Monika Miller mierzy się z nienawistnymi wiadomościami: „Boję się już zabierać głos”
„Piszą mi wprost, że mam wracać do Ukrainy, bo jakby coś mi się stało, to nikomu nie byłoby żal”
Monika Miller w połowie jest Ukrainką. Aktorka i wokalistka przyszła na świat w Kamieńcu Podolskim. Z poruszeniem i wdzięcznością przygląda się temu, jak polskie społeczeństwo ruszyło z pomocą osobom uchodźczym i tym, którzy zostali w Ukrainie. To czyny, które budują i dają nadzieję, na lepsze jutro. Monika Miller w obliczu rosyjskiej inwazji, drży o bezpieczeństwo swoich bliskich. W rozmowie z serwisem dzieńdobry.tvn.pl wyznała, że mierzy się z strasznymi wiadomościami pod swoim adresem ze względu na jej pochodzenie.
Monika Miller o wojnie w Ukrainie. Aktorka mierzy się ze strasznymi komentarzami
Nie każdy zdawał sobie sprawę z tego, że Monika Miller urodziła się w Ukrainie. Nawet dla najwierniejszych wielbicieli artystki mogło być to zaskoczeniem. Mama wokalistki jest Ukrainką, a sama gwiazda przyszła na świat w Kamieńcu Podolskim.
Dziś z wdzięcznością i wzruszeniem patrzy na działania Polaków, którzy starają się zapewnić bezpieczeństwo osobom uchodźczym z Ukrainy – organizują zbiórki na produkty pierwszej potrzeby, transporty i otwierają swoje serca dla ludzi w potrzebie. Sama doświadczyła wiele dobrego, ale pamięta również o tych przykrych sytuacjach, wymierzonych w nią ksenofobicznych komentarzach, gdy ktokolwiek dowiadywał się, że urodziła się w Ukrainie.
„Już przed wojną doświadczałam hejtu ze względu na pochodzenie. Dostawałam jeszcze więcej nieprzychylnych wiadomości, tylko dlatego, że jestem z Ukrainy. Jak tylko weszłam do show-biznesu, zaczął się hejt”, zwierzyła się w rozmowie z dzieńdobry.tvn.pl.
Monika Miller z mamą
Monika Miller o hejcie: Boję się już zabierać głos w jakiejkolwiek sprawie”
Niestety zdarza się, że Monika Miller wciąż otrzymuje agresywne wiadomości. „W skrócie komunikat jest taki, że jak coś mi się nie podoba, to mam wracać do swojego kraju, bo i tak zbombardują moje miasto i rozstrzelają mi rodzinę. Zresztą, ludzie piszą mi wprost, że mam wracać do Ukrainy, bo jakby coś mi się stało, to nikomu nie byłoby żal. Mam całą skrzynkę zapełnioną takimi wiadomościami i już jej nie otwieram”, dodała.
Trudno zrozumieć działanie internautów. W obliczu ostatnich wydarzeń wykazują się brakiem empatii i szacunku. Monika Miller drży o swoich najbliższych, którzy przebywają w Ukrainie przy granicy z Mołdawią i robi wszystko, by sprowadzić ich bezpiecznie do Polski. Dramatyczna sytuacja wpływa negatywnie na jej zdrowie psychiczne.
„Wchodzę w blackout jeśli chodzi o media społecznościowe. Odwołałam wiele wywiadów, które wcześniej były zaplanowane. Ale psychicznie nie wytrzymam tego już. Jestem na mocnych lekach, o czym powiedziałam publicznie, oczywiście odzew był taki, że powinnam się zaćpać... Boję się już zabierać głos w jakiejkolwiek sprawie”, dodała Monika Miller.
Źródło: dzieńdobry.tvn.pl
Sprawdź też: Paweł Deląg w poruszającym wpisie pożegnał kolegę, który zginął w Ukrainie
Monika Miller w sesji VIVY!, 2018 rok