„Czymże są żarty wobec…”. Maciej Stuhr w ostrych słowach odpowiada na krytykę TVP
Maciej Stuhr nie boi się ostro wypowiadać na tematy polityczne. W ostatnim wywiadzie dla VIVY! opowiadał o tym, jak radzi sobie z obecną sytuacją polityczną kraju. Tym razem aktor wydał specjalne oświadczenie w odpowiedzi na materiał, który pojawił się w głównym wydaniu sobotnich "Wiadomości". O co chodzi?
"Drwiny ze Smoleńskiej tragedii" - taki tytuł nosił materiał dotyczący profanacji ofiar narodowej tragedii. Huta Miedzi w Głogowie zorganizowała szokującą imprezę dla swoich pracowników, której motywem przewodnim była katastrofa w Smoleńsku i Tupolew wbity w ziemię z napisem - "TU polewaj". W materiale wypowiadały się rodziny zmarłych, dla których ostatnie wydarzenia są niezrozumiałe.
Dziennikarze wykorzystali fragment nagrania z gali rozdania Orłów 2016, podczas której Maciej Stuhr pozolił sobie zażartować z partii rządzącej, wplatając do swojej wypowiedzi odwołania dotyczące katastrofy. Archiwalna wypowiedź miała służyć jako przykład "bezmyślej drwiny" i przyzwolenia na tego typu żarty.
Maciej Stuhr po raz kolejny zareagował. Chcąc po raz kolejny wyjaśnić całą sprawę, opublikował na swoim Facebooku oświadczenie, w którym ostro odwołał się do materiału TVP 1. Co napisał?
Mciej Stuhr odpowiada na komentarz Telewizji Polskiej
„Szanowny Panie Krzysztofie Ziemcu, drogie Wiadomości ! We wczorajszym wydaniu po raz kolejny przypomnieliscie mój żart o Tupolewie. Mam wrażenie, że po raz kolejny bez zrozumienia. Czy naprawdę myślicie Państwo, że stroiłem sobie żarty z ofiar katastrofy? Otóż muszę Was rozczarować : NIE! Chylę nad nimi głowę i modlę się za nich do Pana Boga. Mój żart został wymierzony w tych wszystkich, z ministrem Macierewiczem i posłem Kaczyńskim na czele, którzy od siedmiu lat, niemal codziennie, gwałcą pamięć tych ofiar opowiadając o sztucznej mgle, ofiarach które przeżyły katastrofę, strzałach, trotylu, płonących samolotach w locie, czy wybuchach termobarycznych. Tupolew - Smoleńsk - Smoleńsk - Tupolew i tak w kółko, byle tylko zbijać polityczny kapitał. To Was nie bulwersuje, tylko żarty. Czymże są żarty wobec tego skurwysyństwa?”, czytamy na Facebooku aktora.
Polecamy też: Chajzerowie, Stuhrowie, Królikowscy... Przypominamy słynne sesje ojców i synów dla VIVY!
Żart Macieja Stuhra
Podczas rozdania Orłów 2016, Maciej Stuhr, wręczając statuetkę dla najlepszej aktroki drugoplanowej, wygłosił przemówienie, które wszyscy zapamiętali i zapamiętają na długo. Aktor nie mógł się powstrzymać od szyderczych aluzji do ekipy rządzącej. W swojej wypowiedzi, która miała formę przejęzyczeń, aktor odwołał się do katastrofy w Smoleńsku, sprawy prezydenta Wałęsy czy łynnych już „Polaków gorszego sortu”.
„Przyszedłem dziś do państwa, żeby ogłosić najlepszą aktorkę drugiego sortu. Aktorzy drugiego planu to nie jest armia artystów wyk… przeklętych. To nie jest ktoś, kto się w tle wałęsa, pałęta. Aktor drugiego planu to ktoś, na kim stoi film jak na oponie, opoce. Przepraszam, miało być poważnie, a państwo mają tu polew”, mówił Stuhr.
Aktor wyjasniał później, że jego wypowiedź odnosiła się jedynie do prawicowych polityków, którzy wykorzystują tragedię do własnych celów i nigdy nie miała godzić w pamięć o ofiarach katastrofy.
Maciej Stuhr o polityce
"Rośnie we mnie straszny bunt, strach, niepokój. Z pogodzeniem nie ma to nic wspólnego", mówił Maciej Stuhr w wywiadzie dla VIVY!. Beacie Nowickiej wyznał, że nie chce być aktywistą.
– Czyli będzie Pan aktywistą?
Maciej Stuhr: Od jakiegoś czasu zadaję sobie to pytanie, bo w sumie nie tak sobie siebie wyobrażałem. Dziennikarze mi mówią: „Pan się upolitycznił”. Co mnie trochę dziwi, bo nigdy publicznie nie składałem deklaracji ze swoich sympatii politycznych, nawet rzadko robię to prywatnie. Znamy się od lat, a pani nie wie, na kogo głosowałem i nie zgadłaby pani, bo nawet moja żona się zdziwiła (śmiech). Często spotykam się z zarzutem, że aktorzy nie powinni deklarować się politycznie, i jestem skłonny zrozumieć taką argumentację. Jeśli ja oglądam film, to nie chcę, żeby mi czyjeś poglądy polityczne zakłócały wejście w świat fikcji.
– Na przykład takie, z którymi się nie zgadzam.
Maciej Stuhr: Zwłaszcza takie! Aczkolwiek można i to przeskoczyć. Mam koleżankę w teatrze, którą uwielbiam jako aktorkę, mimo że z jej poglądami absolutnie się nie zgadzam. Natomiast z drugiej strony, rzeczywiście jak mnie coś wkurza, to czasem daję temu wyraz, chociażby w formie żartu.
– Albo na Facebooku. Za chwilę będzie miał Pan milion fanów śledzących Pana komentarze. To potężna siła. Powiedziałabym nawet, że potężna broń.
Maciej Stuhr: Faktycznie Facebook jest sferą rzeczywistości wirtualnej, która skupia ludzi wokół mnie nie dlatego, że chcą zobaczyć kolejną moją rolę, tylko są ciekawi, co ja myślę albo co skomentuję. Niektórzy moi koledzy uważają, że w czasach, kiedy nam mówią, że białe jest czarne, a czarne jest białe, to ci, którzy mają potencjał medialny, powinni dawać wyraz temu, co uważają za prawdę. Ja jestem trochę rozdarty. Nie mam tutaj jasnej opinii, mimo że moje życie mogłoby świadczyć o tym, że raczej jestem reprezentantem tego drugiego podejścia. Ale jak mnie pani pyta, czy ja chcę być aktywistą, to raczej nie chcę być. Nie podoba mi się takie słowo. Z drugiej strony, raz jeszcze powtórzę, rośnie we mnie bunt, wstyd. Z Nowym Teatrem jeździmy dużo po świecie, a tam ludzie przecierają oczy ze zdumienia i pytają: „Co tam się u was dzieje?”. Dlaczego ja mam odpowiadać na takie pytania? Przez lata byliśmy wzorem do naśladowania, bili nam brawo z prawej i z lewej. A nagle musimy się tłumaczyć. Przyjeżdża prezydent Obama i nam daje lekcję. Wstyd straszny.
Polecamy też: Maciej Stuhr: "Zacząłem się uśmiechać do myśli, że… nie chcę się podobać nikomu