Reklama

Maria Czubaszek zmarła w maju 2016 roku, a dziś kończyłaby 81 lat. Wiadomość o śmierci satyryczki była dla wielu osób dużym zaskoczeniem. W biografii pisarki jej mąż Wojciech Karolak zdradził, że przyczyną zgonu było ogólne wycieńczenie organizmu, za którym stała ogólna niechęć pisarki do spożywania posiłków. Jak sugeruje jazzman, Maria Czubaszek cierpiała w jego opinii na anoreksję i zażywała nawet leki hamujące apetyt!

Reklama

Wojciech Karolak o śmierci Marii Czubaszek, anoreksji i tabletkach hamujących łaknienie

Krystyna Pytlakowska w rozmowie z Wojciechem Karolakiem nie pominęła tematu jedzenia, gdyż, jak zaznaczyła, „Wielu waszych znajomych nie przypomina sobie, żeby Marysia rzucała się na jedzenie. Ona chyba w ogóle nie lubiła jeść?”

Wojciech Karolak: Zawsze jadła z obowiązku, jak na lekarstwo, jakby to była konieczność, a nie coś przyjemnego. Trzeba zjeść, bo jak się nie zje, to się umrze. Od paru lat powtarzałem jej, że wygląda jak szkielet i moim zdaniem po prostu ma anoreksję.

Krystyna Pytlakowska: Anoreksję?

W. K.: Tak. Nieraz przychodziła pokazać, że coś sobie kupiła. Z jednej strony podobało mi się, ale z drugiej – te ciuszki, zawieszone na jej smukłej figurce, wyglądały jak dziecinne. Prosiłem więc, żeby zaczęła jeść, bo po prostu traci siły. I żeby jakoś obrzydzić jej szczupłość, mówiłem: „Pończochy masz luźne. Zobacz, jak to wygląda”. Tak naprawdę mi to nie przeszkadzało, ale chciałem przemówić jej do rozsądku. A ona na to: „Coś Ty! Przecież ja jestem strasznie gruba!”. Myślę, że gdyby normalnie jadła, nie wbiła sobie do głowy, że jest za gruba, to nas wszystkich by przeżyła. Marysia odeszła z powodu ogólnego wycieńczenia organizmu, braku sił, odporności i komplikacji krążeniowych. Ale gdyby miała normalną masę ciała, to te przypadłości by jej nie zabiły. Przychodziłem do niej do szpitala i pierwsze, o co pytałem, to czy coś jadła. Oddawała mi nietknięty talerz i mówiła: „Zjedz sobie, jeśli masz ochotę”.

Mąż Marii Czubaszek ujawnił również, że pisarka zażywała regularnie tabletki hamujące łaknienie.

W.K.: Zobacz, co stało na wierzchu w jej pokoju. To tabletki hamujące apetyt. Nawet nie wiedziałem, że takie ma. Gdyby była moim dzieckiem, palnąłbym ją w tyłek, siłą zaprowadziłbym do lekarza. Ale przecież nie mieliśmy takich zwyczajów, żeby się zmuszać do czegokolwiek.

K.P.: Skąd w niej się to wzięło?

W.K.: Myślę, że z kultu szczupłości, jaki teraz panuje. A odkąd zaczęła pokazywać się w telewizji, gdzie kamera dodaje kilka kilogramów, to pewnie wpadła w panikę. W każdym razie ostatnio nie widziałem, żeby coś jadła.

Wojciech Karolak o tym, co jadała Maria Czubaszek

K.P.: A przedtem to chyba też głównie parówki. Jadła je o drugiej w nocy.

W.K.: To pewnie podczas wyjazdów, bo w domu o drugiej w nocy spała przed telewizorem. Gdyby się zbudziła i poszła do kuchni, tobym widział, bo siedziałem przy komputerze. Bardzo rzadko widziałem ją jedzącą parówki, chociaż owszem, zdarzało się.

K.P.: Podobno uwielbiała lody.

W.K.: Tak, po jej śmierci wyjąłem z zamrażalnika gigantyczny zapas lodów, które kupiłem, ciesząc się, że wraca ze szpitala. Pomyślałem, że sam tych lodów nie będę jadł. Wyrzuciłem je więc do kubła. To była jedyna potrawa, jaka sprawiała jej przyjemność.

Dziś satyryczka i publicystka skończyłaby 81 lat

Reklama

Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/LAF AM

Reklama
Reklama
Reklama