Wielką sławę dały mu produkcje dziś uznawane za kultowe: „Czterej pancerni i pies”, „Janosik” oraz „Czterdziestolatek”. Ale cały jego imponujący dorobek i kilkadziesiąt lat kariery przepadło w ciągu chwili, gdy wypowiedział jedno zdanie. Opinia publiczna nie była w stanie mu wybaczyć, stał się wówczas wrogiem publicznym numer jeden. Janusz Kłosiński przeszedł trudną drogę. Wycofał się z życia publicznego, zajął domem i do dziś nie wiadomo, gdzie spoczywają jego prochy... Mija dziś 6. rocznica śmierci aktora.

Reklama

Kim był Janusz Kłosiński?

Mówił o sobie, że nigdy nie był fanatykiem teatru i sceny. Kiedy przyszło mu zrezygnować z pełnionego przez kilkadziesiąt lat zawodu, zrobił to bez większego żalu. Może dlatego, że nigdy nie szukał aktorstwa, to bardziej ono znalazło jego. Widzowie mogli go oglądać na scenach łódzkich i warszawskich teatrów, a także na ekranie, gdzie był m.in. Stanisławem Włodkiem w filmie "Niespotykanie spokojny człowiek", Czernousowem w serialu "Czterej pancerni i pies", zbójnikiem Kuśmiderem w "Janosiku" i dyrektorem Wardowskim w "Czterdziestolatku". Wielu z pewnością kojarzy również jego postać ze słuchowiskiem "W Jezioranach", w którym użyczał głosu niemal do końca swoich dni. Niestety, pomiędzy dorobek artystyczny aktora, a jego widownię weszły poglądy polityczne Janusza Kłosińskiego, których notabene nigdy nie ukrywał. W momencie, gdy opowiedział się za nimi publicznie, przyszło mu za to zapłacić dużą cenę.

Janusz Kłosiński: dzieciństwo, czasy wojny

Janusz Kłosiński przyszedł na świat 19 listopada 1920 r. w Łodzi. Razem z tatą Kazimierzem, który był kierownikiem w zarządzie tramwajów miejskich i mamą Eugenią mieszkali w dzielnicy robotniczej Ślezyng. Kiedy po maturze, jako młody chłopak podejmował decyzję, jaką ścieżką kariery chce dalej iść, zapragnął zostać lekarzem, chirurgiem, i uczyć się do zawodu w Wilnie. W wywiadzie dla "Trybuny" tłumaczył, że Wilno wybrał "z miłości do Mickiewicza".

Janusz Kłosiński nie dostał się jednak na wymarzoną uczelnię i rozpoczął studia na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Warszawskiego, ale i tutaj nie udało się zrealizować planu o zostaniu lekarzem. Edukację przerwał niedoszłemu chirurgowi wybuch II wojny światowej.

Zobacz także

Aktor wspominał po latach, że zaraz na początku wojny miłość do Mickiewicza ocaliła mu życie. 1 września 1939 r. Janusz Kłosiński przedostawał się rowerem z Łodzi na Kresy Wschodnie, gdzie stacjonowały już wojska sowieckie. Tam zdecydował się sprzedać rower i dalej iść pieszo. Po drodze spotkało go kilka szczególnych sytuacji, które przytoczył później w swojej historii.

"Zawędrowałem przez Brześć aż pod Równe i Kiwerce. Dostałem tam dyzenterii. Przygarnęli mnie dobrzy ludzie, podleczyłem się i ruszyłem dalej. Pod Brześciem próbowałem przeprawić się z powrotem przez Bug. Zadenuncjował mnie jakiś Ukrainiec i zostałem aresztowany przez patrol sowiecki. Powiedziałem, że jestem bieżeniec, który idzie za chlebem. Kazali mi otworzyć plecak, w którym miałem tylko opasły tom wszystkich dzieł Mickiewicza, który zabrałem ze sobą w podróż. Radziecki podoficer wziął tom do ręki, popatrzył na mnie i powiedział z uśmiechem: »Mickiewicz, druh Puszkina. Idźcie swobodnie«" — opowiadał Janusz Kłosiński.

W czasie wojny pracował fizycznie, rozwożąc węgiel i opiekował się swoją siostrę, która straciła męża, zostając sama z małym dzieckiem. W tym trudnym czasie młodego Janusza spotkała miłość. Zakochał się w Wiesławie Hańskiej i poślubił ją w 1943 roku. W dniu wyzwolenia Radomia, w którym oboje wówczas mieszkali, czyli 17 stycznia 1945 r., powitali na świecie swoją pierwszą córkę Grażynę.

