Agnieszka Chylińska o rozpadzie O.N.A
– Czemu O.N.A. się rozpadło?
To nie tak. Rozstałam się z Waldkiem Tkaczykiem i Grześkiem Skawińskim. Chylińska to kontynuacja O.N.A. Trzech pozostałych członków kapeli gra dalej razem.
– Czemu milczałaś na ten temat?
A o czym ja bym dzisiaj mówiła? Teraz promuję płytę, więc jest okazja. Ludzie dowiedzieli sięo rozpadzie zespołu na początku ubiegłego roku. Natomiast to gniło od dłuższego czasu. Bo to tak, jak z małżeństwem – nie dowiadujesz sięnagle, że jesteś rozwiedziona.
Coś się dzieje o wiele wcześniej. Wiadomo było, że musi dojść do jakiegoś spięcia, że to nabrzmiewa. Teraz już wiem, co. Potrzebowałam jednak czasu na przemyślenia. Gdybym wtedy, na świeżo, udzielała wywiadów, mogłabym popełnić jakieś głupstwo.
Agnieszka Chylińska pod kloszem
– Ty i samokontrola?
A dlaczego nie? śpiewam już dziesięć lat. Koncert – płyta, płyta – koncert. Nie miałam czasu zastanowić sięnad sobą, co robię, kim jestem. Dopiero jak zaczęło siępieprzyć, pomyślałam: „Cholera, Chylińska, co jest nie tak?” I doszłam do tego, że lubiłam otaczać siętatusiami.
Ojciec bardzo krótko mnie trzymał i tak już zostało. Nigdzie nie mogłam wyjść, bo tata dostawał histerii, że mnie zjedzą, zabiją, zgwałcą. I nagle, mając 18 lat, stłukłam ten szklany klosz. Poszłam do zespołu. Ale tam byli też dorośli faceci – opiekunowie.
Oni mieli taką samą cechę, jak mój ojciec – problem z akceptacją mojej dorosłości. że jestem dojrzała, mam dowód osobisty, uprawiam stosunki płciowe itd. że jestem kobietą.
– Ojcowie nigdy w to nie wierzą.
I podobnie było ze Skawińskim. Zaczęło mi przeszkadzać, że mam dozgonny etat uczennicy. A to przekładało sięna sprawy muzyczne. W domu sięnie zbuntowałam, ale wcześniej z niego odeszłam. Tutaj jednak nie miałam zamiaru ciągle patrzeć na grożenie paluszkiem.
Przy pierwszej, drugiej płycie mówiłam: „No jasne”, ale przy czwartej, piątej naprawdępotrafiłam zaśpiewać już sama, nie potrzebowałam skreśleń w tekście. Zauważyłam, że Grzesiek poprawiał mi wyłącznie dlatego, by coś poprawić.
– Bał się, że straci pozycję nauczyciela?
Nie pogodził się z tym, że przyszła gówniara i zajęła jego miejsce. On jest urodzonym liderem, gwiazdorem. W każdym razie zaczęło mnie to męczyć, bo miałam już 25 lat i własne propozycje artystyczne.
A tu okazuje się, że cały czas złe. I miałam dozgonnie całować go po rękach, że jestem w tym zespole. Ale przecież to również dzięki mnie na ich ścianach wisiały Złote Płyty.
– Udawali, że tego nie widzą?
Widzieli. Chyba bali się, że zrobięto, co zrobiłam, bo dwa miesiące przed rozpadem zespołu Tkaczyk i Skawiński wezwali mnie na dywanik. Mówią: „Kraszewski i Horny mają na ciebie zły wpływ, wywalamy ich z zespołu i tworzymy nowy skład”. Ale ja powiedziałam: „Nie”.
– Dlaczego?
Jestem lojalna wobec tych, którzy są lojalni wobec mnie. Dwa miesiące póśniej siedzęprzed telewizorem, oglądam „Wideotekę” i słyszę, jak Skawiński i Tkaczyk mówią o swoich planach. Że dopóki będzie O.N.A., to nie wrócą do Kombi. Tymczasem mnie zapewniali, że Kombi sięskończyło i nigdy go nie reaktywują.
Wściekłam się. Pomyślałam, że pieprzę. Czy ja naprawdęnie umiem zaśpiewać sama? I że najwyższy czas, żebym zaczęła sama coś robić. A przy Grześku nie mogłam. Któregoś dnia przyszłam do chłopaków z zespołu i mówię: „Albo on, albo ja”. Wszyscy podnieśli rączkę, że ja.
A potem Skawiński i Tkaczyk i tak odeszli razem. Szkoda trochę. A teraz w wywiadach mówią, że nie będą o mnie opowiadać, żeby mi nie robić reklamy. Graliśmy razem, piliśmy gorzałę, a teraz się nie znamy...
