Wojtek Sawicki trafił na SOR i przeżył dramatyczne chwile. Wraz z żoną walczyli o jego życie
"Naruszono moje granice, pogwałcono godność"
W wyniku pechowego zdarzenia Wojtek Sawicki wraz z żoną Agatą musieli pojechać na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Na miejscu przeżyli bardzo trudne chwile. Na swoim profilu napisali o upokorzeniu, okrutnym potraktowaniu ich przez personel szpitala i chwilach niemocy. Co dokładnie wydarzyło się w jednym ze szpitali?
Wojtek Sawicki walczył o życie
Wojtek cierpi na dystrofię mięśniową Duchenne’a. Przez wiele lat o jego chorobie wiedzieli tylko najbliżsi. Funkcjonował w internecie jako redaktor naczelny muzycznego portalu Porcys, ale nikt go nie widział, nie można było znaleźć jego żadnych zdjęć ani żadnych informacji o nim. Dopiero gdy poznał Agatę, po raz pierwszy od 10 lat wyszedł z domu, zaczął obcować z innymi ludźmi.
Dziś Wojtek Sawicki jest najpopularniejszym influencerem z niepełnosprawnością i wraz z żoną prowadzi konto Life on Wheelz w mediach społecznościowych. Wraz z Agatą tworzą udany związek, który łamie stereotypy dotyczące relacji romantycznych z osobami z niepełnosprawnością.
Kilka dni temu para przeżyła dramatyczne chwile w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Żona Wojtka zrelacjonowała na ich profilu na Instagramie, co dokładnie się wydarzyło. "Po rutynowym zabiegu dnia pierwszego balonik utrzymujący rurkę pod skórą pękł. Nie wiadomo dlaczego. Powinien wytrzymać lata. Nie wytrzymał nawet kilku godzin" — czytamy w wyjaśnieniu.
Para udała się na SOR, gdzie spędzili całą noc w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń i reakcję lekarzy. Dla obojga był to bardzo dramatyczny czas. "Mój kochany. Wyczerpany po trzydniowym maratonie po izbach przyjęć, SOR-ach, oddziałach szpitalnych, po dwóch zabiegach wymiany PEG-PEJa (gastrostomia+jejunostomia), dwóch narkozach i trzech dobach głodówki i odwodnienia", pisała w poście Agata Tomaszewska. "Nerwy, walka o pozostanie z mężem, który sam nie ruszy dłonią, ani nie wezwie pomocy. Niezrozumienie, brak komunikacji, straszenie. Czekanie, przesuwanie, nerwy" — wyliczała żona Wojtka z Life on Wheelz.
Wojtek Sawicki zabrał głos po dramatycznych chwilach na SOR-ze
Ostatecznie wszystko skończyło się dla Wojtka i jego stanu zdrowia szczęśliwie, para opuściła szpital, ale poczucie wielkiej niesprawiedliwości i złego potraktowania przez personel z nimi zostało. Autor "Life on Wheelz" postanowił zabrać w tej sprawie głos.
"Nie mieliśmy wyjścia — pojechaliśmy na SOR. Na miejscu powitała nas kolejka i wielki chaos. Ulokowaliśmy się koło automatu z kawą. Po 3h czekania poczułem głód. Nie mogłem jednak niczego zjeść, bo musiałem być na czczo. Nagle wezwano nas na badania. Pobrano mi krew (znowu!), dostałem wenflon. Potem jakiś młody chirurg bez uprzedzenia wyjął mi z brzucha PEGPEJA. Byłem zszokowany, naruszono moje granice, pogwałcono godność. Ubrudziłem też dres, bo cała zawartość żołądka spłynęła na podłogę" — opisywał.
W dalszej części posta czytamy o tym, jak Wojtek został potraktowany przez personel i lekarzy:
"O 19 wylądowaliśmy na oddziale. Byłem spragniony, obolały i głodny. Stażystka zrobiła ze mną wywiad. Ujęła mnie jej fachowość i empatia. Jednak wraz z wizytą lekarza dyżurnego o 22 wróciliśmy do rzeczywistości. On mimo naszych argumentów i próśb zabronił Agacie zostać na oddziale. Był głuchy na to, że oddycham przez respirator, nie mogę ruszyć, mam wyłączony głos na noc, że na oddziale są dwie pielęgniarki na 30 pacjentów. Czułem się upokorzony, w kilka chwil odebrano mi coś, na co pracowałem tyle lat — poczucie sprawczości. Bałem się o swoje życie, nie chciałem go powierzać łutowi szczęścia. Dlatego jestem wdzięczny Agacie, że nie posłuchała lekarza i została ze mną na noc".
Następnego dnia Wojtek został poddany zabiegowi, do godziny 13:00 wciąż pozostawał bez jedzenia i picia. "Chciało mi się płakać z głodu. Czułem odwodnienie. Agata była w rozpaczy. Nie mogła patrzeć, jak cierpię", pisał. Gdy wrócił na salę, otuchy dodała mu obecność żony i mamy, jak podkreślił, dwóch najważniejszych kobiet w jego życiu.
Internauci zareagowali na post Wojtka, radząc mu, aby zgłosił tę sprawę w odpowiednie miejsca.
To jest sprawa dla Rzecznika Praw Pacjenta. Podstawowym prawem osoby z niepełnosprawnością jest umożliwienie obecności opiekuna, nie wspominając o poszanowaniu godności i intymności.
Już na izbie przyjęć powinieneś być przyjęty bez kolejki jako ozn.
Bardzo mi przykro, że zostaliście tak potraktowani,proszę to zgłosić do izby lekarskiej. Dużo zdrowia i spokoju!
Głos zabrała także młoda lekarka:
Wiele problemów polskich szpitali można tłumaczyć złą organizacją pracy, niedofinansowaniem systemu, brakiem personelu czy nadmierną papierologią, jednak pewne zdarzenia to po prostu wyjątkowy brak empatii wśród moich kolegów po fachu. Jest mi wstyd za cierpienie i poniżenie, jakiego niejednokrotnie zupełnie niepotrzebnie doświadczają pacjenci w polskich szpitalach i mogę zapewnić, że wśród moich rówieśników jest duże pragnienie zmiany na lepsze i pracy we wzajemnym poszanowaniu z pacjentem.
Agata Tomaszewska i Wojtek Sawicki w sesji dla magazynu Viva! 16/2022