Mika Urbaniak: „Obudziłam się w szpitalu. Miałam 5,4 promila alkoholu we krwi”
Córka Urszuli Dudziak i Michała Urbaniaka w mocnych słowach o swojej chorobie
- redakcja VIVA!
Trzeba niebywałej odwagi, by opowiedzieć o takich przeżyciach... Córka polskich ikon jazzu udzieliła właśnie wywiadu Gazecie Wyborczej. Owoc miłości Urszuli Dudziak oraz Michała Urbaniaka jest wokalistką, a w ostatnim czasie także pisarką. W rozmowie z dziennikiem ujawniła kulisy powstawania książki, a także podzieliła się zaskakującymi historiami z prywatnego życia. Okazało się, że zmagała się z alkoholizmem, depresją oraz chorobą afektywną dwubiegunową.
Mika Urbaniak o chorobie
Mika Urbaniak jest dzieckiem gwiazd, lecz jej życie nie było usłane różami. Choć teraz ma 40 lat, okazuje się, że jeszcze jako nastolatka zaczęła mieć poważne problemy ze zdrowiem. Wspominając swoją edukację w USA, powiedziała: „Gdy byłam już w college’u, miałam takie momenty, że ze strachu nie byłam w stanie wyjść z pokoju. Albo jak wychodziłam na kampus, miałam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą. Taka fobia społeczna. Schowałam do torebki butelkę z alkoholem i co jakiś czas popijałam, żeby było mi łatwiej. To był pierwszy rok studiów, miałam 19 lat”.
Później nie było lepiej, choć zdecydowała się wrócić do Polski: „Zamieszkałam z mamą, i zaczęłam dużo imprezować. Miałam towarzystwo do picia. Typowi artyści, można by powiedzieć. To trwało pięć lat. Moja mama kilkakrotnie wyciągała mnie z różnych opresji”.
To jednak nie było najmocniejsze wyznanie Miki. Wokalistka zdecydowała się opowiedzieć moment krytyczny, punkt kulminacyjny w jej życiu, kiedy to Urszula Dudziak zagroziła, że jeśli córka nie zacznie się leczyć, wyrzuci ją z domu: „Nawet nie pamiętam, bo doprowadzałam się do takiego stanu, że urywał mi się film. Jednej nocy, już pod koniec tego okresu, poszłam obładowana alkoholem do mojego przyjaciela. Miałam pieniądze, bo koncertowałam wtedy u Smolika. Zaczęliśmy pić. Mieszałam wszystkie możliwe alkohole. W pewnym momencie powiedziałam, że wracam do domu. Przyjaciel próbował mnie zatrzymać, ale najwyraźniej go zignorowałam. Gdy wchodziłam do taksówki, urwał mi się film. Mam tylko takie wspomnienie, że stoję niedaleko jakiegoś parku, kompletnie zdezorientowana. Potem obudziłam się już w szpitalu. Miałam 5,4 promila alkoholu we krwi. Byłam cała posiniaczona, z ogromnym guzem na głowie. Wszystko, co miałam przy sobie, zniknęło, łącznie z ubraniami. Prawdopodobnie ktoś mnie pobił i okradł”.
Wiadomo, że Mika przed trafieniem na odwyk, w 2004 roku znalazła się na dwa tygodnie w szpitalu psychiatrycznym, gdzie przeszła szereg badań, podczas których wykryto u niej chorobę dwubiegunową afektywną. Charakteryzuje się ona naprzemiennymi stanami depresji i przypływem sił oraz euforią. Wyznała: „Dopiero od kilku miesięcy czuję się dobrze i stabilnie. To zasługa terapii i dobrze dobranego leczenia farmakologicznego. Wcześniej było tak, że leki brałam tylko przez rok, potem je odstawiłam, co skutkowało tym, że miesiącami byłam w depresji, a potem nagle wpadałam w manię. Na terapię też nie chodziłam. To był okres, w którym czułam się bardzo zagubiona i samotna”.
Spodziewaliście się, że miała takie problemy?
Mika Urbaniak i Urszula Dudziak w sesji do VIVY!