Reklama

Miał 34 lata, gdy po rutynowym zabiegu lekarze zaskoczyli go wiadomością, że ma nowotwór. Kamil Durczok wierzył jednak, że przezwycięży chorobę i tak też się stało. Kolejne lata nie były jednak dla zdrowia dziennikarza spokojniejsze. W ostatnim czasie ulubieniec widzów mierzył się z inną przypadłością, przez którą ciągle był pod obserwacją medyków. Ostatecznie serce 53-letniego Kamila Durczoka zatrzymało się dziś nad ranem po kilkunastu godzinach pobytu w katowickim szpitalu.

Reklama

Nowotwór Kamil Durczok – diagnoza i walka o zdrowie

Był 23 grudnia 2002 roku. Kamil Durczok jechał autem na kolację z przyjaciółmi, gdy odebrał telefon ze smutną diagnozą o białaczce. „Kilka dni wcześniej przeszedłem zabieg w szpitalu, jak sądziłem, związany z kontuzją z przygotowań do rajdu Paryż-Dakar. Byłem przekonany, że jestem po normalnym usunięciu krwiaka, podwiązaniu jakiegoś naczynia krwionośnego, choć wiedziałem, że pobrano mi materiał do badań histopatologicznych. Sądziłem, że to rutyna”, opowiadał w Przekroju. „Zrobiło mi się miękko. Zatrzymałem się pod mostem za Jaworznem. Powiedział mi, że trzeba by te badania powtórzyć, bo pierwsze wyniki są złe, mam całkiem dużego złośliwego guza”, dodawał.

Na spotkanie świąteczne nie dojechał. Jak sam przyznawał, skierował się do Krakowa i tam się upił. „W jakimś sensie stan upojenia zaczął się już w tym samochodzie, potem alkohol spowodował tylko przeniesienie tego w jakiś inny wymiar, ale to cały czas było takie totalne oszołomienie. Z Krakowa do Katowic, do domu, odwiózł mnie mój znajomy. Tam zasnąłem i obudziłem się przed północą. Przez resztę nocy nie mogłem zasnąć. Leżałem w łóżku, patrzyłem w sufit i myślałem”, przyznał w Przekroju 18 lat temu.

Czytaj także: Oto ostatnie internetowe wpisy Kamila Durczoka: „Marzysz tylko o tym, żeby zniknąć”

Nie minęło wiele czasu, a prezenter Wiadomości – bo to w TVP Kamil Durczok pracował kilkanaście lat temu – podzielił się z widzami informacją o chorobie. Był jedną z nielicznych publicznych osób, które zdecydowały się na tak odważny krok. Miał nadzieję, że w ten sposób doda otuchy innym walczącym o życie i zdrowie. „Jechałem do telewizji z gotowym tekstem. Bałem się, że nie wytrzymam napięcia, głos mi się załamie, a przecież to musiało być oświadczenie faceta, który naprawdę wierzy w to, że wygra. Wątpliwości nie dotyczyły mojego samopoczucia, tylko telewizyjnego doświadczenia. Nie bałbym się łączenia z siedmioma wozami, zwarcia z politykiem, ale tym razem chodziło o wyznanie, jakiego nigdy wcześniej nie wygłaszałem i obym nigdy więcej nie musiał wygłaszać. Poprosiłem więc o wcześniejsze nagranie”, pisał w swojej książce z 2005 roku, w której dodawał, że próba udała się przy pierwszym podejściu. Już kolejnego dnia, gdy wybrał się ze znajomymi na targi żeglarskie, ciężko było mu zrobić w tłumie choćby kilka kroków. Wszyscy zatrzymywali dziennikarza i wypowiadali słowa wsparcia. Jego telefon też pękał od wiadomości SMS. W końcu musiał go wyłączyć.

Podczas chemioterapii od ósmego marca Kamil Durczok regularnie prowadził Wiadomości. Nigdy nie pozostawił tego, co kocha najbardziej – pracy w mediach i kontaktu z widzami. Nie chciał, by towarzyszący mu nowotwór zmienił diametralnie jego codzienność. Wierzył, że może pokonać raka.

Kamil Durczok, czerwiec 2003

AKPA

Udało się to kilka miesięcy później po ciężkiej radioterapii przedoperacyjnej, dużemu zabiegowi wycięcia guza i chemioterapii. Już w listopadzie 2003 roku w rozmowie z Piotrem Najsztubem ogłosił: „Wygrałem z chorobą”.

