Reklama

Z pozoru cichy i skromny. Oddany nauczyciel, przykładny ojciec i mąż. Jednak w ciągu 12 lat zamordował 56 osób. 14 lutego 1994 roku, w walentynki, wykonano na nim karę śmierć poprzez strzał w tył głowy. Andriej Czikatiło, nazywany Rzeźnikiem z Rostowa, był potworem w ludzkiej skórze. Nie tylko zabijał, lecz także dopuszczał się pedofilii, nekrofilii i aktów kanibalizmu. „Dziękuję wszystkim, którzy cierpieli razem ze mną. Proszę Boga, żeby więcej na ziemi nie było już takich jak ja. Chorych i przestępców”, miał napisać na okładce jednej z książek, które czytał w celi tuż przed wykonaniem kary śmierci...

Reklama

Narodziny bestii: dzieciństwo Rzeźnika z Rostowa, Andrieja Czikatiły

Przyszedł na świat w 1936 roku we wsi Jabłocznoje w obwodzie charkowskim. Przeżył Wielki Głód (uznaną za ludobójstwo akcję władz ZSRR przeciwko ludności Ukrainy, będącą karą za sprzeciw wobec polityki kolektywizacji), w trakcie którego dochodziło do aktów kanibalizmu. W czasie II wojny światowej, według niektórych źródeł, miał być świadkiem gwałtu jednego z niemieckich żołnierzy na swojej matce. Ojciec Andrieja przebywał wówczas na froncie, później dostał się do niewoli, a gdy z niej wyszedł, został skazany na łagr (nikt, kto wydostał się z niewoli, nie mógł liczyć na wyrozumiałość ze strony radzieckich władz). Chłopiec spał jako dziecko w jednym łóżku ze swoją rodzicielką, ale często moczył się w trakcie snu za co spotykała go sroga kara. Matka miała go bić i straszyć opowieściami o starszym bracie Stiepanie, który zmarł z głodu i, według słów kobiety, „zjedli go sąsiedzi”. Jego istnienia nigdy nie udowodniono...

Wojna odcisnęła bolesne piętno na jego życiorysie. Według zeznań, które złożył już po zatrzymaniu, raz spędził noc w stodole pełnej trupów. Wiele razy miał być także świadkiem egzekucji na partyzantach, których dokonywali żołnierze niemieccy. „Fantazjował ponoć o tym, jak uprowadza niemieckich żołnierzy do lasu, torturuje ich i zabija”, czytamy na portalu Interia.pl.

To właśnie wówczas miał zostać impotentem, twierdził również, że zrodziły się w nim ciągoty kanibalistyczne.

Rzeźnik z Rostowa: 56 morderstw, pedofilia, nekrofilia i kanibalizm

Próbował stwarzać pozory. Ukończył szkołę, odbył służbę wojskową, zaliczył nawet korespondencyjnie kurs literatury rosyjskiej. Znalazł żonę. Spłodził, mimo impotencji (dzięki inseminacji – metodzie wspomaganego rozrodu), dwójkę dzieci, córkę i syna. Znalazł również posadę nauczyciela we wsi Szachty na południu dzisiejszej Rosji. Jednak był to początek koszmaru, który pchnął go do popełnienia pierwszego morderstwa.

„Jako nauczyciel nie miał żadnego autorytetu. Uczniowie gnębili Czikatiłę, a dyrekcja podejrzewała go o skłonności pedofilskie, ale jako członka partii nie mogła bez jednoznacznych dowodów wyrzucić z pracy. Z kolei związek z mało atrakcyjną starą panną zaaranżowała siostra Czikatiły. Małżeństwo nie było szczęśliwe, ponieważ Czikatiło cierpiał na impotencję, co, jak później zeznawał, było jego największym nieszczęściem”, czytamy w materiale TVN24.pl.

W końcu został zwolniony ze szkoły. Znalazł jednak posadę w urzędzie. Ze swoich obowiązków wywiązywał się przykładnie.

