Reklama

Jest jedną z najbardziej znanych polskich dziennikarek i... córką typowych umysłów ścisłych. Katarzyna Kolenda-Zaleska, choć nie poszła w ślady rodziców, to od zawsze miała w nich ogromne wsparcie, mimo że jej wybór drogi zawodowej był dla nich zaskoczeniem. Mama i tata wpoili jej najważniejsze wartości i zaszczepili w dziennikarce miłość do sztuki, literatury i teatru. Okazuje się również, że Zygmunt Kolenda i jego córka mają ze sobą wiele wspólnego... Jak wyglądają ich relacje?

Reklama

Katarzyna Kolenda-Zaleska – rodzice. Kim jest tata dziennikarki?

Jedna z najpopularniejszych dziennikarek w kraju dzieciństwo spędziła w Krakowie. Jej rodzice byli naukowcami i umysłami typowo ścisłymi – mama uczyła fizyki na Uniwersytecie Jagiellońskim, a tata, specjalista od termodynamiki i fizyki jądrowej, wykładał na Akademii Górniczo-Hutniczej. „Rodzice wpoili mi miłość do literatury, teatru, sztuki”, podkreślała Katarzyna Kolenda-Zaleska (cytat za pomponik.pl). Choć w ich domu się nie przelewało, to rodzice nigdy nie żałowali pieniędzy na bilety do kina, teatru czy muzeum. Na ich półkach stale przybywało książek.

Okazuje się, że to mama Katarzyny Kolendy-Zaleskiej trzymała dom w ryzach. „To ona trzymała całą rodzinę w ryzach, wprowadzała zakazy, ustanawiała granice co wolno, a czego nie”, wspominała dziennikarka (cytat za pomponik.pl). Zawsze była z mamą blisko, chętnie jej się zwierzała ze swoich problemów, zaś tata często zabierał ją do kina. „Pokazywali mi też świat. Nigdy nie zapomnę podróży po Stanach Zjednoczonych w nie pierwszej młodości fordzie. Siedzieliśmy na trzyosobowej kanapie i przemierzaliśmy Amerykę od Kalifornii po Nowy Jork”, opowiadała (cytat za pomponik.pl).

Zygmunt Kolenda często przywoził córce z zagranicznych podróży książki zakazane w Polsce. Dzięki temu Katarzyna Kolenda-Zaleska przeczytała między innymi „Rok 1984” George'a Orwella czy „Inny świat” Herlinga-Grudzińskiego. Kiedy dziennikarka uczyła się w liceum, jej tata dostał kontrakt w Kanadzie i Meksyku. Wraz z mamą miała do niego dołączyć, a na paszport czekały półtora roku. W końcu im się udało. „Pojechałyśmy ze szczegółowym planem, co chcemy zwiedzić. Realizowałyśmy go punkt po punkcie”, mówiła Katarzyna Kolenda-Zaleska (cytat za pomponik.pl). W rozmowie z Galą przyznała jednak: „Wyjechaliśmy do Meksyku, gdzie wykładał mój tata, kiedy w Polsce wybuchł stan wojenny. Nie chciałam lecieć. Uważałam, że nasze miejsce jest tutaj”.

Czytaj też: Była gwiazdą Plebanii, nagle zniknęła z ekranu. Tak dziś wygląda życie Małgorzaty Teodorskiej

Podlewski/AKPA

Katarzyna Kolenda-Zaleska, Paszporty Polityki, 2020 rok

Katarzyna Kolenda-Zaleska: tata był zaskoczony zawodem, jaki wybrała

Nadal ucząc się w liceum Katarzyna Kolenda-Zaleska przepisywała i roznosiła ze znajomymi ulotki. „Nauczono mnie, że trzeba mieć odwagę przeciwstawiania się systemowi, jeśli jest taka konieczność. Nawet gdy trzeba zapłacić za to jakąś cenę. Tato podczas stanu wojennego został pozbawiony funkcji dziekana”, wspominała (cytat za pomponik.pl). „Obracałam się w środowisku zaangażowanym w to, co się działo. Roznosiliśmy z kolegami ulotki. Pamiętam, że sama je kiedyś przepisywałam w domu. Kiedy mama to zobaczyła, powiedziała: ,,Co ty robisz! Przecież dojdą, że to ty po charakterze pisma i trafisz do więzienia”. Ona zresztą też działała w Solidarności. Tata również, więc właściwie nie powinni mieć pretensji o to przepisywanie. Ale się bali. Tak po prostu”, wyznała dziennikarka w rozmowie dla Gali.

Początkowo dziennikarka nie była zadowolona z wyjazdu za granicę. Z czasem jednak zmieniła zdanie. „Dzisiaj się cieszę, że pojechałam, bo zasmakowałam czegoś innego, nowego. Ale pamiętam, że kiedy w meksykańskiej telewizji zobaczyłam reportaż z manifestacji w Polsce, to dostałam histerii. Rodzice musieli studzić we mnie, pewnie wtedy trochę egzaltowane, reakcje”, mówiła w wywiadzie dla Gali. Zarówno mama, jak i tata Katarzyny Kolendy-Zaleskiej są umysłami ścisłymi. Nie kryli więc zdziwienia, kiedy ich córka po klasie o profilu matematyczno-fizycznym zdecydowała się studiować filologię polską.

