Wychowywał je jak własne dzieci, nazywały go „tatusiem”. Prawda o ich relacji wyszła na jaw po latach
Chociaż nie łączyły ich więzy krwi, Krzysztof Krawczyk przekładał je ponad siebie. „Kochał je i dbał o nie. Na samym końcu myślał o sobie”
Krzysztof Krawczyk był kochany przez miliony fanów nie tylko w całej Polsce, ale także w wielu zakątkach świata. W jego życiu były jednak osoby, które były dla niego ważniejsze niż muzyka. Razem z trzecią żoną wziął pod swoje skrzydła trzy dziewczynki, które bardzo potrzebowały miłości i rodzinnego ciepła. Gwiazdor muzyki rozrywkowej był dla nich idealnym tatą: poświęcał im każdą wolną chwilę, którą udało mu się znaleźć w napiętym grafiku, zabierał na wycieczki oraz służył dobrą radą. Udowodnił im, że więzy krwi to nie jedyny wyznacznik prawdziwej rodzicielskiej miłości. Jakie relacje miał Krzysztof Krawczyk ze swoimi trzema „córkami”?
Dzieci Krzysztofa Krawczyka. Gwiazdor miał jednego biologicznego syna
Krzysztof Krawczyk przywitał na świecie tylko jedno biologiczne dziecko: syna Krzysztofa Juniora, którego doczekał się z piosenkarką Haliną Żytkowiak. Muzyk wyznał, że chociaż związek z mamą jego syna nie przetrwał próby czasu, starał się być dla niego jak najlepszym ojcem. „Oczywiście, że go kocham, przecież to moje jedyne dziecko. I widuję się z nim wtedy, kiedy on na to pozwala. To dorosły mężczyzna [...], ale ciągle chyba ma jeszcze żal o to, że rozstałem się z jego matką”, opowiadał przed laty w jednym z wywiadów.
Ewa Krawczyk, Krzysztof Krawczyk, 1996 rok
Niestety z biegiem czasu ich relacja uległa ochłodzeniu. Gdy Krzysztof Junior był już dorosły, nie miał zbyt dobrego kontaktu z ojcem. Ewa Krawczyk, trzecia żona legendy polskiej sceny muzycznej przyznała, że w pewnym stopniu sama utrudniała mężczyźnie kontakt z ojcem. W rezultacie po śmierci Krzysztofa Krawczyka jego jedyny biologiczny syn nie został w ogóle uwzględniony w jego testamencie. Wzbudziło to niemałe zainteresowanie mediów, w szczególności gdy na jaw wyszedł fakt, że Krzysztof Krawczyk Junior przez lata żył w naprawdę biednych warunkach, zahaczając o bezdomność.
Zupełnie inne życie miały zaś trzy siostry, którymi przez lata opiekowało się małżeństwo Krawczyków. Sylwia, Kasia i Beata trafiły pod ich skrzydła gdy Barbara Wojtal, siostra Ewy Krawczyk, zmagała się z poważnymi problemami. Para, która nie doczekała się własnych dzieci, wychowywała dziewczynki jak własne córki. Przez lata mówiono o nich jako o adoptowanych dzieciach Krzysztofa Krawczyka. Dopiero po jego śmierci wyszło na jaw, że chociaż nazywany był przez nie „tatusiem”, tak naprawdę... formalnie nigdy nim nie został.
Zobacz także: Córka Beaty Tyszkiewicz poślubiła szkolną miłość. Aktorka wyprawiła im huczne wesele w dworku
Krzysztof Krawczyk, jego żona Ewa Krawczyka, córki Sylwia, Katarzyna i Beata. Grotniki koło Łodzi, lipiec 2002
Nazywały go „tatusiem”. Krzysztof Krawczyk był ideałem ojca dla trzech dziewczynek
Przez wiele lat Krzysztof Krawczyk pełnił rolę ojca dla trzech dziewczynek. Przez wiele lat wraz z żoną dbali o ich potrzeby i dawali im miłość, której tak bardzo brakowało im po śmierci biologicznej mamy. W szczególności, gdy ich ojciec także nigdy się nimi nie interesował. „Są to córki mojej siostry Barbary. Swojego biologicznego ojca praktycznie nie znają. Beatka, która ma teraz sześć lat, w ogóle nie wie, że ktoś taki istnieje. Za dużo czasu na to wychowanie Krzysztof nie ma, ale ile może, to dziewczynkom daje. Wspomaga je również materialnie” mówiła w rozmowie z portalem „Łódź Nasze Miasto” Ewa Krawczyk.
