Reklama

Wanda Rutkiewicz była niezwyciężona i niezwykle zdeterminowana. Przypomnijmy, że sportsmenka jako pierwsza Polka, a zarazem jako trzecia kobieta na świecie stanęła na szczycie Mount Everestu. Okazuje się jednak, że jej życie kryło wiele tragedii. Ojciec himalaistki został zamordowany, brat zginął w wybuchu, zaś mąż odszedł na jej oczach, z czym nie mogła się pogodzić do samego końca...

Reklama

Dlaczego ojciec Wandy Rutkiewicz został zamordowany?

Wanda Rutkiewicz nigdy nie ukrywała, że ojciec był dla niej autorytetem. W dodatku wiele mu zawdzięczała, ponieważ to właśnie dzięki niemu mogła się rozwijać i spełniać każde marzenie. Niestety inżynier Zbigniew Błaszkiewicz 6 grudnia 1972 roku został w bestialski sposób zamordowany w Łańcucie, skąd pochodził. To właśnie wtedy tata himalaistki postanowił odwiedzić rodzinny dom, w którym wynajmował pokój i kuchnię pewnemu małżeństwu, które wychowywało trzyletnią córkę.

Ojciec Wandy Rutkiewicz nie znał jednak przeszłości mężczyzny, który wcześniej siedział w więzieniu za pobicie i kradzieże. Gdy Zbigniew Błaszkiewicz dotarł na miejsce, zauważył, że lokatorzy włamali się do zamkniętej części domu. Okradli go, sprzedali rodzinne pamiątki i obrabowali piwnicę sąsiadów. Co więcej, od czasu do czasu organizowali imprezy. Gdy ojciec Wandy Rutkiewicz stanął w drzwiach, stanowczo powiedział, że zadzwoni na policję. Wtedy trzej mężczyźni rzucili się na niego. Zadali mu ciosy młotkiem, siekierą oraz szklaną popielniczką. Na sam koniec partnerka jednego z oprawców chwyciła za nóż kuchenny i również zadała kilka ciosów.

Mordercy na początku zatuszowali zbrodnię. Zakopali ciało w pobliskiej szopie, lecz ich działanie nie uszło na sucho. Tragedia wstrząsnęła wszystkimi mieszkańcami Łańcuta. 29-letnia wówczas Wanda Rutkiewicz straciła swój autorytet. Co więcej, podczas procesu brała udział jako oskarżyciel posiłkowy. Ostatecznie główny lokator został skazany na karę śmierci, a pozostałe osoby trafiły na wiele lat do więzienia.

CZYTAJ TEŻ: Ambitna, wyzwolona chłopczyca, uzależniona od rywalizacji! Nieznane fakty z życia Wandy Rutkiewicz

1951 rok. Dzieciństwo alpinistki i himalaistki Wandy Rutkiewicz. Na zdjęciu: wycieczka samochodem z ojcem Zbigniewem Błaszkiewiczem. Wanda z lewej, ojciec trzyma na ramionach młodszego brata Michała.
1951 rok. Dzieciństwo alpinistki i himalaistki Wandy Rutkiewicz. Na zdjęciu: wycieczka samochodem z ojcem Zbigniewem Błaszkiewiczem. Wanda z lewej, ojciec trzyma na ramionach młodszego brata Michała. PAP/Archiwum rodzinne Wandy Rutkiewicz
Wrocław. 05.1947 rok. Dzieciństwo alpinistki i himalaistki Wandy Rutkiewicz. Na zdjęciu: przejażdżka rowerowa z ojcem Zbigniewem Błaszkiewiczem i starszym bratem Jurkiem.
Wrocław. 05.1947 rok. Dzieciństwo alpinistki i himalaistki Wandy Rutkiewicz. Na zdjęciu: przejażdżka rowerowa z ojcem Zbigniewem Błaszkiewiczem i starszym bratem Jurkiem. PAP/Archiwum rodzinne Wandy Rutkiewicz

Tragiczna śmierć brata i męża Wandy Rutkiewicz

Niezwykle smutne doświadczenia sprawiły, że Wanda Rutkiewicz uciekała we wspinaczkę górską. Przypomnijmy, że śmierć ojca nie była jedyną tragedią w życiu himalaistki. Gdy miała zaledwie 5 lat, jej starszy brat oraz jego koledzy znaleźli niewypał. Niestety wrzucili go do ogniska, nie mając przy tym świadomości, jakie mogą być tego konsekwencje. Brat sportsmenki zginął wówczas na miejscu.

Kolejny cios dostała po wielu latach. Otóż na jej oczach zginął ostatni mąż — Kurt Lyncke-Kruger. To właśnie przy nim odnalazła szczęście i spokój. Rozumieli się bez słów i akceptowali wszystkie swoje wady i zalety. Nie zdawali sobie jednak sprawy, że ich związek przerwie wielka tragedia, która do samego końca ciążyła na sercu sportsmenki.

W lipcu 1990 roku zakochani wybrali się na wspinaczkę. Kurt był za swoją partnerką zaledwie kilkanaście metrów. Nagle jednak opadł od ściany Board Peaku i spadł z 400-metrowej przepaści. „Wtedy zaczęła się wielka samotność Wandy", mówiła Ewa Matuszewska w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego. „Wanda nie miała nic do stracenia. Powiedziała swojej przyjaciółce, nieżyjącej już Ewie Matuszewskiej, że Kurt zmarł przez nią na wyprawie, bo go zaprosiła. On zginął, a ona musiała to przeżyć. Proszę wyobrazić sobie, jak się czuła – poczucie winy i strata. "Szykujemy się razem na starość" – mówiła Ewie przed tą wyprawą. Znam ludzi, którzy byli z nią na tej wyprawie na Broad Peak w 1990, kiedy Kurt spadł, musieli ją otoczyć i tak ją sprowadzali na dół. Była w szoku, w szaleństwie. Chciała rzucić się do szczeliny. Przeżyła ogromną tragedię. Wróciła do pustego mieszkania w bloku z widokiem na kominy. Miała 47 lat, była bez rodziny, bez miłości. Góry to jedyna rzecz, jaka jej pozostała. To, co miała zmienić, oznaczało decyzję, by żyć na maksa. Dalej na maksa. Tak jak umiała", mówi Eliza Kubarska.

Reklama

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Pokochała go bez pamięci. Ostatni mąż zginął na jej oczach, nigdy nie poradziła sobie z tą traumą

Wrocław. 1951 rok. Dzieciństwo alpinistki i himalaistki Wandy Rutkiewicz. Na zdjęciu: Wanda z młodszym rodzeństwem: siostrą Janiną i bratem Michałem oraz kolegami.
Wrocław. 1951 rok. Dzieciństwo alpinistki i himalaistki Wandy Rutkiewicz. Na zdjęciu: Wanda z młodszym rodzeństwem: siostrą Janiną i bratem Michałem oraz kolegami. PAP/Archiwum rodzinne Wandy Rutkiewicz
Wrocław. Ok. 1952 rok. Dzieciństwo alpinistki i himalaistki Wandy Rutkiewicz. Na zdjęciu: Wanda z młodszym rodzeństwem: siostrą Janiną i bratem Michałem przed domem rodzinnym przy ul. Dicksteina.
Wrocław. Ok. 1952 rok. Dzieciństwo alpinistki i himalaistki Wandy Rutkiewicz. Na zdjęciu: Wanda z młodszym rodzeństwem: siostrą Janiną i bratem Michałem przed domem rodzinnym przy ul. Dicksteina. PAP/Archiwum rodzinne Wandy Rutkiewicz
Reklama
Reklama
Reklama