Amazonka - dlaczego nadal nie znamy jej źródeł? Zapraszamy w podróż śladem królowej rzek
1 z 9
W poszukiwaniu źródeł Amazonki. Wysoko w malowniczych peruwiańskich Andach, na podniebnych mokradłach sączy się cienki strumyk lodowatej wody, będący początkiem majestatycznej Amazonki. Znalezienie jej źródła nie jest proste i budzi największe emocje wśród podróżników na całym świecie już od czasów konkwistadorów. Jak to się stało, że w XXI wieku zlokalizowanie źródeł największej i najsłynniejszej rzeki świata wciąż jest problemem? Na to pytanie w kwietniowej VIVIE! próbuje odpowiedzieć podróżnik Dariusz Raczko.
Tekst: Dariusz Raczko
dziennikarz, podróżnik, pilot wycieczek
Zdjęcia: STANISLAS FAUTRE/FIGARO PHOTO/EAST NEWS
Na zdjęciu: Pasterka lam z okolic źródeł Amazonki. Pasterze rzadko zapuszczają się na mokradła, z których spływa rzeka.
Polecamy też: Australia kamperem? Znamy najlepsze miejsca kempingowe polecane przez Aussie. Relacja z podróży
2 z 9
Minus 25 stopni C wygania nas z namiotów jeszcze przed świtem. Opatuleni w śpiwory, koce i kurtki łapczywie wypatrujemy pierwszych promieni słońca. Kiedy wreszcie błyska nad górami, z każdą minutą robi się cieplej, a słońce zdziera kurtynę mroku z coraz to niższych partii doliny. Oświetla kolejne kępki wysokogórskiej trawy ichu, kolejne głazy. Chwila pełna mistycyzmu, kiedy człowiek czuje, jak maleńką jest cząstką natury.
Kropla do kropli
Jesteśmy na wysokości 4700 m n.p.m., w peruwiańskich Andach, obok kamiennej zagrody dla lam nad strumykiem Lloqueta. Ta niepozorna strużka wody, rozmarzająca właśnie w promieniach słońca, jest Amazonką, największą rzeką świata.
Królowa rzek staje się tą prawdziwą Amazonką znacznie niżej, przy granicy z Brazylią, gdzie sceneria jest zupełnie inna – meandruje wśród gęstej zieleni równikowej puszczy, a duszne i wilgotne powietrze powoduje, że człowiek tęskni za suchym miejscem, gdzie mógłby odpocząć od tego, co go otacza. Wcześniej, zanim stanie się Amazonką, nosi wiele innych nazw, z których najbardziej znane to Apurimac, Ukajali i Solimões. Tam rzeka ma już 20 kilometrów szerokości, by przy ujściu rozlewać się na szerokość ponad 100 kilometrów.
Na zdjęciu: Góra Mismi. Po drugiej stronie Mismi opada urwistymi stokami do najgłębszego kanionu na ziemi, jaki przez miliony lat wyżłobiła rzeka Colca.
Polecamy też: W górę rzeki, w głąb duszy. Kongo oczami Marcina Kydryńskiego.
3 z 9
Powyżej Lloquety też jeszcze raz zmienia nazwę – na Carhuasanta. I właśnie źródła tego potoczku, który bez trudu można przeskoczyć, na wysokości 5 kilometrów powyżej ujścia są miejscem, skąd pierwsze krople wody nieprzerwanie spływają do Atlantyku, tworząc gigantyczną rzekę.
Faktycznym źródłem jest maleńkie jeziorko Ticlla Cocha (5142 m n.p.m.), ot 100-metrowa kałuża u podnóża potężnej, pokrytej wiecznym śniegiem góry Mismi. Stojąc na jej szczycie, widać łagodnie opadającą aż po horyzont, pagórkowatą dolinę Amazonki z jednej strony, a z drugiej urwistą dolinę rzeki Colca, wpadającą w czeluść najgłębszego kanionu na ziemi i niosącą swe wody do Pacyfiku. Obie doliny łączy stara ścieżka przewijająca się przez przełęcz pod Mismi, która pamięta czasy, zanim na te tereny przybyli Inkowie.
Na zdjęciu: Yareta lub llareta to przedziwna roślina rosnąca w Amazonii.
Polecamy też: Podróże Marka Niedźwieckiego: "Australia to mój nałóg. Chcę tam wrócić"
4 z 9
Tata Mismi
Europejczycy długo nie wiedzieli, gdzie ma początek Amazonka. Za to miejscowi Indianie od wieków czcili górę Mismi.
