Eliza Orzeszkowa wyszła za mąż jako nastolatka, unieszczęśliwiła siebie i męża
Kiedy go poznała był przystojnym 35- letnim mężczyzną, ona miała 16 lat, zakochała się
Eliza Orzeszkowa kojarzy się dzisiaj przede wszystkim z powieścią „Nad Niemnem”, lekturą szkolną, w której trzeba doceniać opisy przyrody. Sama autorka wydaje się zacna i nudna, choć była oryginalną i dzielną kobietą, szła własną drogą, przez co szybko dorobiła się etykietki skandalistki, ksiądz odmówił jej nawet pochówku na katolickim cmentarzu. Żaliła się, że nie czuje się kochana. Jak wyglądało jej małżeństwo z Piotrem Orzeszko, które obojgu przyniosło dużo niezrozumienia i szkody?
Elżbieta Orzeszkowa i Piotr Orzeszko : historia miłości
Elżbieta Pawłowska - bo tak naprawdę nazywała się przyszła pisarka, urodziła się w 1841 roku w zamożnej rodzinie szlacheckiej w Miłkowszczyźnie koło Grodna. Ojciec Benedykt Pawłowski – adwokat i intelektualista, który miał w domu bibliotekę liczącą kilka tysięcy tomów, zmarł gdy Elżbieta miała 3 lata. Dziewczynkę wychowywały same kobiety, przede wszystkim chłodna, pozbawiona czułości matka, która zwała ją z francuska Lisą – stąd późniejsza Eliza.
Zmuszona przez matkę dziewczynka pojechała na pensję do Sakramentek do Warszawy, gdzie całymi nocami płakała. Miała potem uraz do szkół dla kobiet, uważała, że powinny być zmienione. Gdy tylko skończyła szkołę i wróciła do domu, matka od razu postanowiła wydać ją za mąż. Kandydatem był starszy o 17 lat Piotr Orzeszko, kuzyn ojczyma pisarki.
Kiedy się poznali Piotr 35 miał lat, był wysokim, przystojnym blondynem, o kręcących się włosach. Miał uroczy sposób bycia, był elegancki i obyty. Eliza nie była klasyczną pięknością, niewysoka, miała ok. 1,5 m. wzrostu, z czarnymi włosami, wydatnym nosem i wydatnymi ustami nie budziła zachwytów. Wiedziała, że pan Piotr to jest jej „starający się”. Młodzi spotkali się kilka razy na balu i na obiadach. Matka spytała nawet Elizę, czy chce wyjść za pana Orzeszkę, ale było to w gruncie rzeczy pytanie formalne – małżeństwo, jak wiele wówczas należało do aranżowanych.
Eliza chciała wyjść za mąż, bo myślała już o uniezależnieniu się od matki, a pan Orzeszko podobał jej się „bardziej niż inni”. Z kolei przyszły pan młody liczył na pokaźny posag poślubionej dziewczyny. Majątek liczył się często bardziej niż miłość.
Przed ślubem Piotr wyjechał do Warszawy. Kupował tu powozy i meble oraz przygotowywał wyprawę dla narzeczonej, kupując jej futra, suknie i bieliznę. „Piotr powrócił z dwoma powozami, karetą i koczem z jedenastu końmi, z 4 służącymi, z których dwaj to stangreci a dwaj - lokaje”. Wszyscy byli ubrani w bogate liberie „pełne blach i galonów z wyrytym na nich herbem Leliwy”. Poza tym również herb ten widniał na drzwiach karocy. Obdarował też narzeczoną mnóstwem kwiatów świeżych i sztucznych, kupił ładne drobiazgi i garnitur złota: broszę, kolczyki i bransoletę osypaną szafirami. Wszystko to stanowiło ślubny podarek. Wraz z powrotem narzeczonego do Grodna zjechało się mnóstwo jego krewnych (cytuję za tekstem Wiktora i Macieja Orzeszko w radzima.org)
Zobacz też: Pasja odebrała mu życie, miał tylko 38 lat. Tak kochali się Justyna Kowalczyk-Tekieli i Kacper Tekieli
Eliza Orzeszkowa: Nie pojechałam za mężem, bo go nie kochałam
Ślub odbył się 21 stycznia 1858 roku w kościele bernardyńskim w Grodnie. Był wystawny i huczny, tańczono do białego dnia. Przez parę tygodni po ślubie państwo młodzi mieszkali w Grodnie, oddając i przyjmując wizyty, potem wyjechali do Ludwinowa, posiadłości pana młodego. Przez pierwsze dwa lata małżeństwa Eliza bawiła się doskonale. Były ciągłe wizyty, kuligi, polowania, wystawne przyjęcia. „Stosunek mój z mężem był koleżeński i przyjacielski, bez sentymentów, ale i bez niezgody, owszem z chęcią wzajemnego dopomagania sobie w upiększaniu i rozweselaniu domu i życia”, wspominała w pamiętniku młoda mężatka.