Trzy siostry bardzo szybko zaakceptowały Krzysztofa Krawczyka i zaufały mu tak, jakby był ich prawdziwym ojcem. Zresztą zawsze nazywały go „tatusiem”. „Tatuś zawsze ma dla nas czas i pomoże w rozwiązaniu jakiegoś problemu. Chodzi na wywiadówki i zawsze nas usprawiedliwia. Zabiera nas do kina i wtedy dzwoni do swojego syna i proponuje, żeby poszedł z nami, ale Krzysztof Junior najczęściej jest zajęty i rzadko z nami gdziekolwiek bywa” opowiadała przed laty Sylwia Urbańczyk. Jej siostra Kasia dodała zaś: „Tatuś jest bardzo opiekuńczy, pomaga nam w lekcjach i zabiera nas na wycieczki do zoo i cyrku. Tatusiowi możemy się zwierzyć ze wszystkiego. Ciocia jest niczym koleżanka”.
Sprawdź również: Związał się z córką przyjaciela, dzieli ich 19 lat. Połączyła ich miłość do rajdów samochodowych
Krzysztof Krawczyk z „córką” Sylwią i żoną Ewą, festiwal w Opolu, czerwiec 2005
Krzysztof Krawczyk nigdy nie adoptował swoich „córek”. Prawda wyszła na jaw dopiero po jego śmierci
Dopiero jakiś czas po śmierci wokalisty wyszło na jaw, że „tatuś” tak naprawdę według prawa... tatusiem trzech dziewczynek nigdy nie został. Pierwszy raz opowiedział o tym Andrzej Kosmala, menadżer oraz wieloletni przyjaciel artysty. W rozmowie z „Faktem” przyznał: „Nie był ich ojcem, ale chciał. Niestety nie mógł, bo prawdziwy ojciec nie zrzekł się praw rodzicielskich. Krzysztof traktował dziewczyny jak córki. Dbał o ich wychowanie, pomagał finansowo i prowadził w dorosłe życie. Nazywały go Pompusiem” mogliśmy przeczytać.
Dodatkowo później te słowa potwierdziła także Sylwia Urbańczyk, najstarsza z sióstr które trafiły pod opiekę małżeństwa Krawczyków. „Jako najstarsza córka Barbary Wojtal oświadczam, że ani ja, ani żadna z moich sióstr nie jesteśmy, ani nie byłyśmy adoptowane przez Krzysztofa Krawczyka i Ewę Krawczyk” pisała we wpisie na Facebooku.
Krzysztof Krawczyk, żona Ewa Krawczyk, córka Sylwia Urbańczyk, Gdańsk, koncert, 06.01.2016 rok
Na szczęście brak formalności nie przeszkadzał Krzysztofowi Krawczykowi w rozpieszczaniu oraz traktowaniu dzieci jak swoich własnych. „Był czuły i serdeczny. Rozciągał miłość na przyjaciół i rodzinę. Dbał o córki siostry Ewy. Z Ewą nie mieli własnych dzieci, więc dziewczynki traktował jak swoje córki, kochał je i dbał o nie. Na samym końcu myślał o sobie” opowiadała o nim żona Daniela Olbrychskiego Krystyna Demska-Olbrychska, wieloletnia przyjaciółka gwiazdora.
Czytaj też: Nie poszła w ślady mamy, zawsze dbała o jej finanse. Stanisława Ryster była niezwykle dumna z córki
Krzysztof Krawczyk, Ewa Krawczyk żona, Andrzej Kosmala menadżer, 09.12.2014 rok
Krzysztof Krawczyk, Viva! 2002