Joanna Racewicz wspomina rozpacz syna. Dziennikarka zamieściła w sieci poruszający wpis
„Wciąż pamiętam krótki oddech mojego Synka”
Trudno sobie wyobrazić rozmiar tej tragedii… Joanna Racewicz zabrała głos w sprawie dramatycznego wypadku, do którego doszło kilka dni temu niedaleko Stalowej Woli. W zdarzeniu zginęło młode małżeństwo. Przeżył ich 2,5-letni synek, który wraz z rodzicami podróżował autem. Joanna Racewicz nie mogła przestać myśleć o tej sytuacji. Dziennikarka zamieściła w sieci poruszający wpis. Wspomina rozpacz swojego dziecka po śmierci ukochanego taty.
Joanna Racewicz o tragicznym wypadku
Ten wypadek wstrząsnął całą Polską. 3 lipca doszło do tragicznego zdarzenia na drodze niedaleko Stalowej Woli. Pijany kierowca, w trakcie wykonywania jednego z manewrów, zderzył się czołowo z nadjeżdżającym z naprzeciwka samochodem. Drugim autem poruszało się małżeństwo z 2,5-letnim dzieckiem. Rodzice zginęli na miejscu. Chłopiec jako jedyny przeżył wypadek. Para osierociła jeszcze dwójkę pociech. Jak podano, bracia będą znajdować się pod opieką dziadków.
Joanna Racewicz skomentowała tą trudną sytuację i udostępniła w sieci poruszający post. Na zdjęciu udostępnionym przez dziennikarkę widać strażaka tulącego w ramionach chłopca. Dziennikarka nie ukrywa, że jest wstrząśnięta i głęboko poruszona.
„Zdjęcie - symbol tragedii, której nie sposób opisać. Słyszycie o niej od soboty. Pijany, 37- letni mężczyzna pędzi co najmniej 120 km/h, na zakręcie drogi niedaleko Stalowej Woli wyprzedza sznur samochodów i miażdży audi A4, w którym jedzie mama, tata i mały dwuipółletni chłopczyk. Ostatnie chwile przed zderzeniem… pewnie beztroska rozmowa. Może milczenie. Śmiech dziecka. Może spokojny oddech podczas snu… Ułamki sekund i zatrzymuje się świat. Zatrzymuje, żeby roztrzaskać się na kawałki. Troje dzieci zostaje bez rodziców. Sprawca nie przyznaje do winy. Pęka mi serce i zaciskają się pięści”, czytamy na Instagramie gwiazdy.
Zobacz też: „Chcę dziękować, że byłeś”. Oto niezwykła historia miłości Joanny Racewicz i Pawła Janeczka
Joanna Racewicz o najtragiczniejszym momencie swojego życia
Joanna Racewicz nie mogła przejść obojętnie obok tej tragedii. „Nie umiem przestać o tym myśleć. Nie potrafię wyobrazić sobie, co ma w głowie pijany drań, który wkłada kluczyki w stacyjkę samochodu. Samochodu, który - jak pocisk - jest narzędziem zbrodni. Ktoś już wcześniej zabrał mu prawo jazdy za przekraczanie prędkości. Ktoś wiedział, że jest potencjalnym mordercą, bo alkohol i kierownica to śmiertelne połączenie… Ten mały szkrab w ramionach strażaka… Obraz, który sprawia, że cierpnie skóra… ”, dodawała.
Dziennikarka pamięta ogromne cierpienie swojego syna, gdy dowiedział się o śmierci taty. Wydarzenia sprzed kilku dni przywołały bolesne wspomnienia. Paweł Janeczek, ukochany mąż i tata zginał w katastrofie prezydenckiego samolotu po Smoleńskiem.
Zobacz: Joanna Racewicz zaszczepiła 13-letniego syna przeciw koronawirusowi: „To dla nas ważne, żeby…”
„Znowu słychać o 'zaostrzeniu kar', o 'prewencyjnych działaniach policji'. Troje dzieci za kilka dni będzie stać na cmentarzu przy trumnach mamy i taty. Wciąż pamiętam krótki oddech mojego Synka, gdy tuliłam Go w ramionach. Wtedy. Bezradność dziecka… Nie ma na to słów. A reszta świata? Może przystanie na chwilę. Powspółczuje. I będzie żyć dalej”, dodała gwiazda.