Po raz pierwszy zaatakował 22 grudnia 1978 roku. Obiecał wówczas dziewięcioletniej uczennicy, Jelenie Zakotnowej, zagraniczne słodycze. Gdy udali się w odludne miejsce, próbował dokonać na niej gwałtu, ale przez swoją impotencję nie był w stanie. Gdy dziewczynka szarpała się i próbowała uwolnić, dusił ją, a później zadał cios nożem. Wówczas poczuł, że jest podniecony. Po tym, gdy zmarła, miał brutalnie ją zgwałcić.

Już wówczas mógł trafić do więzienia. Jedna z mieszkanek wsi zeznała, że widziała go w towarzystwie dziewczynki, której ciało znajdowało się przy rzece. W jego domu zaś odnaleziono ślady krwi. Ale z racji przynależności do partii i propagandy radzieckiej, aresztowanie Andrieja Czikatiło nie było możliwe. Kozłem ofiarnym okazał się Aleksander Krawczenko, który przyjechał do Szacht z Ukrainy. Miał już na koncie wyrok za gwałt i morderstwo nieletniej. Odsiedział za to 10 lat. Gdy władze ZSRR oskarżyły go o zabójstwo Jeleny Zakotnowej, przyznał się do winy pod wpływem tortur i został skazany na rozstrzelanie. Miejscowa społeczność odetchnęła z ulgą, ale jedynie na niespełna trzy lata...

Kolejną ofiarą nauczyciela okazała się 17-letnia prostytutka, z którą początkowo chciał jedynie uprawiać seks. Niestety, impotencja ponownie dała o sobie znać, więc zdesperowany zadał jej kilka ciosów nożem. Później zgwałcił. Wtedy też po raz pierwszy dopuścił się aktu kanibalizmu: odciął jej kilka fragmentów ciała i skonsumował je. W trakcie śledztwa miał zeznać ze spokojem, że od zawsze fascynował go smak ludzkiego mięsa.

„Andriej Czikatiło rozsmakował się zarówno w ludzkim mięsie, jak i morderstwach oraz gwałtach, które popełniał coraz częściej i coraz śmielej. Młodzież i dzieci zwabiał w postronne miejsca obietnicą zagranicznych słodyczy, kobietom obiecywał pieniądze i drogą biżuterię. Wśród najmłodszych często na ofiary wybierał bezdomne dzieci bądź uciekinierów - takich, o których nie upomną się szybko rodzice. Tylko w 1984 roku Czikatiło zamordował dwanaście kobiet i dziewcząt oraz trzech chłopców. Tym pierwszym odcinał piersi, czasem inne fragmenty ciała. Chłopcom odkrajał genitalia. Jego najmłodsza ofiara miała siedem lat. Najstarszą z kolei była 44-letnia bezdomna alkoholiczka, choć jak później wyniknie ze śledztwa, był to „wypadek przy pracy”, bowiem celem „Rzeźnika z Rostowa” byli głównie nieletni”, podaje serwis TVN24.pl

Rzeźnik z Rostowa: głośny proces, wyrok śmierci i polityczne kontrowersje

Dlaczego Andriej Czikatiło tak długo pozostawał na wolności? Sprzyjał mu system polityczny. W ZSRR nie było miejsca na seryjnych morderców, przecież byli oni synonimem degeneracji i społecznego rozkładu, co nie mogło mieć miejsca w - według propagandy - idealnie funkcjonującym państwie. Tym bardziej, że był on członkiem partii, więc samo przyjęcie w jej szeregi bestii stawiałoby ją w niekorzystnym świetle. Dlatego też dowody skutecznie ignorowano przez długi czas.

Wpadł za sprawą szeroko zakrojonej akcji milicji, strachu, w którym żyła miejscowa społeczność oraz poczucia bezkarności.

