Reklama

Nad grobem swojego byłego męża stała z kamienną twarzą, w perfekcyjnie wykonanym makijażu, w eleganckiej i nienagannej stylizacji. Córki stojące po jej bokach płakały, a ona stała jak posąg, a zza ciemnych okularów nie było widać wylewających się łez. Śledczy przez dwa lata nie mogli dojść do tego, kto zabił Maurizia Gucciego. Początkowo uznawano, że to sprawka kogoś z rodziny, bowiem dom Guccich słynął z rodzinnych intryg i podchodów wyjętych rodem z telenoweli. W końcu zgłosiła się do nich wróżka Pina, a od niej było już o krok do Patrizii Reggiani. „Czarna wdowa” została skazana na 29 lat więzienia. Mogła wyjść wcześniej, ale nie zrobiła tego, ponieważ musiałaby pójść do pracy, a tym nie zamierzała brudzić swoich rąk.

Reklama

ZOBACZ TEŻ: Znacie historię torebki Jackie? To hit sprzedażowy domu mody Gucci!

Patrizia Reggiani i Maurizio Gucci: historia ich związku

Patrizia Reggiani w Mauriziu Guccim zakochała się jeszcze na studiach. Chociaż senior rodu Guccich nie był zachwycony swoją synową, w końcu pozwolił jej stać się częścią rodziny. Sterowała swoim mężem, na zakupy latała do Ameryki prywatnym odrzutowcem, wydawała pieniądze w zastraszającym tempie. Na spotkania rodzinne zazwyczaj przychodziła obwieszona złotem, aż w końcu zaczęto nazywać ją Tutanchamonem.

CZYTAJ WIĘCEJ: Dom Gucci: wszystko, co musisz wiedzieć o nowym filmie Ridleya Scotta z Lady Gagą w roli głównej

W 1985 roku Maurizio Gucci wyjechał do Nowego Jorku, gdzie postanowił ukryć się w objęciach młodszej kochanki, Paoli Franchi. Patrizia Reggiani czuła się tym upokorzona. Mąż zostawił jej apartamenty we Włoszech i w Stanach Zjednoczonych, całe kilogramy drogocennej biżuterii oraz obiecał, że będzie płacił jej w ramach alimentów pół miliona dolarów rocznie. To było dla niej za mało. Gdy w 1993 roku Maurizio Gucci sprzedał swoje udziały w rodzinnym domu mody za 170 milionów dolarów, Patrizia Reggiani zażądała od niego przynajmniej miliona. Maurizio odmówił, dodatkowo informując ją, że ma zamiar ożenić się z nową partnerką. Tego było już za wiele.

Paola Franchi mogła nie tylko odebrać jej męża, ale – co gorsza – pozbawić ją wszystkich dóbr materialnych i niebagatelnych sum pieniędzy. W tej sytuacji zagrożony był również spadek jej dwóch córek. Wiedziała, że musi działać – a jeśli ma się tak ogromne pieniądze, wszystkie pomysły wydają się dużo prostsze do realizacji. Patrizia Reggiani wyjęła więc ze swojego monakijskiego konta 400 tysięcy dolarów.

Następnie poprosiła o pomoc swoją przyjaciółkę, wróżkę Pinę, a ta zajęła się rekrutacją trzech kolejnych mężczyzn. Zlecenie zostało wykonane. 27 marca 1995 roku o 8.30 padł strzał i na schodach swojego biura w Mediolanie zginął Maurizio Gucci. Patrizia Reggiani nie zamierzała trwonić czasu i niemal od razu wtargnęła do apartamentu swojego byłego męża i wyrzuciła z niego Paolę Franchi. Triumf, cel osiągnięty, dokonała się zbrodnia doskonała.

Czytaj także: Tajemnicza śmierć u szczytu kariery. Jak tak naprawdę zmarł Bruce Lee?

EAST NEWS/SIPA PRESS

Czarna wdowa zostaje zdradzona

Problem zaczął się wtedy, gdy partnerzy w zbrodni zażądali od niej premii za tak dobrze wykonane zlecenie. Tym razem to ona odmówiła podzielenia się pieniędzmi i musiała liczyć się z konsekwencjami. Cała czwórka – wróżka Pina i trzech mężczyzn – złożyła obciążające ją dowody. Nagle wszystko w aktach sprawy zaczęło się zgadzać, a w życiu Patrizii Reggiani – komplikować.

Śledczy odnaleźli jej dziennik, w którym przy dacie zabójstwa Maurizia Gucciego napisała „Paradiso”, czyli „Raj”. Tydzień wcześniej zanotowała: „Nie ma zbrodni, której nie można kupić”. Ponadto dowodem w sprawie była udokumentowana wypłata 400 tysięcy dolarów z jej konta w Monako. Mimo to szła w zaparte i nie przyznawała się do zlecenia zabójstwa. Na jej korzyść zeznawały córki – podobno były przekonane, że ich matka jest niewinna. Liczba dowodów była jednak przytłaczająca. Prasa okrzyknęła ją „czarną wdową”, a sędzia skazał ją na 29 lat więzienia.

Czytaj także: Historia fortuny i morderstwa... Zobaczcie zwiastun filmu „House of Gucci”

Patrizia Reggiani: więzienie lepsze niż praca

Zrozpaczona Patrizia Reggiani trafiła do więzienia. Jak mówiła, koleżanki z celi były dla niej miłe i pomagały jej nawet ścielić łóżko. W więzieniu mogła mieć nawet swoją tchórzofretkę i hodować kwiaty. Któregoś dnia zapragnęła jednak wolności i złożyła wniosek o zwolnienie warunkowe. I wtedy zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Śledczy, którzy w tamtym momencie zajmowali się sprawą i mieli dostęp do wszystkich akt, zapadali na różne choroby, od zapalania spojówek po uporczywy kaszel.

Wszyscy mówili o duchu Maurizia, który sprzeciwia się wypuszczeniu morderczyni na wolność. W rzeczywistości akta sprawy były przechowywane w wilgotnym pomieszczeniu, dlatego prawnicy i policjanci przebywający w nim dostawali różnych objawów. Historia o duchu świetnie poniosła się jednak w prasie.

Po 10 latach Patrizia Reggiani w końcu mogła zostać zwolniona warunkowo ze względu na dobre sprawowanie. Odmówiła, ponieważ nie podobał się jej warunek zwolnienia: musiałaby znaleźć pracę. Bez owijania w bawełnę powiedziała, że nigdy tego nie robiła i nie widzi powodu ku temu, by nagle miała zacząć pracować. Minęła niespełna dekada, gdy w końcu doszła do wniosku, że może znaleźć pracę – ale nie byle jaką. Mówiła, że wciąż czuje się częścią rodziny Guccich, dlatego powinna dostać stanowisko w swojej rodzinnej firmie. Prestiżowy dom mody nie chciał jej jednak przyjąć z powrotem.

Reklama

Patrizia Reggiani nie jest jednak kobietą, która daje za wygraną. Rozmawiała z mediami, w wywiadach zapewniała o swoich pokładach kreatywności i chęci rozwoju. W końcu pracę zaproponowała jej firma Bozart zajmująca się tworzeniem biżuterii i akcesoriów. „Czarna wdowa” zaprojektowała dla nich całą kolekcję kolorowych torebek. Patrizia Reggiani w 2017 roku, czyli rok po wyjściu z więzienia, otrzymała także dożywotnią rentę w wysokości 900 tysięcy funtów. Pieniądze te pochodziły z majątku Gucciego.

Reklama
Reklama
Reklama