla inności), lecz także klubowo-funkowe (jestem przekonany, że na parkiecie rozkołysałoby nawet najbardziej sceptyczną publiczność!) „Mirage (Don't stop)”, charakterystyczne i reprezentatywne dla jej stylu „Spotlight”, przekorne i rezolutne „Ooh La La”, bardziej delikatne i kojące w zwrotkach oraz transowe w referenach „Adore you” czy nieco mroczne i niepokojące „The Kill”.

Nowa płyta Jessie Ware to balsam na umęczone izolacją dusze. Słuchając jej nie sposób nie poruszyć biodrami (nawet w domowym zaciszu!), nie uśmiechnąć się i nie pomyśleć, że nawet najgorsza chwila musi w końcu minąć.

What's your pleasure? to uczta dla miłośników klubowych brzmień

Jestem przekonany, że każdy, kto sięgnie po ten album, znajdzie swego rodzaju ukojenie i... pobudzenie. To o tyle osobliwe doświadczenie, że do tej pory Jessie Ware kojarzyła się głównie ze wzruszającymi i subtelnymi balladami, jak „Wildest moments”, „Say you love me” czy „Pieces”. Dzięki najnowszemu wydawnictwu Brytyjka udowadnia, że prawdziwy artysta potrafi doskonale połączyć poszukiwanie nowych twórczych rozwiązań z czymś, do czego przyzwyczaił już słuchaczy.

Klubowe brzmienie nie oznacza jednak, że wokalistka straciła na jakości. Wręcz przeciwnie! Nadal zachwyca charakterystycznym, ciepłym i głębokim wokalem. Krążkiem „What's your pleasure?” udowadnia jednak, że potrafi odnaleźć się genialnie również w bardziej tanecznym, energicznym repertuarze. To hedonistyczna, bezwstydna i rozpustna artystyczno-brzmieniowa uczta i kawałek świetnej klubowej muzyki, od której nie sposób się oderwać!  

Jessie Ware, What's your pleasure?
Fot. Materiały prasowe @Universal Music Polska

Jessie Ware, What's your pleasure?
Fot. Materiały prasowe @Universal Music Polska

Jessie Ware, What's your pleasure?
Fot. Materiały prasowe @Universal Music Polska

Jessie Ware, What's your pleasure?
Fot. Materiały prasowe @Universal Music Polska

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

„Miałem szczęście do kobiet”… Jerzy Stuhr o mamie i babci w ostatnim wywiadzie dla VIVY.pl

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

KATARZYNA SKRZYNECKA I MARCIN ŁOPUCKI o tym, jak przez 15 lat budowali związek, w który weszli z bagażem doświadczeń. JERZY STUHR: odszedł legendarny polski aktor. Jaki był na scenie i poza nią? PAT BOGUSŁAWSKI święci triumfy jako reżyser ruchu na pokazach mody światowych projektantów. HALINA FRĄCKOWIAK: charyzmatyczna piosenkarka niezwykle szczerze opowiada o 60 latach kariery.