Jennifer Hudson jednego dnia straciła matkę i brata. Później zginął jej siedmioletni siotrzeniec
Artystka prawie dwie dekady temu przeszła przez prawdziwe piekło na ziemi...
Jennifer Hudson to znana i lubiana od lat amerykańska aktorka. Ma na swoim koncie wiele wyróżnień, w tym to, o której marzy prawie każdy aktor: Oscara. Niestety pasmo jej sukcesów przerwała tragedia. W 2008 roku całe jej życie się zmieniło: jej matka, brat i 7-letni siostrzeniec zostali zamordowani w jej rodzinnym mieście. To wydarzenie zmieniło ją na zawsze...
Jennifer Hudson — kariera aktorska i sukcesy
Jennifer Hudson była prawdziwą gwiazdą kina na początku XXI wieku. Osiągnęła wiele zarówno w aktorstwie, zdobywając Oscara i Złoty Glob za rolę w filmie „Dreamgirls”, a także i w muzyce – jej debiutancki album zajął drugie miejsce na liście Billboard 200. Wiosną 2007 ukazał się magazyn „Vogue”, na którego okładce pojawiło się jej zdjęcie. Była pierwszą afroamerykańską piosenkarką, której udało się tego dokonać. Wydawało się, że aktorka ma cały świat u swoich stóp. Wszystko zmieniło się pewnego feralnego dnia, w którym brutalnie zamordowano członków jej rodziny...
Brutalne morderstwo w rodzinie Jennifer Hudson
Aktorka o śmierci brata i mamy dowiedziała się przez telefon. Ciała jej mamy Darnell Donerson (56 l.) i brata Jasona Hudsona (29 l.) odnaleziono w ich rodzinnym domu w Chicago, a przebywający pod ich opieką zaledwie siedmioletni synek ich siostry, Julian, zaginął bez śladu.
Policja bardzo szybko wpadła na trop: rankiem tego dnia w okolicy miejsca zbrodni zauważono wówczas 27-letniego Williama Balfoura, męża Julii „Ju Ju” Hudson, siostry aktorki, z którym ta pozostawała w separacji. Mężczyzna był już w przeszłości karany za usiłowanie zabójstwa oraz kradzieże samochodów. I tym razem oprócz siedmioletniego siostrzeńca Jennifer zaginął również samochód należący do Jasona Hudsona.
William Balfour został zatrzymany, jednak od samego początku zastrzegał, że nie ma nic wspólnego z zabójstwem oraz porwaniem syna byłej żony, jednakże odmówił wzięcia udziału w badaniu wykrywaczem kłamstw.
Zobacz także
Następnego dnia bliscy zaginionego chłopca zwołali konferencję prasową. Mieli nadzieję, że po nagłośnieniu sprawy, porywacz zlituje się nad chłopcem. „Nie obchodzi mnie, kim jesteś, po prostu wypuść dziecko. Chcę tylko mojego syna” błagała przez łzy jego mama, Julia Hudson. Niestety trzy dni później okazało się, że jej prośby zdały na nic...
Zobacz także: Był ponadczasową ikoną muzyki, ale także kochającym synem i bratem. Tak wspominała Freddiego Mercury'ego młodsza siostra
Skradziony samochód należący do brata celebrytki został odnaleziony przez policję w zachodniej dzielnicy Chicago. Na tylnym siedzeniu znaleziono martwe ciało siedmiolatka z raną postrzałową w głowie... Broń, z której zabójca dokonał tego bestialskiego czynu, znaleziono ukrytą w gęstych krzakach dwa dni później. Testy balistyczne wykazały, że była to ta sama broń, z której zginęli mama oraz brat Jennifer Hudson.
Śledztwo w sprawie morderstwa bliskich Jennifer Hudson
Na początku grudnia 2008 r. William Baflour został aresztowany, a później oskarżony o morderstwo trzech członków swojej rodziny. Jak ustalono podczas śledztwa, mężczyzna wcześniej groził swojej żonie oraz jej rodzinie. Gdy doszło do ich separacji, miał krzyknąć do Julii Hudson: „Jeśli mnie opuścisz, zabiję cię, ale najpierw zabiję twoją rodzinę! Ty zginiesz ostatnia!”.
