Marianna Janczarska, Viva! 4/2021
Fot. Antoni Zamachowski
TYLKO W VIVIE!

Marianna Janczarska: „Ola na zawsze jest częścią mojego życia”

Córka Ewy Błaszczyk poruszająco o stanie siostry. Ola od 20 lat pozostaje w śpiączce

Olga Figaszewska 24 lutego 2021 13:59
Marianna Janczarska, Viva! 4/2021
Fot. Antoni Zamachowski

Śmierć taty, satyryka Jacka Janczarskiego i śpiączka siostry bliźniaczki wpłynęły na jej życie. Marianna Janczarska nie chce być postrzegana przez pryzmat rodzinnej tragedii. Córka aktorki Ewy Błaszczyk jest wiceprezeską Fundacji „Akogo?”. Rozwija talenty - pisze, występuje na scenie i filmie, a także stworzyła własną markę ubraniową. W rozmowie z Aliną Mrowińską dla VIVY!, Marianna Janczarska opowiedziała o działaniu fundacji i klinice Budzik. W poruszających słowach mówi o stanie Oli. Jej siostra bliźniaczka od 20 lat znajduje się w śpiączce. 

Marianna Janczarska o siostrze, Oli 

Alina Mrowińska: Kiedy jechałam do Ciebie, dowiedziałam się z radia o śmierci Polaka, który w stanie wegetatywnym przebywał od ponad dwóch miesięcy w szpitalu w Wielkiej Brytanii. Brytyjski sąd wydał zgodę na odłączenie go od aparatury podtrzymującej życie. Polski rząd starał się o przewiezienie mężczyzny do „Budzika” dla dorosłych w Olsztynie. Wybuchła medialna i polityczna burza…

Marianna Janczarska: Zawsze w takich sytuacjach zadaję sobie pytanie, czy człowiek, będąc w takim stanie i mając świadomość, chciałby, żeby ktoś o niego walczył. I to jest wielka niewiadoma. Gdybym teraz miała ci odpowiedzieć, czy ja chciałabym, żeby moi bliscy o mnie walczyli, nie potrafiłabym. Rodzina tego mężczyzny z Wielkiej Brytanii była podzielona. Ale po odłączeniu od respiratora ten człowiek nadal żył. Oddychał samodzielnie. I wykonanie drugiego kroku, czyli zaprzestanie podawania mu pożywienia było nieludzkie. Nie bardzo rozumiem, jak można komuś fundować śmierć przez zagłodzenie. To nie jest godna śmierć. Nasz „Budzik” oferował pomoc.

Kiedy będzie gotowy „Budzik” dla dorosłych w Warszawie?

Mam nadzieję, że pod koniec przyszłego roku. Potrzeba jest ogromna. Czasem w kolejce czeka kilkuset pacjentów. To głównie ofiary wypadków komunikacyjnych. W olsztyńskim „Budziku” była moja pani profesor ze szkoły filmowej, która uległa wypadkowi podczas próby spektaklu. Była w śpiączce. Teraz mówi i je lody. Jej bliscy mówią, że jest coraz bardziej obecna.

Obejrzałam na stronie internetowej Fundacji „Akogo?” wzruszające nagranie kilkuletniej Zuzi, która niedawno wybudziła się ze śpiączki. Dziewczynka mówi, że życie jest piękne. Chodzisz do „Budzika”, rozmawiasz z rodzicami dzieci w śpiączce?

Znam historie rodzin, które są naprawdę tragiczne. Jedno dziecko w „Budziku”, dwoje zdrowych w domu na drugim końcu Polski. Nie potrafię się nie rozryczeć. Dużo mnie kosztuje każda wizyta w „Budziku”. Zawsze, kiedy tam jestem, przeżywam emocjonalne kombo. Jestem przekonana, że gdyby takie miejsce było, kiedy zdarzył się wypadek Oli, dziś byłoby zupełnie inaczej… Kiedy teraz obserwuję dzieci, które już za chwilę będą wybudzone, widzę, że Ola była w podobnym stanie. Był moment, kiedy była naprawdę bardzo blisko… Ale potem przyszło zapalenie płuc i inne infekcje i komplikacje. Domyślam się jedynie, przez co przechodzą rodzice dzieci w śpiączce. Wyobrażam sobie, jak nieprawdopodobnie muszą być szczęśliwi, kiedy widzą, że ich dziecko wraca do świata i mogą z nim pojechać do domu. Pamiętam dziewczynkę, która w pierwszych dniach po wybudzeniu powiedziała, że marzy o laptopie. Daliśmy to na naszą stronę internetową. I jacyś ludzie z Wielkiej Brytanii przesłali laptopa do „Budzika”. Był chłopiec, który po wybudzeniu powiedział: „Mamo, kocham cię, ale Pana Boga kocham jeszcze bardziej, bo dał mi drugą szansę”. Niezwykłe…

Marianna Janczarska, Viva! 4/2021
Fot. Antoni Zamachowski

Powiedziałaś mi kiedyś, że czujesz ogromną odpowiedzialność. Dlatego zostałaś wiceprezesem „Akogo?”?