Czytaj też: Sekret Jerzego Połomskiego ujrzał światło dzienne po latach. Przyjaciółka artysty zaskakuje wyznaniem

Janusz Kłosiński i Kalina Jędrusik w "Kapitan Sowa na tropie", 1965 r.

INPLUS/East News

Janusz Kłosiński: kariera aktorska

Po wojnie chwytał się różnych prac fizycznych, aby utrzymać rodzinę. Na studia medyczne już nie wrócił, ale w wieku 26 lat postanowił spróbować swoich sił w czymś zupełnie przez niego wcześniej nieplanowanym - aktorstwie.

Przeczytał ogłoszenie o dodatkowych egzaminach do PWST i zaryzykował. Opanował kilka wierszy Staffa, ale to nie one były jego przepustką do szkoły aktorskiej. Janusz Kłosiński wspominał później, że dostał się tylko z powodu wykonania pewnego ćwiczenia mimicznego, które zadał mu Jacek Woszczerowicz. "Miałem udawać wariata przez cały dzień skrobiącego się w podeszwę, a co pewien czas dostającego ataku i krzyczącego: »Krwi!«", wspominał.

PAP/CAF/Maciej Sochor

W ten sposób w 1946 rozpoczęła się trwająca kilkadziesiąt lat przygoda Janusza Kłosińskiego z aktorstwem. Debiutował w teatrach w Łodzi, gdzie regularnie pojawiał się przez kolejne lata. Na ekranie po raz pierwszy wystąpił w filmie "Żołnierz zwycięstwa" w 1953 roku. Wtedy tez został ojcem po raz drugi. Na świat przyszła córka Joanna.

W kolejnych latach aktor miał okazję wcielać się w postaci drugoplanowe w tak lubianych wśród Polaków serialach, jak "Czterej pancerni i pies", "Janosik" i "Czterdziestolatek". Gościł także w słuchowisku radiowym "W Jezioranach", które również przyniosło mu dużą popularność.

Zobacz także: Irena Santor w przeszłości przeżyła bolesną stratę. Dopiero po latach przerwała milczenie

Pola Raksa i Janusz Kłosiński na planie serialu "Czterej pancerni i pies", 1966 r.

Romuald Kropat / Forum

Janusz Kłosiński: aktor wyklęty

Janusz Kłosiński nigdy nie krył się ze swoimi politycznymi poglądami. Mówiono, że jest ulubionym aktorem Edwarda Gierka, w latach 70. był sekretarzem Komitetu Zakładowego partii przy Teatrze Narodowym, a także stałym bywalcem państwowych uroczystości, ale nie miewał z tego powodu większych nieprzyjemności.

Wszystko zmieniło się miesiąc po wprowadzeniu przez generała Wojciecha Jaruzelskiego stanu wojennego. W styczniu 1982 roku aktorzy w geście sprzeciwu rozpoczęli bojkot radia i telewizji. Powstało też artystyczne podziemie. Wśród artystów znalazła się również grupa tych, którzy opowiadali się po stronie reżimu. Należał do nich m.in. Janusz Kłosiński, który poproszony przez wiceministra kultury o wystąpienie w telewizji, nie odmówił.

W tej samej sytuacji zostali postawieni również jego koledzy po fachu, Ignacy Gogolewski i Witold Pyrkosz, ale nie skorzystali oni z zaproszenia do telewizji, a zamiast tego podpisali się na oświadczeniu, że nie zamierzają przystąpić do bojkotu TVP i Polskiego Radia. Później spekulowano, że gdyby Janusz Kłosiński zrobił to samo, nie spotkałyby go duże konsekwencje... On jednak wypowiedział zdanie, które na zawsze przekreśliło jego karierę aktorską.

„Powiedziałem na antenie, że dosyć już strajków i rozkładu państwa uznanego przez wszystkie kraje świata. Wprowadzenie stanu wojennego uznałem za położeniu kresu tej nieuzasadnionej rozróbie”, wyznał w rozmowie z „Angorą”.

Czytaj też: Miał 16 lat, gdy został kochankiem znanego pisarza. Związek Jerzego Andrzejewskiego i Marka Kellera był tajemnicą poliszynela

Janusz Kłosiński i Stanisław Mikulski na pochodzie 1-majowym, 1980 r.

CAF Zbigniew Matuszewski

Publiczne potępienie tych, którzy przystąpili do bojkotu mediów w Polsce, sprawiło, że stał się wrogiem publicznym numer jeden. Aktor odczuł konsekwencje swojego wystąpienia jeszcze w tym samym miesiącu, kiedy wyszedł na scenę Teatru Narodowego w spektaklu „Wesele”, a widownia rozbrzmiała oklaskami, które uniemożliwiły mu grę.

