Reklama

Jako władca nie zapisał się chwalebnie na kartach historii Polski. Uciekł z kraju po kilku miesiącach od koronacji. Był dziwny. Dziś pewnie powiedzielibyśmy - ekscentryczny. Otaczał się wianuszkiem młodzieńców w spódniczkach, lubił modowe eksperymenty, miał kolczyk w uchu. Henryk Walezy, bo o nim mowa, do dziś budzi ogromne emocje. Jaki był naprawdę? Śmierć, która go spotkała, była okrutna i bolesna...

Reklama

Francuz na polskim tronie. Elekcja Henryka III Walezego

Początkowo nic nie zapowiadało, że w ogóle obejmie polski tron. Po bezpotomnej śmierci Zygmunta II Augusta, ostatniego z dynastii Jagiellonów, rozpoczął się proces związany z wolną elekcją. O to, by zasiąść w Krakowie, starali się m.in. arcyksiążę Ernest Habsburg, król szwedzki Jan III oraz jego syn Zygmunt, książę pruski Albrecht Hohenzollern oraz książę moskiewski Iwan IV Groźny. Największe szanse dawano temu pierwszemu, choć jego kandydatura wywoływała kontrowersje. Obawiano się m.in. ograniczenia praw szlachty, co wynikało z polityki Habsburgów w innych krajach, w tym m.in. w Czechach i w Węgrzech.

Dosyć niespodziewanie kandydaturę wysunęła również Francja. Padło na Edwarda Aleksandra, który na kartach historii zapisał się jako Henryk Walezy. Był czwartym synem Henryka II Walezjusza i Katarzyny Medycejskiej. Co za tym idzie, nie dawano mu zbyt wielkich szans, by zasiadł na tronie nad Sekwaną, z czego doskonale sprawę zdawała sobie jego matka. A elekcja w Polsce miała rozszerzyć wpływy dynastyczne Walezjuszy, którzy chcieli ograniczyć hegemonię Habsburgów w tej części Europy. To właśnie Katarzyna Medycejska podjęła starania, by jej ukochany syn zasiadła na polskim tronie.

Tak też się stało. 11 maja 1573 roku Henryk Walezy oficjalnie został okrzyknięty królem Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Koronacja odbył się kilka miesięcy później, 21 lutego 1574 roku. Ale był to również początek jego kłopotów. Nie dość, że przed elekcją zobowiązał się do podpisania artykułów henrykowskich, które osłabiały jego władzę na rzecz szlachty to jeszcze złożył obietnicę poślubienia o 30 lat starszej Anny Jagiellonki. Nie dotrzymał zresztą ostatecznie ani jednego, ani drugiego postanowienia. Co więcej, na dworze polskim trudno było mu się odnaleźć...

Czytaj także: Czy król Mieszko II był kastratem? Ta intymna tajemnica wciąż budzi duże kontrowersje

FoKa / Forum

Tłum młodzieńców w spódniczkach i modowa awangarda. Henryk Walezy gorszył polski dwór

Wydaje się, że Francuz od początku nie był entuzjastą miejscowych obyczajów. Kraj być może wydawał mu się dziki i niezwykle daleki kulturowo od tego rodzinnego. Z pewnością nie pomagało to, że był człowiekiem bardzo liberalnym, m.in. pod względem ubioru i wyglądu. Zgorszony Wawel ze zgrozą patrzył, jak monarcha przywdziewa damskie stroje, kropi się perfumami oraz nosi biżuterię. Sprawy nie poprawiał fakt, że na polski dwór przybył z tłumem tzw. mignonów, czyli „królewskich pięknisiów”, którzy pełnili funkcję bodyguardów monarchy (plotkowano jednak, że z nimi sypia) – we Francji niemal za każdym rogiem czaiło się na monarchę niebezpieczeństwo, stąd tak istotnym było posiadanie zaufanych ludzi. Mieli oni jednak specyficzną powierzchowność...

