Syn Joanny Racewicz musi mierzyć się z hejtem w sieci. Dziennikarka ujawniła prawdę
Tak rozprawia się z anonimowym internautą
W to, z czym muszą się mierzyć, wprost trudno uwierzyć. Joanna Racewicz zamieściła na swoim profilu na Instagramie poruszający wpis. Zaadresowany jest do anonimowego hejtera. Okazuje się, że z negatywnymi komentarzami w sieci musi mierzyć się również jej 13-letni syn!
Joanna Racewicz i jej syn mierzą się z hejtem. Dziennikarka ujawniła komentarze
10. kwietnia 2010 roku na Joannę Racewicz spadł bolesny cios. W katastrofie smoleńskiej zginął jej mąż Paweł Janeczek, porucznik Biura Ochrony Rządu, odpowiadający za bezpieczeństwo prezydenta RP. Miał niespełna 37 lat i osierocił dwuletniego zaledwie synka Igora. Dla dziennikarki była to ogromna osobista tragedia. Od tamtej pory każdą wolną chwilę poświęca chłopcu, otaczając go opieką i miłością.
Niestety, Joanna Racewicz regularnie musi mierzyć się z negatywnymi komentarzami na swój temat. Ich treść ujawniła w najnowszym wpisie na swoim profilu na Instagramie. Opublikowała trzy fotografie i w ten sposób chce rozliczyć się z hejtem.
„Drogi Anonimowy Hejterze, schowany za winklem własnego komputera, nie mogłam się zdecydować którego zdjęcia bardziej nie polubisz, więc zamieszczam trzy. Do wyboru. Nie mam pojęcia które będzie dla Ciebie lepszym pretekstem, żeby mocniej strzyknąć jadem i rzucić jeden z refrenów: „za dużo botoksu”, albo „rzygam tobą i Smolenskiem”, lub jeszcze „puknij się w łeb, babo, z tymi swoimi szczepieniami”. W ostateczności: „wyglądasz jak kupa”. Przepraszam, że nie cytuję bardziej soczystych tekstów, ale sama/ sam rozumiesz, że mogą to czytać dzieci. Tak, mój Syn też”, ujawniła dziennikarka.
I zapewniła, że takimi komentarzami nie przejmuje się ani ona, ani 13-letni Igor, ponieważ wiedzą, że wynikają one z frustracji oraz chęci zwrócenia na siebie uwagi za wszelką cenę.
„Na szczęście #synlepszynizmarzenie ma dystans do Tobie podobnych i wie, że raczej trzeba wam współczuć, niż przejmować się słowami. Dlaczego? Bo nie są prawdziwe. Bo dyktuje je frustracja. Szczęśliwemu nie przyjdzie do głowy, żeby ranić. Kaleczą skaleczeni, odrzucają odrzucani. Błędne koło – możesz stwierdzić. Pełna zgoda. Tylko, że z każdego zaklętego kręgu jest wyjście, wiesz? I zależy od Ciebie. Nie znajdziesz go, dopóki wolność słowa będzie Ci się mylić z językowym bluzgiem, a prawo do komentarza ze słowną maczetą. A, i jeszcze jedno – nie jesteś anonimowa/ -y. To tylko złudzenie, które daje Ci odwagę”, przestrzega Joanna Racewicz.
I ujawnia, że doskonale wie, kim jest ta osoba!
„Jeśli powiem, że wiem, jak wyglądasz? Ty, która nazywasz mnie „kreaturą” i Ty, który życzysz mi śmierci? Że spojrzałam w oczy Twoje i Twojej córeczki? Bo to dziewczynka, prawda? Co, jeśli pokażę Twoje zdjęcie? Nie, nie blefuję. Może następnym razem zadrży Ci ręka nad klawiaturą zanim uderzysz w słowo jak sztylet. Mnie już nie zranisz. Mam gruby pancerz. Także dzięki Twoim poprzednikom. Wytrenowali mnie w obojętności. Choć, wiesz, czasem przychodzi gorszy dzień i wtedy w pancerzu pojawia się szczelina. Spokojnie, ona z czasem też zarośnie. Znam jednak wiele słabszych ode mnie, bardziej kruchych. Płaczą w poduszki, zapełniają kozetki u terapeutów, stają na parapetach wieżowców. Nie chcę, żebyś miał ich na sumieniu”, zakończyła wpis dziennikarka.
Czytaj także: Joanna Racewicz wspomina rozpacz syna. Dziennikarka zamieściła w sieci poruszający wpis
Internauci wspierają Joannę Racewicz
Pod wpisem zaroiło się od komentarzy. Internauci wsparli Joannę Racewicz w walce z internetowym hejtem.
„Popieram