Reklama

Aktor, reżyser, a także szczęśliwy mąż ukochanej żony Beaty, którą czule nazywa Bebą. W latach 80. życie zmusiło Artura Barcisia do narażania zdrowia i życia, żeby zarobić na mieszkanie. W książce "Aktor musi grać, by żyć" cofnął się do tej historii z przeszłości i opowiedział o niej Kamili Dreckiej.

Reklama

Artur Barciś o trudnej przeszłości: praca za granicą zagrażała jego życiu

W październiku ubiegłego roku na rynku ukazała się książka "Aktor musi grać, by żyć", która jest wywiadem-rzeką Artura Barcisia z Kamilą Drecką. Aktor podzielił się w niej wieloma nieznanymi dotąd historiami ze swojego życia. Jedną z nich jest ta o szukaniu pracy za oceanem. W latach 80. Artur Barciś był już szczęśliwym mężem montażystki Beaty, ale nie stać go było wówczas, żeby "pójść na swoje". Kupno mieszkania w Polsce było wtedy poza jego zasięgiem, dlatego aktor podjął decyzję o wyjeździe do Nowego Jorku w poszukiwaniu pracy.

Będąc już na miejscu, Barciś przez chwilę mógł być spokojny o dach nad głową, bo wiedział, że wprowadzi się do znajomych. Sytuacja jednak bardzo szybko się skomplikowała, ponieważ właściciel mieszkania nie zgodził się na kolejnego lokatora. Szukanie pracy bez miejsca do mieszkania stało się jeszcze trudniejsze. Artur Barciś pytał w gastronomii, u krawców, ale zarobek był na tyle mały, że kontynuował poszukiwania. W końcu natrafił na ogłoszenie o zrywaniu rakotwórczego azbestu w wieżach World Trade Center. Z racji, że do tak ciężkiej i trudnej pracy brakowało chętnych, stawka za godzinę wzrosła tam do dziesięciu dolarów. Aktor przez sześć tygodni w niewygodnym stroju i masce ochronnej pracował nawet po 15 godzin dziennie, okupując to łzami i ogromnym wysiłkiem. W tym trudnym czasie ogromnie tęsknił za żoną.

"Czasami strasznie płakałem, bo byłem mały i drobny, a większość kolegów rosła i silna. Nawet dla nich to była zbyt ciężka praca. Czasami ryczałem też z tęsknoty", wyznał Barciś (cytat Plotek.pl).

Po tygodniach ciężkiej pracy udało się odłożyć upragnioną sumę. Po powrocie do Polski Artur Barciś mógł pozwolić sobie na kupno mieszkania i samochodu - Fiata 126p., a żonę zabrał na wycieczkę do Hiszpanii.

Reklama

Czytaj też: Artur Barciś miał myśli samobójcze. Zdradził ich powód. „Zdałem sobie sprawę z tego, że nie mam nic”

JACEK DOMINSKI/REPORTER
Reklama
Reklama
Reklama