„Pierwszy raz zaskoczyłam swoich rodziców, gdy po maturze oznajmiłam im, że będę studiować polonistykę, chociaż uczyłam się w klasie matematyczno-fizycznej. Kolejny raz, gdy tuż po studiach rozpoczęłam pracę w "Czasie Krakowskim". Myślę, że tata, choć zaaprobował mój wybór, do dzisiaj zastanawia się, dlaczego nie poszłam jego śladem. Ostatnio wyznał, że jego marzeniem jest, abym zrobiła doktorat”, opowiadała Katarzyna Kolenda-Zaleska (cytat za dziennikpolski24.pl). Jej tata ma nie do końca rozumieć specyfikę pracy dziennikarza. „Mój ojciec uważa, że w ten sposób marnuję sporo czasu. On sam ma dzień rozplanowany co do minuty”, dodaje dziennikarka w tej samej rozmowie.

Zobacz także: Jest mamą dwóch synów, mąż zaraził ją sportową pasją. Tak wygląda prywatne życie Diany Rudnik

MAREK LASYK/REPORTER

Zygmunt Kolenda, odsłonięcie tablicy upamiętniającej wybory 4 czerwca 1989 roku w Krakowie, 4.06.2014

Katarzyna Kolenda-Zaleska: zawsze może liczyć na swoich rodziców

Profesor Zygmunt Kolenda i jego małżonka oboje są fizykami, więc wybór drogi zawodowej ich córki był dla nich zaskoczeniem. Zwłaszcza, że Katarzyna Kolenda-Zaleska uczyła się w klasie o profilu matematyczno-fizycznym. „O ile w LO były jakieś perturbacje związane z tokiem nauki naszej Kasi, to jak pamiętam, dotyczyły one raczej języka polskiego, nie matematyki. Tym większe było nasze zdziwienie, gdy zdecydowała, że będzie studiować polonistykę. Pierwotnie miała zamiar zostać nauczycielką. Później zniechęciła się do tego zawodu. Szanujemy jej wybór, choć istotnie marzy mi się, aby zrobiła doktorat”, wyjaśnia tata dziennikarki (cytat za dziennikpolski24.pl).

Rodzice zawsze byli ogromnym wsparciem dla dziennikarki. „Dali mi korzenie i skrzydła. Korzenie trzymają mnie w pionie, a dzięki skrzydłom mogłam odfrunąć w swoją stronę”, mówiła o nich czule. „U mnie tak się postępowało. Pamiętam, że czegokolwiek bym nie zrobiła – nawet głupiego – to wiedziałam, że mogę liczyć na rodziców. Byłam pewna, że mi pomogą, że są na każde moje wezwanie”, dodawała w wywiadzie dla Gali. Mimo to w jej relacji z tatą pojawiały się napięcia, kiedy oboje przeżyli epizod polityczny. „ przeżyliśmy z ojcem wspólny polityczny epizod. Na początku lat dziewięćdziesiątych działałam w sztabie wyborczym Tadeusza Mazowieckiego, a tata w sztabie Lecha Wałęsy. Biedna mama powiedziała wtedy, że wyprowadzi się z domu, bo przy każdym obiedzie leciały iskry”, opowiadała Katarzyna Kolenda-Zaleska w Gali.

Dziś dziennikarka bardzo ciepło wspomina rodzinny dom w Krakowie i chętnie do niego wraca. „Jadę do Krakowa, mojego rodzinnego miasta i rodzinnego domu i tam znowu czuję się jak dziecko u moich rodziców. Spotykam się z przyjaciółmi, których mam od stu lat szkoły podstawowej i liceum i znamy się doskonale. Tam nikt przed nikim niczego nie udaje. To jest tak, jakbym się cofnęła na studia albo do liceum. To mój najlepszy przepis na relaks”, wyznała w rozmowie z Plejadą. Okazuje się, że Katarzyna Kolenda-Zaleska odziedziczyła po tacie jeszcze jedno. Nie potrafi siedzieć bezczynnie. „Jestem gotowa przerwać wakacje, bo w polityce dzieje się coś ważnego. Mam to chyba po ojcu. Pamiętam, jak na wakacjach siedzieliśmy na plaży, a tata nagle zastygał, widać było, że jest mocno skoncentrowany na swoich myślach, po czym sięgał po skrawek papieru, notował pomysł czy jakiś wzór i już całe popołudnie nad tym pracował. Chyba nie do końca umiemy być bezczynni”, opowiadała w wywiadzie dla Twojego Stylu.

Czytaj również: Henryk Machalica był gwiazdą „Złotopolskich”. Zmarł po tragicznym wypadku, lekarze byli bezradni

Mateusz Stankiewicz
Reklama

Katarzyna Kolenda-Zaleska z córką Anią w sesji dla magazynu VIVA!, 2023 rok

Reklama
Reklama
Reklama