Tak. Ola na zawsze jest częścią mojego życia. I moje życie na zawsze będzie jakoś związane z fundacją. Pewnie kiedyś, mam nadzieję, że jeszcze długo nie, zostanę ze wszystkim sama. Trochę mnie to przeraża. Mama wykonała ogromną robotę. Są już dwa „Budziki”, jest program medyczny dla ludzi w śpiączce. Odezwali się do nas Japończycy, chcą budować „Budzik” w Japonii i nasz jest dla nich wzorem.

Wiele razy mówiłaś, że nie chcesz być postrzegana tylko przez pryzmat rodzinnej tragedii. W jakim momencie życia jesteś teraz?

To taki czas dla mnie, żebym lepiej poznała siebie. Nie jestem rozgoryczona, wiecznie w depresji, jak pewnie niektórzy ludzie o mnie myślą. Robię dużo różnych rzeczy, nie tylko pracuję w fundacji. Jak tworzę swoje CV, to sama się śmieję, że nie wiadomo, kim ja jestem. Mam aktorstwo, dziennikarstwo, napisałam bajkę, założyłam firmę ubraniową. Dużo tego, ale lubię takie życie. Kiedyś mi się wydawało, że jak będę miała 27 lat, to już będę taka dojrzała i na pewno będę wiedziała, kim jestem. Nie do końca tak jest. Mogę powiedzieć, jaka jestem, na co mam kompletną alergię, ale…

Na co masz kompletną alergię?

Najogólniej mówiąc, na głupich ludzi. Nieszczerych, nielojalnych.  

A co cenisz w ludziach?

Szczerość, otwartość, ciekawość drugiego człowieka. Takim człowiekiem jest Jowita Budnik, z którą grałam w spektaklu „Wania, Sonia, Masza i Spike” w Teatrze Polonia. Cudowna osoba – szczera, zawsze chętna do pomocy, nikogo nie udaje.

(...)

Jak jest teraz z Olą?

Stabilnie. Na świecie stale pojawiają się nowe metody leczenia ludzi w śpiączce. Ale na pewno podchodzę już do tego ostrożniej… Chyba pamiętasz, jak kilka lat po wypadku Oli przyjechał do nas lekarz z Wielkiej Brytanii, który podawał tam ludziom w śpiączce zolpidem. Wtedy wydawało mi się, że przyjechał niemal Pan Bóg, poda tabletkę i Ola wstanie. Miałam 11 lat, strasznie się nakręciłam. Pamiętam, że chciałam się do tego lekarza przytulać, a on cały czas mnie odpychał. Dziwiłam się, czemu mnie tak odpycha, trzyma na dystans. A on nie chciał mi dawać nadziei. Coś tam się po tym leku z Olą działo, ale nie to, na co ja czekałam. Bardzo to przeżyłam. To był chyba taki moment zwrotny w przejściu od małego dzieciaka do dorastającej dziewczyny, do której powoli dochodzi to wszystko, zmienia się punkt widzenia.
 

Wywiad przeprowadziła Alina Mrowińska

Cały wywiad z Marianną Janczarską w nowym numerze VIVY! Magazyn dostępny od 25 lutego w punktach sprzedaży w całej Polsce, a także w formie e-wydania na hitsalonik.pl  

Marianna Janczarska, Viva! 4/2021
Fot. Antoni Zamachowski

Urszula Dudziak, Mika Urbaniak, VIVA! 4/2021, okładka
Fot. Adam Pluciński/Move Picture

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

Maciej Musiał zadzwonił do Dagmary Kaźmierskiej z przeprosinami. Wcześniej zamieścił w sieci niestosowny komentarz

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

MAŁGORZATA ROZENEK-MAJDAN: czy tęskni za mediami, kiedy znowu… włoży szpilki i dlaczego wpada w „dziki szał”, gdy przegrywa. MICHAŁ WRZOSEK: kiedyś sam się odchudził, dziś motywuje i uczy innych, jak odchudzać się z głową. EWA SAMA swoje królestwo stworzyła w… kuchni domu w Miami. ONI ŻYJĄ FIT!: Lewandowska, QCZAJ, Steczkowska, Chodakowska, Klimentowie, Jędrzejczyk, Danilczuk i Jelonek, Paszke, Skura…