Niedawno Mateusz Morawiecki zaskoczył wszystkich swoich obserwatorów. Okazuje się, że miniony weekend dla premiera polskiego rządu był niezwykle ważny. Jego córka Aleksandra Morawiecka wyszła za mąż. Polityk nie krył dumy. Postanowił opublikować wyjątkowe zdjęcie z córką.
Mateusz Morawiecki wydał córkę za mąż. Tak wyglądał ślub Aleksandry Morawieckiej
Mateusz Morawiecki jest szczęśliwym mężem oraz ojcem czworga dzieci. Niedawno dumny tata nie krył swojej radości, ponieważ jego 28-letnia córka stanęła na ślubnym kobiercu. Z informacji, jakie podają niektóre media, wynika, że zakochani poznali się jeszcze w liceum podczas jednej z wycieczek szkolnych. Na początku bardzo się zaprzyjaźnili. Było im jednak pisane coś więcej niż koleżeństwo. Życie napisało im wyjątkowy scenariusz. Z dnia na dzień ich uczucie rosło w siłę. Dzisiaj są już małżeństwem.
Jak wyglądał ślub córki Mateusza Morawieckiego?
Premier na swoim Instagramie przyznał, że poprowadził swoją córkę do ołtarza. Piękne zdjęcie oprawił poruszającymi słowami. „Prawdziwa historia ojcowskiej miłości nigdy się nie kończy. Moja zaczęła się, gdy pierwszy raz wziąłem Cię w ramiona. Dziś z dumą poprowadziłem do Ołtarza. Córeczko – niech ten nowy etap życia przyniesie Ci wszystko, o czym marzysz. Pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć. Kochamy Cię nad życie!", napisał. Polityk dodał również hasztag: #JestemTeściem. W komentarzach pojawiło się wiele ciepłych słów od kolegów i koleżanek z partii. Do gratulacji dołączyli też obywatele.
Co jednak wiemy o samej uroczystości? Jak informuje Super Express, na ślub zostało zaproszonych około 150 osób. Większość z nich to członkowie rodziny oraz przyjaciele. Co ciekawe, na uroczystość miał się również pojawić prezes partii PiS, Jarosław Kaczyński oraz minister zdrowia — Łukasz Szumowski. Z tej samej relacji wynika też, że para młoda przyjechała do ślubu autem, który całej rodzinie służy od 18 lat.
Świeżo upieczonym małżonkom życzymy wszystkiego, co najlepsze.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Małgorzata Ostrowska-Królikowska: „Lekarze dawali 30 procent szans, że nasz synek przeżyje”