Uwolnienie się od złośliwego guza na plecach jeszcze bardziej nasiliła w prezenterze chęć życia. Korzystał z niego, choć pamiętał też o zaleceniach lekarzy. „Oczywiście, że nie prowadzę łajdackiego życia, pijąc z kolegami do piątej nad ranem w klubach i szalejąc z żoną na parkiecie na jakimś balu, tylko kładę się trochę wcześniej spać, ale nie widzę powodu, dla którego miałbym wieść żywot emeryta. I dla którego - mimo że toczy się kapitalna dyskusja przy stole z przyjaciółmi - miałbym ich przepraszać o godzinie 22 i kłaść się do łóżka. Profesor, jak przeczyta, to mnie zabije, ale chcę normalnie żyć”, mówił w Przekroju i dodawał, że miał dużo szczęścia, bo 90% chorych na podobnego raka umiera.

Depresja, uzależnienie od alkoholu i kolejne problemy ze zdrowiem Kamila Durczoka

Pod koniec lipca 2019 roku na przebudowywanej autostradzie A1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego Kamil Durczok spowodował wypadek. Nikt w nim nie ucierpiał, ale w organizmie dziennikarza wykryto środki uspokajające i 2,5 promila alkoholu we krwi. Wtedy to pierwszy raz dziennikarz przyznał się do uzależnienia. „Z tego nigdy się nie wytłumaczę. Choroba alkoholowa to potwór. Atakuje, kiedy uważamy się za wszechsilnych. I pokazuje, że nie ma mocnych. Jestem alkoholikiem. Nie piję czwarty miesiąc”, pisał na Twitterze rok temu.

Groźnemu nałogowi towarzyszyła depresja oraz inne dolegliwości, których Kamil Durczok nigdy nie nazwał, ale przez które jego stan zdrowia się pogarszał. „Tak to czasem bywa, że kalendarz układają nam lekarze, a nie my sami. Mój organizm wystawił rachunek za wiele lat a zwłaszcza za ostatni rok. Przede mną trudna bitwa. Muszę się teraz skupić na tym, żeby walczyć o swoje zdrowie, i to z całych sił. Znacie mnie trochę, więc wiecie, że nie odpuszczę, do końca. Także po to, żeby wygrać inne bitwy. Zatem przez jakiś czas mnie tu nie będzie. Ale wrócę, obiecuję. Tymczasem trzymajcie mocno kciuki. Zdrówka!”, pisał tajemniczo rok temu na Facebooku.

Z kolei minioną wiosną Kamila Durczoka poddano transfuzji. „W nocy pilnie przetaczano mi krew. Poruszające doznanie... Nie medycznie, bo to prosty zabieg, ale psychicznie. Wszystkie wyświechtane hasła typu 'krew darem życia' nagle nabierają zupełnie nowego znaczenia”, pisał w sieci i pokazał zdjęcie ze szpitala.

Choroba i ostatnie chwile Kamila Durczoka. Jak się czuł?

Po ostatnich niepokojących doniesieniach z maja Kamil Durczok długo nie wracał już do tematu chorób i dolegliwości, na które musi uważać. Kolejny smutny komunikat przyszedł nagle. Dziś rano potwierdzono informację o tym, że prezenter Wiadomości i Faktów zmarł po kilkunastu godzinach spędzonych w szpitalu. „Pacjent został przyjęty wczoraj o godzinie 13.45 na Izbę Przyjęć, przekazany na oddział Chorób Wewnętrznych, Autoimmunologicznych i Metabolicznych, a następnie przekazany na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Stan pacjenta określano jako bardzo ciężki. Pacjent zmarł o godzinie 4.23 (16.11 br.) w wyniku zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia. Łączymy się myślami z rodziną w tym trudnym czasie oraz składamy najszczersze wyrazy współczucia”, czytamy w oficjalnym oświadczeniu Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego im. prof. K. Gibińskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

SPRAWDŹ TAKŻE: Dziennikarze i artyści żegnają Kamila Durczoka: „Napiszę prawdę, bo nic już mu nie zaszkodzi”. Wpisy zamieścili m.in.: Krzysztof Skiba i Jarosław Kuźniar

Jeszcze wczoraj w godzinach porannych obiecał dziennikarzowi Plejady zautoryzować najnowszy wywiad. Nie zdążył… Zapis rozmowy mimo wszystko się ukazał. Jedno z pytań dotyczyło obecnego stanu zdrowia Kamila Durczoka. Czy plotki o tym, że znów walczy z rakiem były prawdziwe? Nie. „To nie jest nawrót. Po prostu mój organizm wystawia rachunek za czterdzieści kilka lat naprawdę mocnej eksploatacji. Cały czas jestem pod kontrolą lekarzy. Czasami mam wrażenie, że częściej widuję ich niż mojego brata”, powiedział dziennikarz trzeciego listopada nie chcąc nazwać tego, z czym się mierzy.

Trzynaście dni później odszedł.

Bartek Wieczorek LAF Am
Zuza Krajewska, Bartek Wieczorek/LAF AM
Materiały prasowe
Reklama

Kamil Durczok, Przerwa w emisji, okładka książki, która ukazała się nakładem wydawnictwa Edpiresse

Reklama
Reklama
Reklama