Inkowie, wkraczając do doliny rzeki Colca, która stała się wkrótce spichlerzem dla imperium Tawantinsuyu, nadali najwyższy status wiosce Coporaque, a ta odcięła wodę wsi Yanke. Pozbawieni wody mieszkańcy Yanke musieli znaleźć nowe jej źródło albo wynieść się z doliny. Wyruszyli więc na ośnieżony Mismi (5655 m n.p.m.), po którego wschodniej stronie znaleźli źródło. Zbudowali od niego imponujący kanał wyposażony w zastawki i akwedukty.
Kradzieże wody stawały się zarzewiem zbrojnych konfliktów, a w czasie częstych susz ludzie zaczęli prosić górę, by rodziła wodę nieustannie. Ustanowiono skomplikowane obrzędy wykorzystujące elementy dawnych wierzeń i chrześcijaństwa, zwane Tata Mismi.
Na zdjęciu: Kondor nad Altiplano.
Polecamy także: Katarzyna Zielińska na Bali. "Nigdzie na świecie kwiaty nie pachną tak pięknie".
5 z 9
Obrzędy Tata Mismi gromadzą wszystkich mieszkańców, którzy wygarniają z kanału kamienie, błoto i umacniają ściany. Pod wieczór przy ogniskach jedzą, piją almidon i pisco, tańczą. Jest to praktycznie jedyne prawdziwe i niedostępne dla obcych święto. Wszystkie inne są symboliczne – religijne lub upamiętniają wydarzenia z przeszłości. To jest żywe. Bo brak wody w tych pustynnych górach oznacza śmierć osady, jak to stało się z opuszczoną dziś wioską Ran-Ran na stokach Mismi. Andyjska góra, rodząca olbrzymią Amazonkę, jest czczona przez Indian jako źródło wody niezbędnej do przetrwania.
Gdzie to źródło?
Pierwszym, który wyruszył na poszukiwania źródeł, był hiszpański konkwistador Francisco de Orellana, którego celem nie były jednak odkrycia geograficzne, lecz żądza złota i dotarcia do mitycznej krainy El Dorado, leżącej ponoć w amazońskiej puszczy. Orellana nie wrócił z tej wyprawy, ale przez lata rzekę nazywano jego imieniem, zanim zaczęto używać nazwy tajemniczego, znanego z opowieści Indian, plemienia wojowniczych kobiet żyjących nad nią.
Na zdjęciu: Rezerwat Salinas–Aguada Blanca.
Polecamy także: Patricia Kazadi: "Nie mogę uwierzyć, że w Afryce znają mnie i moją muzykę!".
6 z 9
Źródła doszukiwano się w wielu miejscach, głównie jednak w dorzeczu potężnego dopływu Marañón. Zaledwie 45 lat temu źródła Amazonki ustaliła wyprawa Towarzystwa National Geographic pod wodzą podróżnika Lorena McIntyre’a. Źródłowe jeziorko u stóp Mismi zostało nazwane jego imieniem. Sam odkrywca określił je jako bardziej staw niż jezioro – raptem 30 metrów szerokości.
Nie był to koniec poszukiwań, ale McIntyre nie pomylił się wiele. Źródło „wędrowało” jeszcze po najbliższej okolicy, bo miano odkrywcy początku Amazonki było łakomym kąskiem dla jego rozmaitych odkrywców i pseudoodkrywców. Jak trafnie określił to nestor polskich podróżników, Ryszard Badowski, niektórzy próbowali odkryć niezakryte… Ostatecznie uznano za źródło, w dużej mierze dzięki rozwojowi technik pomiarów satelitarnych, niedalekie jeziorko Ticlla Cocha. Ostatecznych pomiarów potwierdzających lokalizację źródła dokonała w 2000 roku inna wyprawa pod auspicjami National Geographic, kierowana tym razem przez Polaka – Andrzeja Piętowskiego.
Na zdjęciu: Ośnieżony szczyt Mismi.
Polecamy też: Norwegia, czyli królestwo polarnej zorzy.
