Ukraińska pisarka miażdży film Wojciecha Smarzowskiego w 75. rocznicę wydarzeń na Wołyniu
Zarzuca mu manipulację i propagandę
Mimo że Wojciech Smarzowski zapewniał, że Wołyń, który premierę miał jesienią 2016 roku, nie jest filmem przeciwko Ukraińcom, nasi wschodni sąsiedzi zarzucają mu, że niepotrzebnie nakręcił ten obraz, ponieważ przyczynił się on jedynie do pogorszenia relacji między dwoma narodami i określają go mianem rozdrapywania starych ran. Tego samego zdania jest również Oksana Zabużko, ukraińska pisarka, mimo tego, że... nie widziała filmu Wojciecha Smarzowskiego, traktującego o wydarzenia z 1943 roku!
Oksana Zabużko o Wołyniu Wojciecha Smarzowskiego
„Czytałam scenariusz i to mi wystarczyło. Wysłał mi go jeden z aktorów ukraińskich w 2014 roku. Byli aktorzy ukraińscy, którzy odmówili udziału w tym filmie i to bardzo dobrzy aktorzy i świetne aktorki. Mimo całej swojej miłości do Polski odmówili grania w „Wołyniu”. I ja ich doskonale rozumiem”, stwierdziła w rozmowie z Wirtualną Polską.
Dalej oskarża Wojciecha Smarzowskiego o nieobiektywnie spojrzenie na rzeź wołyńską, epatowanie okrucieństwem i niezgodność filmu z prawdą historyczną.
„To się nadaje na 20-stronicowy esej, poważną analizę z pokazaniem, jak dobrze działa propaganda i jak odbywa się konstruowanie obrazu wroga. Musiałabym wziąć flamaster, iść od strony do strony i pokazywać, gdzie zaczyna się propaganda, gdzie zaczyna się manipulacja, gdzie film historyczny niezauważalnie i subtelnie zmienia się w ideologię i film propagandowy. Wołyń jest bardzo profesjonalnie zrobiony. A z propagandą jest tak, że im lepsza, tym niebezpieczniejsza”, twierdzi Oksana Zabużko.
Podkreśla jednocześnie, że Wołyń stworzył w masowej wyobraźni Polaków obraz Ukraińca-rzeźnika. Co więcej, zarzuca Smarzowskiemu, że nakręcił film w czasie, który jest dla naszych wschodnich sąsiadów wyjątkowo trudny, ponieważ od końca 2013 roku toczą krwawą wojnę z Rosją na wschodzie kraju.
„Ukraińcy nie popierają tego, co było na Wołyniu w 1943 roku. Nie! Ale, cholera jasna, my tu teraz umieramy, my tu zdychamy, my stawiamy czoło Rosjanom, a Polacy byli naszymi przyjaciółmi i adwokatem w ciągu ostatnich 20 lat. I jak się zachowują? (...) Walczymy o życie i krzyczymy o pomoc. I nagle sąsiad – Polska – który zawsze był przyjacielem, z którym miło się gawędziło, wyłania się zza rogu i krzyczy: a pamiętasz, co mi w 1943 zrobiłeś?! O cholera!”, grzmi pisarka.
Co więcej zarzuca Wojciechowi Smarzowskiemu, że w wymiarze kulturowym dopuścił się przekłamań i niektóre sceny nie mają nic wspólnego z prawdą historyczną.
„W filmie jest scena w kościele grecko-katolickim z księdzem, który święci siekiery, noże, widły i sierpy. Problem w tym, że na Wołyniu w ogóle nie było kościołów grecko-katolickich od 1830 roku! To znaczy, że Smarzowski otwarcie kłamie. To całe święcenie siekier i wideł jest wzięte z mitologii z XVIII wieku. Smarzowski nie mógł nie wiedzieć, że to fantazja”, podkreśla gorzko Oksana Zabużko.
Co wydarzyło się na Wołyniu w 1943 roku?
Kwestia ta wciąż budzi ogromne kontrowersje za naszą wschodzą granicą, choć Sejm RP uznał rzeź wołyńską za ludobójstwo. Wydarzenia, które rozegrały się na Kresach latem 1943, według różnych źródeł, przyczyniły się do zamordowania przez nacjonalistów ukraińskich około 50-60 tysięcy Polaków i były czystkami na tle etnicznym. Swoich bliskich stracił wówczas między innymi Krzesimir Dębski, wybitny polski kompozytor oraz dyrygent