„Kiedy po moim pierwszym wejściu, a było to w »Weselu« Wyspiańskiego, zaczęto klaskać, Hanuszkiewicz zapytał mnie, czy wyjdę do następnej sceny. Odpowiedziałem, że oczywiście tak. Później już nigdy więcej na scenę nie wszedłem. Nie dlatego, że poczułem się winny, ale dlatego, że moim zdaniem zbeszczeszczono świątynię, teatr i wielkiego Wyspiańskiego”, wyznał w jednym z wywiadów Kłosiński.

Aktor wiedział, że to artystyczne wykluczenie będzie go dotykało przy każdym wyjściu na scenę. Był świadomy, że jego kariera dobiegła końca. „Dla aktora to śmierć za życia” — podsumował po wielu latach w swoim ostatnim wywiadzie.

Janusz Kłosiński w innym wywiadzie powiedział, że jeśli jego koledzy chcieli mu urządzić sceny, to mogli to zrobić na ulicy, obrzucając go jajkami. Do takiego incydentu nie doszło, ale znajomi i przyjaciele Janusza Kłosińskiego odwrócili się od niego, a obcy ludzie wołali za nim na ulicy "Zdrajca!". On nigdy jednak nie wchodził w negatywne interakcje z tymi, którzy go potępiali. Pozostał za to wierny wyznawanym przez siebie poglądom. "W wolnej Polsce nie udawał nawróconego antykomunisty, tak jak stało się to w przypadku kilku innych artystów", mówił o aktorze ksiądz Andrzej Luter.

Zobacz też: Robert Gulaczyk grał w teatrach, a jego wielka kariera zaczęła się przypadkiem. W filmie „Chłopi" zachwycił rolą Antka Boryny

Życie po wykluczeniu

Po przemianach ustrojowych, jakie zaszły w 1989 roku, Janusz Kłosiński z aktorskich projektów pozostawił sobie tylko udział w słuchowisku Polskiego Radia "W Jezioranach" i nie zmienił tego aż do swojej śmierci. "Nie obraziłem się na nikogo. Po prostu taka była moja wola" — przyznał. W 2007 r. po raz ostatni pokazał się na ekranie. Wystąpił w produkcji "Wszystko będzie dobrze", która tym samym zamknęła jego filmografię.

Życie aktora zmieniło się, gdy oddał większość swoich zawodowych obowiązków i przeszedł na przyspieszoną emeryturę. Janusz Kłosiński szybko odnalazł się w nowej rzeczywistości. Pomagał żonie w obowiązkach domowych, zajmował się swoją działką w Białołęce, uprawiał sport. "Teatru, sceny wcale mi nie brakowało. W końcu nie byłem fanatykiem. Mam swoje przekonania i poglądy, ale to nie miało i nie ma znaczenia", przyznał.

W ostatnich latach życia zmierzał się z chorobą i poruszał na wózku inwalidzkim. Zapytany przez media o stan swojego zdrowia, nie tracił pogody ducha. "Mimo że nie mogę chodzić, jestem dosyć sprawny. Daję radę wykonać wszystko wokół siebie. Sam ścielę sobie łóżko, gotuję. Śmieję się, że przeszkadzam swojej żonie tylko wtedy, gdy ona odkurza", mówił dla "Super Expressu".

W tej samej rozmowie wyznał także, jaka jest jego ostatnia wolna. "Chciałbym, aby moje ciało było przekazane jakiejś medycznej instytucji, a mnie pochowali tam, gdzie chowają bezimiennych włóczęgów. Całe życie byłem związany z postacią Chrystusa, który był łazęgą, której na salony nie wpuszczano".

Janusz Kłosiński zmarł 8 listopada 2017 r. na tydzień przed 97. urodzinami. Po jego odejściu zgodnie z wolą artysty, w mediach nie pojawiły się informacje o jego pogrzebie. Do dziś nie wiadomo, gdzie jest pochowany.

Zobacz też: O życiu Jacka Lecha krążyło wiele plotek. Mówiono o wypadku z jego udziałem, ale prawda była zupełnie inna

Janusz Kłosiński podczas uroczystości wręczenia nagród Teatru Polskiego Radia. Aktor otrzymał wówczas medal Polskiego Radia i nagrodę finansową, Warszawa 2008 r.

PAP/Tomasz Gzell
Reklama

Źródła: plejada.pl, kultura.onet.pl, e-teatr.pl

Reklama
Reklama
Reklama