„Walezy przywiózł na Wawel francuskich dworzan, owych słynnych mignonów [fr. les mignons], mężczyzn ubranych niczym kobiety, królewskich faworytów, choć lepszym określeniem byłoby „królewscy pięknisie”. A gdy polski szlachciura widział młodzieńców w spódniczkach, z ufryzowanymi lokami, policzkami pokrytymi pudrem i kolczykami w uszach (Walezy miał w uchu perełkę), którzy w dodatku poruszali się i mówili jak kobiety – nie miał wątpliwości... [że to homoseksualiści]”, przypominał w rozmowie z portalem Gazeta.pl profesor Maciej Serwański, historyk.

I wyjaśniał, że dla mieszkańców polskiego dworu był to z pewności po prostu szok kulturowy, wynikający z nieznajomości realiów na zachodzie Europy.

„Dwór na Wawelu można nazwać tradycyjnym. Zygmunt August oczywiście miał kochanki, organizował bale i różne brewerie, ale przybycie Walezego to był po prostu szok kulturowy. Wygląd i zachowanie mignonów bulwersowały Polaków. Tymczasem oni wcale nie musieli być partnerami seksualnymi Walezego. Przede wszystkim pełnili przy nim funkcję bodyguardów. W tamtych czasach w Paryżu za każdym rogiem na władcę mógł czyhać sztylet. Mignoni, choć z pozoru zniewieściali, świetnie władali bronią”, podkreśla.

Czy zatem Henryk Walezy był gejem? To kwestia, która elektryzuje środowisko historyków. Profesor Serwański przypomina jednak, że gdy monarcha przybywał do Polski był zrozpaczony, ponieważ... we Francji zostawił swoją kochankę, księżną Marię de Cleves. Według przekazów, później sypiał jeszcze z wieloma kobietami oraz chętnie korzystał z usług prostytutek.

A jak wyglądała sprawa z mignonami? Oni również preferowali związki damsko-męskie. Historycy są bardziej skłonni uważać, że Henryk Walezy był osobą o orientacji biseksualnej. „Wiadomo, że te przebieranki w damskie ciuchy sprawiały mu przyjemność, więc gdy mówią o Henryku, francuscy historycy często używają określenia „heteroseksualny z tendencjami do transwestytyzmu”, zauważa profesor Serwański.

Czytaj także: Kazimierz Wielki: bigamista, który zmarł bezpotomnie. Poślubił nawet agentkę czeskiego króla

Piotr Mecik / Forum

Henryk Walezy: Ucieczka pod osłoną nocy i obietnica powrotu

Choć francuski monarcha nie zapałał miłością do polskich obyczajów, zaczął się przyzwyczajać do obecnej sytuacji. Był młody (objął tron w wieku zaledwie 22 lat), wszystko wskazywało na to, że przed nim długie panowanie. Ale sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy na początku czerwca 1574 roku otrzymał rozpaczliwy list od ukochanej matki. Okazało się, że jego starszy brat, Karol IX, król Francji, zmarł. Wzywała jednocześnie Henryka, by powrócił nad Sekwanę. Monarcha zwołał więc radę królewską, która oznajmiła, że na tymczasowy wyjazd potrzebna będzie zgoda sejmu, który należało zwołać. I choć Walezy udawał, że takie rozwiązanie akceptuje, zapewne już wówczas zrodził się w jego głowie plan, by uciec z Polski.

Zdawał sobie sprawę, że zwoływanie sejmu potraw tygodniami a on tego czasu nie miał, jeśli chciał objąć francuski tron. Wraz z zaufanymi osobami z najbliższego otoczenia przygotował więc plan ucieczki: przygotowania do niej trwały około dwóch tygodni. Na trasie zorganizowano punkty kontaktowe oraz rozmieszczono konie na zmianę. Ostatecznie do ucieczki doszło w nocy z 18 na 19 czerwca 1574 roku.

Choć nie obyło się bez komplikacji (część świty, która miała udać się wraz z Walezym do Francji zgubiła się w borze, o pomoc poproszono miejscowego drwala) i w krótkim czasie za monarchą ruszył pościg, plan zakończył się sukcesem. Co ciekawe Polacy na czele z podkomorzym koronnym i kasztelanem wojnickim Janem Tęczyńskiego dogonili króla już poza granicami Rzeczypospolitej, pod Pszczyną. Zapytany, dlaczego ucieka miał zapewnić, że to jedynie działanie tymczasowe i nie zamierza rezygnować z polskiej korony, jednak niezwłocznie musi się udać do Paryża, bo tylko w ten sposób może objąć należny mu tron.

