Reklama

W życiu wiele przeszła. Dziś jest szczęśliwie zakochana, myśli o przyszłości. "Na ten moment najważniejszy jest dla mnie mój związek i budowanie rodziny", mówi Monika Miller. W rozmowie z Aliną Mrowińską opowiedziała nie tylko o pozytywach. Wspomina o trudnych chwilach ze swojego życia. Jedne z najtrudniejszych momentów przeżyła w szkole podstawowej. Rówieśnicy bardzo ją skrzywdzili. "Obrywałam od wszystkich. Naprawdę mocno się nade mną znęcali, nie użalam się teraz. Starałam się bronić, wpadałam w agresję, dużo się biłam", mówi Monika Miller.

Reklama

Monika Miller o trudnych doświadczeniach z przeszłości

Wiesz już, co Ci przeszkadzało, blokowało?

Bardzo przeszkadzała mi i przeszkadza moja empatia, to, że tak łatwo daję się innym manipulować. W moim życiu było mnóstwo sytuacji, w których ludzie mnie wykorzystywali. Zawsze to się kończyło źle dla mnie, dobrze dla nich. Pomagałam wszystkim, z wyjątkiem siebie. Zaczynam z tym walczyć małymi kroczkami.

Z depresją zmagasz się już od szkoły podstawowej.

To były chyba najgorsze chwile w moim życiu… Chodziłam do europejskiej szkoły prywatnej, było dużo dzieci z różnych krajów. Obrywałam od wszystkich. Naprawdę mocno się nade mną znęcali, nie użalam się teraz. Starałam się bronić, wpadałam w agresję, dużo się biłam. Niektóre sytuacje pamiętam tak wyraźnie, jakby wydarzyły się wczoraj. Nigdy nie zapomnę grupy chłopaków, którzy stale mi dogryzali. Straszne to było… Mówili, że „mam ryj jak świnia”, że nikt mnie nigdy nie pokocha. Jednemu chłopakowi dałam w twarz tak mocno, że się przewrócił i wybił sobie dwa zęby. On mi powiedział: „Twoja matka cię nie kocha, a ojciec tylko w nocy”…

Straszne…

Takie rzeczy słyszałam, jak miałam 10 lat… Dzieci potrafiły być bardzo okrutne. Mój dziadek był wtedy premierem. Pewnie niektóre słyszały w domu jakieś niepochlebne komentarze na jego temat i przenosiły to na mnie. Strasznie ciężko mi było, kiedy jakiś dziennikarz ujawnił adres i nazwę szkoły, do której chodziłam. Czatowali na mnie przed wejściem i zadawali różne pytania. A ja byłam tylko małym dzieckiem…

Czytaj też: Rustykalny szyk, wielki taras i widok na morze. Tak mieszka Agata Młynarska w Hiszpanii

ŁUKASZ KUŚ

Nikomu się nie skarżyłaś?

Skarżyłam się nauczycielom, rodzicom… Rodzice zawsze mi mówili, że dzieci są zazdrosne, bo mam lepiej. Przychodzili do pani dyrektor, opowiadali jej, że płaczę w domu, nie chcę wychodzić z pokoju, iść do szkoły. Wiele razy próbowałam sobie złamać nogę, żeby nie iść do szkoły. Prosiłam koleżanki, żeby skakały po niej, żeby ją połamać…

Nie powiedziałaś, żeby rodzice Cię stamtąd zabrali?

Mówiłam, ale rodzice wychowywali mnie w dyscyplinie, uważali, że takie rzeczy mogą mnie tylko wzmocnić i będę twardsza jako dorosła osoba.

Czułaś się wtedy bardzo samotna?

Bardzo, pewnie dlatego wyrosłam na introwertyczkę. Siedziałam sama w pokoju, nie miałam przyjaciół. Miałam 10, może 11 lat, kiedy poszłam z mamą do terapeutki dziecięcej. Powiedziała, że jeżeli nie zacznę od razu chodzić na terapię, będą ze mną bardzo duże problemy. Zaczęłam dopiero w wieku 14 lat, mama widziała, że jest ze mną coraz gorzej.

Cały wywiad w nowej VIVIE! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży od 11 kwietnia.

Reklama

Sprawdź też: Jego życie to historia transformacji. „Szukam swojego szczęścia w miłości, na świecie…”

ŁUKASZ KUŚ
Dawid Grzelak
Reklama
Reklama
Reklama