Wczoraj w wieku 82 lat zmarł Zbigniew Namysłowski. Wybitny jazzman i saksofonista pozostawił pogrążonych w żałobie fanów i rodzinę, która przekazała informację o jego śmierci. Na razie nie są znane żadne szczegółu pogrzebu muzyka, ani przyczyna jego zgonu. Znani żegnają pana Zbigniewa z ogromnym smutkiem…

Reklama

Komunikat o śmierci Zbigniewa Namysłowskiego. Słowa żony, dzieci i wnuków

W poniedziałek kilka chwil przed godziną dwudziestą na Facebooku Zbigniewa Namysłowskiego pojawiła się smutna informacja podpisana przez bliskich artysty. „Dnia 07.02.2022 odszedł Zbigniew Jacek Namysłowski - nasz Mąż, Tata, Dziadek - saksofonista jazzowy, kompozytor, aranżer, nauczyciel wielu pokoleń młodych muzyków leader i chociaż sam tego określenia bardzo nie lubił - legendarny polski jazzman. Bardzo trudno jest nam teraz napisać wszystko, co czujemy, trudno jest nam również podsumowywać jego dokonania, bo to co teraz czujemy to przede wszystkim olbrzymia pustka i rozpacz", czytamy w oświadczeniu.

Dodano w nim też, że muzyk był gotowy do kolejnych występów. „Z ogromną czułością posyłamy Państwa przed głośniki, aby mogli Państwo wspólnie uczcić pamięć Zbigniewa Namysłowskiego, słuchając jego nagrań. To, co dla Taty było bez wątpienia jedną z najważniejszych rzeczy to muzyka jazzowa. Saksofonem i kompozycjami komunikował się ze światem najszczerzej i najgłębiej. Nie przestawał tworzyć, występować oraz nieustannie planował udział w koncertach już w najbliższych tygodniach. Jesteśmy przekonani, że jego muzyka przetrwa, a co za tym idzie, Tata będzie zawsze z nami, a także z Państwem”, zakończono.

Zobacz także: Zmarli w ten sam weekend... Mało kto wie, że Kora i Tomasz Stańko grali kiedyś razem!

Zobacz także

Zbigniew Namysłowski, 27. warszawski festiwal Jazz na Starówce, lato 2021

Pawel Wodzynski/East News

Zbigniew Namysłowski – twórczość. Żegnają go przyjaciele z branży muzycznej

Powiedzieć o nim saksofonista, aranżer i kompozytor to powiedzieć za mało. Zdaniem słuchaczy jazzu Zbigniew Namysłowski zbudował całą epokę muzyczną, która już zawsze będzie kojarzyć się z konkretnym stylem. W swoim życiu grał na fortepianie, wiolonczeli i puzonie, ale to dopiero do saksofonu odkrył największą możliwą miłość. W każdym wygrywanym dźwięku było słychać to wielkie muzyczne uczucie. „Namysłowski był bez wątpienia najlepszy. Łączy w sobie trzy tradycje: jazzową, polską i swoją własną. Ktokolwiek nie zna muzyki Namysłowskiego, traci kontakt z wyjątkowym źródłem muzycznej kreatywności, to gigant”, mówił już w latach 60. na antenie amerykańskiego radia uznany prezenter Willis Conover.

Zbigniew Namysłowski urodził się 9 września 1939 roku w niecodziennych okolicznościach. Sam uważał, że być może miało to wpływ na jego dalsze życie. „Wybuchła wojna, a ja się urodziłem pod bombami. Rodzice z babcią wyjeżdżali z Warszawy do Wilna. W pociągu, który był przez Niemców ostrzelany, gdzieś w okolicach Mińska, mama poczuła bóle porodowe. I gdzieś tam na trasie przyszedłem na świat. Mogę powiedzieć, że urodziłem się w pociągu. Dla mnie wtedy było to raczej obojętne doświadczenie, ale może wtedy zrodził się też mój apetyt na życie”, opowiadał serwisowi PAP.

Przez 60 lat kariery nagrał około 30 autorskich płyt, koncertował po całym świecie i zdobył wiele nagród muzycznych w tym Fryderyki. Na swojej drodze artystycznej współpracował z takimi twórcami jak Czesław Niemen, Jerzy Matuszkiewicz, Krzysztof Komeda czy Michał Urbaniak. Ten ostatni zdążył już publicznie pożegnać przyjaciela. „Najzwyczajniej nie potrafię uwierzyć w to, że go nie ma. Był muzykiem pełną gębą i całym swoim życiem. W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych był siłą napędową całej polskiej muzyki jazzowej. Zawsze był wspaniałym kompozytorem. Mówi się, że istotą jazzu jest improwizacja. Ale nie tylko. Trzeba umieć komponować, mając solidną bazę", powiedział Michał Urbaniak agencji PAP.

A czy sam czuł się spełniony? „Oczywiście, że jestem szczęśliwy, że jestem muzykiem jazzowym, nie zamieniłbym tego zajęcia na żaden inny zawód. Jazz to jest niebywała możliwość twórczego rozwoju, swobody, możliwość wyboru stylu, improwizowanie, szansa wyżycia się, to daje radość i satysfakcję. Sądzę, że większość jazzmanów jest tego samego zdania. Natomiast czy ja się czuję spełniony? Wciąż chyba czekam na coś jeszcze. Odczuwam niedosyt wydarzeń w moim życiu, zdecydowany niedosyt”, opowiadał w wywiadzie z okazji swoich 70 urodzin, 12 lat temu.

Od tamtego czasu jeszcze wielokrotnie pokazywał nam swój talent i obdarowywał najpiękniejszymi dźwiękami. Nigdy o tym nie zapomnimy.

Bliskim pana Zbigniewa Namysłowskiego wysyłamy wyrazy najgłębszego współczucia.

CZYTAJ TEŻ: Ewa Bem wróciła na scenę! Po kilku latach przerwy wzięła udział w wyjątkowym koncercie. "Piękne wczoraj już za mną... Pragnęłabym jeszcze”

Zbigniew Namysłowski, 2008, Warszawa

DONAT BRYKCZYNSKI/REPORTER
Reklama

Zbigniew Namysłowski w swoim domu, Warszawa 2012

PAP/Maciej Kłoś
Reklama
Reklama
Reklama