„20 listopada 1990 roku jeden z sierżantów patrolujących okolice stacji kolejowej we wsi Donlezhoz zwrócił uwagę na mężczyznę pasującego do rysopisu mordercy. Wylegitymowany człowiek był ubrudzony ziemią i twierdził, że właśnie wraca z grzybów, choć miał przy sobie tylko teczkę na dokumenty. Funkcjonariusz puścił wolno obywatela Andrieja Romanowicza Czikatiłę, ale raport z tego spotkania postawił na nogi wszystkie lokalne służby. Śledczy przeczesali las wokół stacji i znaleźli tam jego ostatnią – jak się później okazało – ofiarę, 22-letnią prostytutkę Swietłanę Korostik. Dziewczyna wyraziła zgodę na seks, ale Czikatiło nie mógł osiągnąć erekcji. Kiedy kobieta wyśmiała klienta, ten w złości ją zamordował. A potem uciął jej język i sutki, które zjadł. Tak wynikało z jego późniejszych zeznań”, relacjonuje w obszernym materiale Igor Sokołowski.

Proces Rzeźnika z Rostowa, który rozpoczął się 14 kwietnia 1992 roku, był medialnym wydarzeniem. Początkowo oskarżony nie przyznawał się do winy. Przełomem okazało się włączenie w śledztwo profesora Aleksandra Buchanowskiego, wybitnego psychiatry, który zdobył zaufanie seryjnego mordercy i skłonił go do złożenia zeznań. Miał zaoferować mu między innymi specjalistyczną pomoc.

Andriej Czikatiło przyznał się do 56 morderstw. To większa liczba niż ustalili na początku procesu śledczy.

„Podczas wizji lokalnych morderca z satysfakcją i zaangażowaniem pokazywał, gdzie mordował swoje kolejne ofiary. Ze szczegółami opowiadał zszokowanym śledczym, jak obcinał kawałki ciał dzieci, nastolatków i kobiet, odczuwając przy tym seksualne spełnienie”, czytamy w artykule TVN24.pl.

Co ciekawe, akta sprawy liczyły 220 tomów, dotyczących 52 zabójstw, czyli o czterech mniej niż przyznał się Czikatiło, z czego odnaleziono 53 ciała, zaś sąd w kwestii jednego z morderstw uznał, że ma za mało dowodów. Sam oskarżony zachowywał się na sali co najmniej kontrowersyjnie, obrażając sąd, wypowiadając niezrozumiałe kwestie, śmiejąc się a nawet twierdząc, że... jest niewinny, zaś przyznanie się do serii morderstw zostało na nim wymuszone. Mimo tego biegli stwierdzili, że w momencie popełniania przyprawiających o gęsią skórkę czynów był poczytalny. W końcu skazano go na karę śmierci poprzez rozstrzelanie, którą wykonano 25 lat temu, 14 lutego 1994 roku. Przed egzekucją miał powiedzieć: „Teraz mój mózg powinien zostać zabrany i zbadany, kawałek po kawałku, aby już nigdy nie było nikogo takiego”.

Na podstawie historii Andrieja Czikatiły powstał m.in. film Obywatel X i kilka piosenek.

„Do dzisiaj niegrzeczne dzieci, które bez pozwolenia oddalają się od rodziców, straszy się Czikatiłą. Z kolei jego dawni sąsiedzi z Szacht wpadli swego czasu na pomysł, żeby przy ulicy, gdzie mieszkał seryjny morderca, niedaleko od miejsca pierwszego mordu, postawić tablicę pamiątkową. Ale władze miasta uznały, że to kiepska promocja i makabryczny pomysł upadł”, przypomina Igor Sokołowski.

Niektórzy wierzą nawet, że Rzeźnik z Rostowa wciąż żyje, inni, że jego duch jest obecny w mieście, w którym popełnił pierwszą zbrodnię...

Wojtek Laski/East News
Reklama

Zdjęcia ofiar Rzeźnika z Rostowa:

Wojtek Laski/East News
Reklama
Reklama
Reklama