7 z 9
Swojski koniec świata
Jeśli ktoś by mnie zapytał, jaka jest najbardziej polska rzeka poza naszymi granicami, bez cienia wahania wskażę Amazonkę. Zaczęło się w roku 1981, kiedy zdobywcy kanionu Colca z wyprawy Canoandes pod wodzą Andrzeja Piętowskiego dotarli do zamarzniętych źródeł innego strumienia – Apachety, która po połączeniu z Carhuasantą tworzy Lloquetę. Z tego miejsca cztery lata później Piotr Chmieliński rozpoczął spływ całą długością Amazonki, czego dokonał jako pierwszy człowiek w historii. Przez większość drogi towarzyszył mu amerykański pisarz Joe Kane, którego książka „Running the Amazon” stała się podróżniczym bestsellerem. W Polsce ukazała się pod tytułem „Z nurtem Amazonki”. Osiągnięcia zarówno wyprawy Canoandes, jak i późniejszy spływ Chmielińskiego doczekały się wpisów w Księdze rekordów Guinnessa i zostały uznane jako jedne z najważniejszych osiągnięć eksploracyjnych XX wieku. Ale polskie „odkrywanie” Amazonki wciąż ma się dobrze. Zaledwie na początku marca wróciło ze swej wyprawy dwóch podróżników – Dawid Andres i Hubert Kisiński, którzy pokonali cały dystans od Ticlla Cocha do ujścia Amazonki na… rowerach. Początkowo podróżowali, jadąc na nich w raczej typowy sposób, ale niżej przesiedli się na rowery wodne. Zaraz po powrocie zostali uhonorowani nagrodą za wyczyn roku podczas festiwalu podróżniczego Kolosy w Gdyni.
Na zdjęciu: Indianie Collaguas i Cabanas
Polecamy też: Andora - zimowe księstwo w Pirenejach. Na narty z VIVĄ!
8 z 9
Epilog z niespodzianką
Chmieliński też nie spoczął na laurach. Od lat mieszkający w Stanach biznesmen angażuje się w większość wypraw amazońskich, udzielając wsparcia w zakresie logistyki, organizacji, przede wszystkim wiedzy o rzece i jej specyfice. Skoro raz już przyłożył rękę do ustalenia miejsca, z którego wypływa Amazonka, postanowił zrobić to jeszcze raz.
„Tylko nic nikomu nie mów”, zakończył naszą rozmowę jakieś cztery lata temu. O tym projekcie rzeczywiście wiedziała tylko garstka ludzi. Źródła Amazonki znów miały ruszyć w drogę, i to daleką, bo o 1200 kilometrów. I poniekąd tak się stało.
Niejaki James „Rocky” Contos, kajakarz i naukowiec, zgłosił się do Chmielińskiego, na całym świecie uważanego za guru w kwestiach związanych z Amazonką, przekonując, że źródła królowej rzek znajdują się zupełnie gdzie indziej. Wcześniejsze obrazy satelitarne były zbyt niewyraźne i trop ten uszedł uwadze wszystkich poszukiwaczy źródeł. Contos wskazał na źródła Mantaro – dość blisko stolicy Peru, Limy, lecz w słabo poznanych górach Rumi Cruz, co wydłużyłoby Amazonkę o 70 kilometrów. I była to prawda. Kolejne ekspedycje z udziałem Chmielińskiego potwierdziły te przypuszczenia.
Na zdjęciu: Osada Ran-Ran.
Polecamy: Indie. Nad świętym brzegiem Gangesu spotykają się codziennie życie i śmierć. Reportaż z Waranasi.
9 z 9
Pojawiło się jednak pewne „ale”. Gdyby nie ingerencja człowieka, Mantaro otrzymałoby palmę pierwszeństwa. Jednak na rzece wybudowano potężną tamę i hydroelektrownię Tablachaca, która zasila w energię jedną trzecią Peru. W porze suchej woda kierowana jest 25-kilometrowym tunelem prosto na turbiny, pozostawiając suchy długi odcinek koryta rzeki okrążający górskie pasmo. Gdyby nie to, rzeczywiście Mantaro raz na zawsze rozwiązałoby spór o źródła Amazonki. A tak stało się źródłem sezonowym, co według definicji wyklucza je z rywalizacji. Niezły bałagan, prawda? Wydawać by się mogło, że nie ma już białych plam na mapie, a tak z pozoru oczywista kwestia, jak zlokalizowanie źródeł największej rzeki świata, nie może być problemem w XXI wieku. No właśnie: największej. Ale czy najdłuższej? I tu naukowcy nie są zgodni, czy Amazonka jest dłuższa od Nilu, czy też odwrotnie. Przynajmniej źródła Nilu, odkryte przez Stanleya w 1876 roku niewzruszenie pozostają na swoim miejscu. Choć wielu twierdzi, że znacznie wcześniej odkryli je Rzymianie.
A co z Amazonką? Pewnie przyniesie kolejne niespodzianki, zawsze też będzie stanowić wyzwanie dla poszukiwaczy przygód, pragnących pokonać jej bieg w ten czy inny sposób, może szybciej, może z jeszcze większą fantazją. Na razie wygląda na to, że Indianie, modląc się do duchów góry Mismi o wodę, odprawiając obrzędy Tata Mismi, mają więcej racji niż wszyscy podróżnicy świata.
Na zdjęciu: Klif u stóp góry Mismi.