Obiecał wrócić, gdy uporządkuje wszystkie niezbędne sprawy. Biskup Karnkowski zdecydował się nawet wysłać do Francji delegację z Janem Dymitrem Solikowskim na czele. Ten w Chambery bezskutecznie starał się przekonać Henryka Walezego do powrotu... Mimo kilkukrotnie składanych obietnic, nigdy do tego nie doszło. W końcu go zdetronizowano, jednak on aż do śmierci nie zrzekł się polskiej korony i do końca życia uważał się za prawowitego monarchę...

Czytaj także: To był największy romans w polskiej monarchii. Historia miłości króla Jana III Sobieskiego i królowej Marysieńki

Piotr Mecik / Forum

Henryk Walezy: tragiczna śmierć... na sedesie

Mimo że jego ucieczka ochłodziła (a nawet zamroziła!) na długie lata stosunki polsko-francuskie, historycy nad Sekwaną przedstawiają Henryka Walezego jako władcę bardzo dobrego, sprawnego i umiejącego postawić na swoim. Gorzej było, gdy zasiadał na tronie polskim. Tutaj zarzucano mu trwonienie majątku (przegrywał go w karty), złe dobieranie doradców oraz brak zainteresowania lokalną polityką. Poczucie izolacji pogłębiała dodatkowo nieznajomość języka polskiego. Podobno król lubił życie wystawne, pełne uciech, któremu oddawał się szczególnie wieczorami. W dzień zaś odsypiał. Co więcej był skłonny symulować chorobę i przez dwa tygodnie leżał w łóżku, gdy nie miał ochoty przyjmować interesantów...

On z kolei miał być zniechęcony a nawet zniesmaczony postawą Polaków, w tym przede wszystkim ich uporem i skłonnością do awantur. Tęsknił za francuskim dworem i jego obyczajami.

Henryk Walezy zmarł bezdzietnie w tragicznych okolicznościach. 1. sierpnia 1589 roku o audiencję u króla Francji poprosił dominikanin Jacques Clément, który twierdził, że ma do przekazania istotne informacje. Gdy się spotkali, monarcha... załatwiał swoją potrzebę na sedesie. Według relacji świadków, mnich miał przyklęknąć przed królem, po czym dobył noża i zadał mu cios w podbrzusze. W odwecie został skaleczony w czoło. Strażnicy rzucili się na zamachowca i uśmiercili go, dźgając mieczami, zaś ciało wyrzucili przez okno.

Do Henryka zostali wezwani medycy. Włożyli wystające wnętrzności do ciała, wykonano lewatywę, zaś wodę, która wydostała się przez ranę, miano postrzegać jako dobry omen. Mimo początkowej poprawy, po kilku godzinach gorączka zmogła monarchę. Miał wówczas zrozumieć, że nadszedł kres jego dni. Wyznaczył swojego następcę oraz poprosił w nocy o ostatnie namaszczenie. Wyspowiadał się, zaś kapłan, który udzielił mu sakramentu miał zapytać czy przebacza swoim wrogom, którzy nasłali na niego mordercę.

Im również wybaczam i proszę Boga, aby zechciał im odpuścić winy, tak jak chciałbym, by odpuścił moje”, miał odpowiedzieć król, po czym uczynił dwa razy znak krzyża i około godziny trzeciej nad ranem wyzionął ducha.

Początkowo zabalsamowane zwłoki ostatniego Walezjusza spoczęły w Compiègne w opactwie Saint-Cornille (z zastrzeżeniem, że jedynie tymczasowo), z kolei urnę z jego sercem zamurowano przed głównym ołtarzem kościoła w Saint-Cloud. Ciało przeniesiono dopiero w 1610 roku.

Czytaj także: Napoleon i Maria Walewska: wszyscy pchali ją do łóżka cesarza. Wdała się w romans dla dobra Polski

Reklama

Źrodło: Wyborcza.pl, Rp.pl, Focus.pl, Historia.org.pl

Reprodukcja: Zbyszko Siemaszko / FORUM
Reklama
Reklama
Reklama