– Dostałaś lekcję.
No, dostałam. Ale z tą wdzięcznością to jest tak, że ja zawsze powiem, ile chłopakom zawdzięczam. I że powinni być dumni, że mnie taką wychowali.
– żałujesz, że odeszłaś?
Nie, nie, bardzo już tego chciałam. Teraz już nikt nikomu nie podcina skrzydeł. Grzesiek ma święty spokój, wrócił do swojego potwora z przeszłości, przed którym tak sięniby bronił. A ja robię coś nowego. I to na własny rachunek.
Przełomowy rok Agnieszki Chylińskiej
– Ubiegły rok był dla Ciebie pod wieloma względami przełomowy. Rozpad O.N.A., małżeństwo…
Nie jesteś na bieżąco. Ale ja zawsze jak lwica broniłam spraw prywatnych, więc nie chcęsięwdawać w szczegóły.
– Ależ ja wiem, że z mężem też się już rozstałaś.
Zgadza się, ale sorry – czegoś się też i tutaj nauczyłam. Już nie mówię dziennikarzom wszystkiego. Tym bardziej, że to jest bardzo bolesne.
– Bo wszystko mówisz na płycie?
To prawda, łatwiej mi to wyśpiewać. A w moim życiu było dużo rozstań, bardzo dużo. Niektóre przyjęłam z ulgą. Niektóre z płaczem.
– „Jesteś dla mnie kompletnym zerem, śmieję się z ciebie cały czas, Ty patrzyłeś w oczy mi, a potem w plecy nóż...”
Myślisz, że to dotyczy mojego męża, Krisa. Przestań. To rozliczenie sięz tymi, którzy sięode mnie odwrócili.
– Nie radzisz sobie teraz z życiem?
Radzę sobie bardziej niż kiedyś, ale taki Manson na przykład wraca po koncercie do zamku, ochroniarz robi mu zakupy. A Chylińska wraca do wynajmowanego mieszkania, a zakupy robi sama.
– Chciałabyś, żeby je robił ochroniarz?
Nie. Zmierzam do tego, że ludzie w hipermarkecie mogą podejść do mnie, mówiąc, co chcą. Kiedy pojawiły się pierwsze ataki – w 1997 roku – strasznie chciałam uciec, nigdzie nie wychodziłam, bałam się. Ale potem zrobiłam sobie zęby, schudłam 15 kilogramów i próbowałam zmienić mój stosunek do siebie. Zgodziłam sięnawet na sesjędla „Elle”. ¸adna dziewczyna, fajnie jest.
No i dopiero się zaczęło. „Chylińska, ty masz być brzydka, walić kurwami, śmierdzieć, bo my ciętakiej chcemy”. Wtedy jedyny raz sfotografowałam sięz Krzyśkiem w łóżku – on czyta historię Irlandii, a ja „Kubusia Puchatka”. I wyszło na to, że jestem normalna, piekę ciasta i tak dalej. To było głupie.
– A pieczesz?
Jasne. Ale jak mam ochotę. Lubię gotować dla kogoś: mamy, taty, faceta. Na pewno nie jestem jakąś super gospodynią, ale w kuchni nie najgorszą. Natomiast wracając do nieradzenia sobie w życiu – zdałam sobie sprawę, że muszębyć samodzielna. I wiesz co?
Zaczęłam mieć gdzieś to, co ludzie sobie o mnie myślą. Bo i tak nie zrozumieją. Widzą tylko, że Chylińska ma dziary i rzuca mięsem. Nikt głębiej nie wnika.
– Taki stworzyłaś sobie image i tyle.
Z tym image to jak z każdą kreacją – dobrze, jeśli podkreśla to, co w tobie prawdziwe. Jeśli stworzysz kogoś zupełnie innego, to klapa.
– Mogłabyś sięjednak przebrać w strój pokojówki.
Długo bym w nim nie wytrzymała. Hipotetycznie mogę być miła. Jestem miła… To oni pierwsi mnie gryzą.
Dzielęludzi na głupich i mądrych. Na złych i dobrych. Tak jak muzykę dzielę na dobrą i złą. I słucham mądrzejszych od siebie.
Na pewno nie samozwańczych krytyków muzycznych, którzy najczęściej są niespełnionymi muzykami. Podobnie jak krytycy literaccy to niespełnieni pisarze. Taki grafoman pisze nam na przykład o Pilchu, że jest do niczego.
Agnieszka Chylińska – mól książkowy
– Czytasz Pilcha?
Przeczytałam dwie jego książki. Pisze fantastycznie. Jest mistrzem świata, jeśli chodzi o przymiotniki.