Dochodzenie w tej sprawie trwało kilka lat. Obrończyni oskarżonego zwracała uwagę na to, że odciski palców na broni oraz w samochodzie nie pasowały do odcisków jej klienta. Wiosną 2012 r. swoje zeznania w sądzie złożyła Jennifer Hudson. Przyznała, że to ona zidentyfikowała ciała swoich bliskich i była pewna, że za tą okrutną zbrodnią stał były mąż jej siostry: „Nikt z nas nie chciał, aby Julia wyszła za Balfoura. Nie podobało nam się, jak ją traktował” miała mówić.
Jej starsza siostra zeznawała tuż po niej. Przyznała, że jej były partner był o nią chorobliwie zazdrosny: nawet w relacjach z jej własnym synem, któremu miał mówić „Odczep się od mojej żony”.
Czytaj też: Wszyscy uznali jego homoseksualizm, tylko nie matka. Poruszająca historia Trumana Capote
Mimo że William Balfour do samego końca nie przyznawał się do winy, w maju 2012 r. sąd uznał go za winnego. „Moje najgłębsze modlitwy kieruję do Juliana Kinga. Kochałem go. Nadal go kocham. Jestem niewinny, wysoki sądzie”, miały brzmieć jego ostatnie słowa przed usłyszeniem werdyktu.
Sędzia uznał jego słowa za wręcz obrażające dla bliskich chłopca i wszystkich zebranych na sali: „Twoje serce jest zimne jak arktyczna noc, a twoja dusza jest jałowa jak ciemna przestrzeń. Nie mam wątpliwości, że Julian patrzył na ciebie, gdy strzelałeś mu w głowę. Mam tylko nadzieję, że jego przerażenie trwało krótko” mówił Charles Burns.
William Balfour za zamordowanie Darnell Donerson, Jasona Hudsona oraz Juliana Kinga został skazany na bezwarunkowe dożywocie. Dodatkowo za „wtargnięcie do domu, posiadanie skradzionego pojazdu mechanicznego i porwanie” doliczono mu kolejne 120 lat.
Życie bliskich Jennifer Hudson po tragedii
Po zakończeniu procesów rodzina w końcu mogła odetchnąć. Siostry Hudson wydały oświadczenie, w którym napisały: „Czujemy miłość i wsparcie od ludzi z całego świata i jesteśmy bardzo wdzięczne. Chcemy objąć modlitwą rodzinę Hudsonów i rodzinę Balfourów. Wszyscy ponieśliśmy straszną stratę w tej tragedii” jednocześnie dodając, że w modlitwie zawierają także prośby, „aby Bóg wybaczył panu Balfourowi te haniebne czyny i pewnego dnia doprowadził jego serce do skruchy”.
Skazany William Balfour pomimo upływu czasu nigdy nie przyznał się do winy. Gdy w 2o16 r. udzielił wywiadu WLS-TV twierdził, że padł ofiarą spisku, a z tragedią w rodzinie aktorki nie miał nic wspólnego. Dodał także, że prawdziwy morderca z pewnością zdecydował się zabić jego pasierba, ponieważ chłopiec „znalazł się w złym miejscu w złym czasie. Julian był bystry, potrafił zapamiętywać twarze. Mógł zidentyfikować mordercę i dlatego został zabity”.
By uhonorować życie małego Juliana Kinga, jego mama Julia Hudson oraz ciocia Jennifer Hudson założyły fundację, która zajmuje się rozdawaniem przyborów szkolnych i zabawek dzieciom z okolic Chicago w potrzebie.
Sprawdź również: Przeżył Auschwitz i zmierzył się z prawdziwą legendą boksu. Harry Haft niejednokrotnie spojrzał śmierci w oczy