Szybko jednak dały o sobie znać różnice wartości. Eliza Orzeszkowa angażowała się bardzo w dyskusję na temat uwłaszczenia chłopów. Wymusiła na Orzeszce zgodę na prowadzenie w Ludwinowie szkoły dla dzieci wiejskich, czego on nie chciał. Ona zaangażowała się bardzo w Powstanie Styczniowe, on był jego przeciwnikiem. Uważał, że przyniesie niepotrzebny rozlew krwi i represje. Że nie jest dobrze przygotowane. Orzeszkowa włączyła się do Powstania całą sobą, ukrywała i przewiozła przez granice Romualda Traugutta, dowódcę Powstania.
Była łączniczką partyzantów, zaopatrywała ich w żywność. Paradoks polegał na tym, że konsekwencje za patriotyczną działalność pisarki poniósł jej mąż. Po klęsce powstania, to on został zesłany na Syberię, do guberni permskiej, a jego majątek w Ludwinowie został skonfiskowany. Zwykle żona jechała na wygnanie z mężem. Ale Orzeszkowa tego nie zrobiła. Wróciła do majątku rodziców na Miłkowszczyźnie. To wywołało zaskoczenie i niemal skandal w szlacheckim towarzystwie Warszawy i Grodna.
Nie dość na tym, z czasem zaczęła zabiegać o unieważnienie małżeństwa, czym jeszcze bardziej naraziła się opinii społecznej. Była zresztą przeciwniczką „ożenków majątków" i zachęcała kobiety do późniejszego wychodzenia za mąż. Po latach pisała: „Małżeństwo moje zawarte było zbyt wcześnie, nie przyniosło mi szczęścia, a nie przyszła była jeszcze pora przekonania, że bez szczęścia obejść się nie można. Spieszę dodać, że brak szczęścia, o którym mówię, nie pochodził z winy tamtej strony, owszem, był raczej winą moją, nieustalonego charakteru mego, marzycielskich i źle wówczas skierowanych moich usposobień. Jakkolwiek nie pojechałam z mężem moim na Syberię, a dlatego, że go nie kochałam. Wówczas nie rozumiałam dobrze tego, co czynię; potem stało się to dla mnie wyrzutem sumienia...”.
Zachowania, których nie wybaczano
„Takich zachowań nie wybaczano w eleganckim świecie polskich ziemian, gdzie żony trwały przy mężach w ich niedoli (...). Pani Eliza nie zamierzała jednak marnować sobie życia w dalekiej Rosji u boku niekochanego męża. Miała zaledwie 24 lata, a do tego wielkie plany literackie. I zamierzała je zrealizować”, pisał Sławomir Koper w książce „Sekretne życie autorów lektur szkolnych”. I dalej: „W ciągu paru lat autorka »Nad Niemnem« złamała kilka podstawowych zakazów obyczajowych: porzuciła męża zesłanego za udział w powstaniu styczniowym, zdecydowała się również żyć i pracować na własny rachunek. A to, że jej kolejnym partnerem został żonaty mężczyzna, w ogóle nie mieściło się w normach epoki. Takie rzeczy zdarzały się wyłącznie w środowiskach artystycznych, natomiast Orzeszkowa z racji urodzenia należała do eleganckiego towarzystwa”, pisał Koper w swojej książce.
Rozwód, inni mężczyźni, skandal z Nahorskim
Batalia o unieważnienie małżeństwa z Piotrem Orzeszko trwała dwa lata. Eliza Orzeszkowa otrzymała je w 1969 roku, dwa lata po powrocie męża z zesłania. Piotr Orzeszko powrócił do kraju w 1867 roku. Tak jak inni zesłańcy był pod ścisłym nadzorem policji. Przeżył w Warszawie jeszcze 7 lat od uwolnienia, żyjąc w ubóstwie i zarabiając na skromne utrzymanie jako nauczyciel muzyki. Zmarł 1874 roku, jego była żona nie przyszła nawet na jego pogrzeb. Romansowała już wtedy z lekarzem Zygmuntem Święcickim, znowu wywołując skandal.
Wreszcie w jej życiu pojawił się Stanisław Nahorski – żonaty mężczyzna, którego kochanką była przez wiele lat, aż do śmierci jego żony. To jemu powierzyła prowadzenie spraw majątku Miłkowszczyzna, który ostatecznie musiała sprzedać. Stanisław Nahorski opiekował się bardzo skrupulatnie chorą żoną, a jednak w Grodnie nie potrafiono Orzeszkowej wybaczyć związku z żonatym mężczyzną, uchodziła za rozpustnicę. Mówiono, że łamie moralne zasady.
Cichy ślub wzięli 1894 roku, po śmierci żony Nahorskiego. Razem byli 30 lat, jako małżenstwo przeżyli tylko trzy lata, ukochany, dużo starszy od Orzeszkowej zmarł na serce. Eliza Orzeszkowa przeżyła go o 16 lat, zmarła, także na serce o 9 rano, 18 maja 1910 roku, jej ostatnie słowo to był jęk: „konam”. Ponieważ nie była praktykująca i nie chodziła do kościoła, ksiądz odmówił katolickiego pogrzebu, zmienił zdanie dopiero po interwencji biskupa.
Eliza Orzeszkowa w latach 70. i 80. XIX wieku napisała swoje najlepsze powieści. Była bardzo ceniona jako pisarka, dwa razy w 1905 i 1908 roku kandydowała do Nobla, konkurując z Henrykiem Sienkiewiczem. Na jej pogrzeb, na cmentarzu w Grodnie przyszło 15 tysięcy osób