– O, jesteś na bieżąco z literaturą!
No i czemu się dziwisz? Uwielbiam czytać. Zawsze lubiłam. W dzieciństwie „Ten obcy” Jurgielewiczowej – zajebista książka. A „Lęk przed lataniem” Eriki Jong – genialna.
Kupiłam sobie jej najnowszą „Czego pragną kobiety” – zbiór felietonów. Powiedziała tam jedną bardzo mądrą rzecz: „Muszę sobie jakoś wytłumaczyć, że ciągle się rozwodzę. Chyba nie wynika to z tego, że ciągle źle trafiam, tylko że każdy człowiek jest nam dany na jakiś czas. Chociaż więc chciałabym być z kimś do końca swoich dni, wyleczyłam się już z tego, że jestem z kimś na stałe. Nie ma na stałe. Nie istnieje takie pojęcie”.
I ja sięz nią zgadzam, bo to siętyczy wszystkiego – przyjaśni, miłości. A w chwilach takiego totalnego dołka dwa razy podchodziłam do „Anny Kareniny”. I za nic nie mogłam przebrnąć. A teraz przeczytałam ją jednym tchem.
– I płakałaś na końcu?
Jezu, jak ja płakałam, ale nie na końcu. Płakałam, jak Lewin dostał kosza od Katii.
– Nie beczałaś, jak Anna rzuciła się pod pociąg?
A skąd. Najpierw myślałam, że ten Wroński był dupkiem. Ale on był w porządku. To ona zaczęła sobie roić, że on ją zdradza.
– Zdrada jest powodem do samobójstwa?
Urojona nie. Ona po prostu ciężko znosiła fakt, że środowisko jej nie akceptuje. Wszystko sięw życiu powtarza. Flaubert miał przechlapane, ponieważ opisał w „Pani Bovary” historięmężatki, która w nocy jedzie rżnąć sięz kochankiem. I wszyscy mówią: „Skandal, skandal”. Do dziś to sięnie zmieniło. Jakiś dziennikarz pyta mnie: „Czy ty też jesteś taka ekstremalna w życiu prywatnym?” Co to znaczy ekstremalna? że gwałcę 12-latków?
– że przeklinasz publicznie. że masz tatuaże. że rozstajesz sięz mężem po niecałym roku. Może to miał na myśli?
A dla mnie ekstrema to proces Danuty Nieznalskiej. I zarzut, że ona obraziła uczucia religijne ludzi z pewnej partii.
– Nie śpisz w nocy?
Czasami. Na przykład przed teledyskiem, bo muszę się zmobilizować. Nie śpięteż przed ważnym koncertem. Bo jestem obowiązkowa i bardzo skrupulatna. Tym bardziej mnie dziwi brak zaufania kolegów. Ale nie mam do nich o to żalu, choć przecież starsi ode mnie o 20 lat powinni mieć jakąś mądrość.
– A jednak Cięto drąży. Została blizna.
To nie aż tak. Dzięki temu w moim życiu dzieją się pozytywne rzeczy, ale nie, że było mi przykro. Są zawsze dwa wyjścia – albo lecisz tym samym torem i nudzisz się, albo myślisz: nigdy nie popełnię już tego samego błędu.
Jaka jest Agnieszka Chylińska
– Jesteś mściwa?
Jestem pamiętliwa. Pamiętam każde kiepskie słowo. A szczególnie mam pamięć do ludzi, którzy przychodzą do mnie tylko wtedy, gdy jestem na wozie. Kiedy sprzedaję dużo płyt i mam wysokie miejsca na listach przebojów.
– Jesteś ostra?
Jestem i ostra, i liryczna. Namiętność i wściekłość – te dwa uczucia towarzyszyły mi przy nagraniu tej płyty. Bo są we mnie, więc posłużyłam po prostu sobie za muzę.
– Napisałaś dla siebie psychodramę?
Jeśli coś mi sięschrzani, to o tym śpiewam. Teraz opuścili mnie ludzie, skończył sięzespół i wykasowałam wiele numerów ze swojej komórki.
– Chyba bardziej boli Cię rozstanie z zespołem niż z mężem?
Och, z Krisem to była wspólna decyzja, podjęta na spokojnie, uśmiechaliśmy się do siebie, rozmawiając o tym. życzę wszystkim, by mogli rozstawać się w takiej atmosferze. Choć to mój osobisty dramat.
– Zawsze rozstanie jest dramatem.
Na pewno nie jest beztroskie. Jak tego nie przeżyłaś, nie wiesz, o czym mówię.
– Przeżyłam. Czuję, jak to było.
Jesteś wiedźmą. Poza tym moje życie jest typowe. Poznajesz faceta koło dwudziestki...
