Reklama

Anda Rottenberg znana jest ze swojej surowości i bezwzględności, jeśli chodzi o ocenianie dzieł sztuki. Znana kuratorka i krytyczka sztuki przeżyła jednak w życiu osobistą tragedię. Pod koniec lat 90. ubiegłego wieku jej jedyny syn, Mateusz, zaczął kroczyć niebezpieczną ścieżką. Uzależnił się narkotyków, a później zaginął bez śladu. Anda Rottenberg szukała go przez dekadę. Niestety, nie udało się jej znaleźć go na czas. W 2008 r. odnalazła jego grób.

Reklama

Anda Rottenberg odnalazła grób syna po dekadzie

„Zapewne mój syn był taki, jaki był, bo to ja go urodziłam i wychowałam. Bo miał takiego, a nie innego ojca, bo się z nim rozstałam, a ja powtarzałam błędy wychowawcze swoich rodziców” opowiadała przed laty w rozmowie z „Dziennikiem”. „Syn nie potrafił sobie poradzić z wolnością, jaką mu dawałam. Nie wiem, czy udałoby się go uratować. Obie jego dziewczyny mówiły mi, że Mateusz był zadeklarowanym narkomanem, jemu po prostu odpowiadał stan uzależnienia” wyznała. Teraz, w najnowszym wywiadzie udzielonym VIVIE! opowiedziała, jak wyglądała jej relacja z rodzicami oraz jaką matką była dla swojego syna.

Sprawdź także: Córka Kurta Cobaina ma dziecko z synem innej legendy. Na świecie huczy o ich związku

Anda Rottenberg, VIVA! 4/2025.
Anda Rottenberg, VIVA! 4/2025 Fot. RAFAŁ MASŁOW

Anda Rottenberg o macierzyństwie i doświadczeniach z własnymi rodzicami — fragment wywiadu

Może coś takiego w ogóle nie istnieje jak życie w szczęściu.

Wiem, co to znaczy życie w pracy, często żmudnej. Może niektórym łatwo przychodzi wszystko, co robią. Ja staram się być dokładna. Pod pewnymi względami jestem perfekcjonistką, a to wymaga sporo pracy.

Relacje z rodziną to też żmudna praca. Pani ma dwoje wnucząt?

Tak. Jak się urodziły, zrozumiałam, że Pan Bóg dał mi drugą szansę. Jestem z nimi blisko. Z wnuczką bliżej, bo wnuk jest troszkę osobny, ale staramy się utrzymywać więź.

Pani mama, jaką była mamą?

Moja była mamusią przemocową. Niemal do końca życia.

Była to przemoc emocjonalna czy przemoc fizyczna?

Nie, nie byłam bita. Parę razy zdarzyło się, że dostałam klapsa. To polegało na czymś innym. Stawiano mi duże wymagania i pokazywano, jak bardzo zawiodłam rodziców. Szczególnie ojca. Buntowałam się. Mama w domu była osobą silniejszą, to jej zapewne dawało większą mądrość. Gdy dochodziło do naprawdę trudnych sytuacji, potrafiła je rozwiązać. Nigdy nie szła za daleko, świadoma, że jeśli przekroczy pewną granicę, zbuntuję się jeszcze bardziej.

Pani chyba odziedziczyła po mamie tę siłę?

Łapię się na tym, że też, tak jak ona, mam patent na krojenie chleba. To prawda, dużo po niej mam.

A po tacie?

Po tacie mam taką mieszczańskość, mimo wszystko. Przestrzegam form, których mama nie przestrzegała.

[...]

Czytaj też: „Nie mam już o nic żalu”. Tak wyglądała relacja Katarzyny Nosowskiej i jej mamy

Anda Rottenberg, VIVA! 4/2025.
Anda Rottenberg, VIVA! 4/2025. Fot. RAFAŁ MASŁOW

Mówi Pani, że mama była silniejsza od taty. Na czym polegała jej przewaga?

Może nie tyle silniejsza, ile odważniejsza. Ojciec był defensywny, powiedziałabym, że taki typowy galicyjski elegancik. A mama szła na zderzenia czołowe. Więc w pewnym momencie, jak dochodziło do konfliktów, mama zawsze zwyciężała. Byłam jedynaczką i rodzice doszli do wniosku, że należy mnie wychowywać ostrzej, żeby mi się w głowie nie przewróciło, jak zwykle się przewraca jedynakom. Nigdy nie usłyszałam, że jestem w czymś dobra, tylko: „Mogłabyś zrobić to lepiej”. Rodzice nigdy nie byli ze mnie dumni. Nigdy mnie nie pochwalili, nigdy mi nie powiedzieli, że mnie kochają. A ja to powiedziałam przy swojej mamie synowi. Rozpłakała się, bo nagle zrozumiała, że ja nigdy od niej nie usłyszałam takiego wyznania. Wiem, że mnie kochała, ale bez uniesień. Tyle że inaczej się rośnie, kiedy się ma poczucie oparcia w rodzicach. Ja takiego poczucia nie miałam, więc ich okłamywałam. Ukrywałam swoje skaleczenia, fizyczne i emocjonalne. [...]

[...]

Zdaje mi się, że jest Pani bardzo krytyczna wobec siebie?

Tu nie chodzi o bycie swoim własnym surowym krytykiem. W moim wieku, a mam już 80 lat, potrafię troszkę się do siebie zdystansować.

„Nie byłam dobrą mamą”, wyznała Pani w jednym wywiadów. Dosyć surowe stwierdzenie.

Nie surowe, a prawdziwe. Tak siebie oceniam w roli matki.

To duża odwaga przyznać się publicznie, że nie było się dobrą matką.

Moja mama wyznała kiedyś, że gdyby mnie urodziła, mając to doświadczenie, które ma teraz, byłaby zupełnie inną matką. Nie ma jednej recepty na dobre macierzyństwo. Człowiek się stara, wydaje mu się, że postępuje słusznie, a nie osiąga zamierzonego efektu. Mnie nie wyszło.

Cały wywiad do przeczytania w najnowszym numerze VIVY! Magazyn w punktach sprzedaży w całej Polsce dostępny od czwartku, 27 lutego 2025 roku.

Reklama

Zobacz również: Przeszli kryzys, lecz zdołali poukładać swój związek na nowo. "Sztuką jest pokonać problemy"

Anda Rottenberg, VIVA! 4/2025.
Anda Rottenberg, VIVA! 4/2025. Fot. RAFAŁ MASŁOW
Reklama
Reklama
Reklama