– No, to nie ma siły, żeby dotrwać z nim do trzydziestki.
A mnie się zawsze to marzyło.
– Mówią, że masz kogoś.
Może i mam, może i nie mam. Po Krzyśku już nic nie wydaje mi się stałe. Planowałam wiele – miała być rodzina, dom. Po to bierze sięślub.
– Potrzebujesz zmienności?
Bardzo potrzebuję miłości. Za każdym razem, gdy poznajękogoś, zakładam, że będęz nim do grobowej deski. Bardzo bym chciała monogamii. Myślę, że to tak jest – kobieta szuka nie tylko mężczyzny, ale i dobrego dawcy spermy dla swojego dziecka.
– Z Krisem nie masz dziecka.
Gdybym miała z nim dziecko, byłoby może inaczej. Ale zawsze będę kierowała się sercem, a nie chemią. Z tym, z kim jestem, chciałabym teraz być do końca życia.
– Nie ma co zakładać, że nie będziesz.
Ale we mnie jest śmierć zawsze. Nawet patrząc na doniczkęz kaktusem, mówię: „Jak ktoś go nie podleje, padnie”. We wszystkim widzę koniec i to mi przeszkadza.
– I nie powiesz sobie „dość”?
Powiedziałam już to sobie, a teraz czuję się jak debiutantka. śmieszne, po dziesięciu latach tak naprawdęzaczynam. I myślę, że fajnie jest żyć.
– Ale śpiewasz, że są noce, kiedy nie chce się żyć.
Bo są takie noce. Każdy je ma.
– I co wtedy?
Miałam takie odloty, jeszcze w liceum. Ale nigdy bym sięna to nie zdobyła. Boję się strasznie fizycznego bólu, a po drugie – nie zafundowałabym rodzicom czegoś takiego.
– Masz poczucie, że skrzywdziłaś Krisa?
Nie. To było znużenie, z którym nie mogliśmy sobie poradzić.
– Bo potrzebujesz adoracji?
Nazywasz to adoracją?
– Tak, mówienie kobiecie, że jest piękna, wspaniała, że jest świetną kochanką itd.
Może. Chciałabym jednak, żeby czarno na białym było napisane, że kocham Krisa, mam dla niego szacunek, jesteśmy przyjaciółmi, dzwonię do niego, rozmawiamy, radzę się go. Po prostu nie mieszkamy już razem.
– A do kogo śpiewasz „Rób mi to”? To bardzo erotyczna piosenka.
Za dużo chciałabyś wiedzieć. Nie mogli mi przysłać kogoś głupszego?
– Staniesz się kiedyś osobą nobliwą?
Nie wiem. Strasznie mnie denerwuje, że niektórzy próbują teraz jechać na takiej nucie: kobieta-potwór. „A może kiedyś założysz kostiumik Chanel?”
Agnieszka Chylińska o swojej edukacji
– Założysz kiedyś kostium Chanel?
Nie mam zielonego pojęcia. To dla mnie żaden dramat, że jak założę ten kostiumik, to mi sięwe łbie poprzewraca. To tylko ciuch. Mogębyć w kostiumie Chanel, ale on nie zmieni moich poglądów. Wszystko może mi sięprzydarzyć.
Jak miałam 25 lat, wydawało mi się, że wszystko wiem. W wieku 27 – wiedziełam, że nie wiem niczego. Mam zawód – kolejne płyty to jakby kolejne lata studiów – to dla tych, co ciągle pytają mnie o maturę. Teraz robię magisterkę, a potem zrobię doktorat.
– W końcu zostaniesz profesorem zwyczajnym.
Tak – od rock and rolla.
– Tak koło czterdziestki?
Ciekawe, jak to będzie. Chyba przestałam się bać.
– Przestało płakać w Tobie dziecko?
Właśnie tak. Może naprawdę staję się osobą dojrzałą? Może już czas? Wszystko jakoś się składa. Najgorsza była walka ze słabościami.
– Alkohol, narkotyki, faceci?
Bez przesady, nie dawałam nie wiadomo komu i nie wiadomo gdzie. Tych narkotyków też nie było tak dużo. Chciałam po prostu spróbować. I tak sięstało. Moją słabością było, że nie akceptowałam siebie, nie podobałam sięsobie, a tu nagle jupiter w twarz, którą niekoniecznie chcesz pokazywać.
– Nie jesteś brzydka.
Ale tak naprawdę wolę pisać, niż stać na scenie. Chociaż teraz już sięsobie podobam.
– Co najbardziej Ci sięw sobie podoba?
Upór, z jakim realizuję wszystkie swoje sprawy. I moje spojrzenie, gdy się wkurzę.
Rozmawiała Krystyna Pytlakowska