Krystyna Janda o przemocy w szkołach teatralnych i filmowych: „nigdy nic takiego mnie nie spotkało”
Aktorka staje w obronie środowiska artystycznego
Nie milknie dyskusja wokół wyznań aktorów starszego i młodszego pokolenia, którzy ujawniają, co dzieje się w szkołach teatralnych i filmowych. Mobbing, wyzwiska, zastraszanie, przemoc fizyczna to codzienność studentów kierunków artystycznych, którzy w końcu mają odwagę mówić o tym głośno. Po szokującym wpisie aktorki Anny Paligi rozpętała się burza, na którą codziennie reagują kolejni artyści. Krystyna Janda w rozmowie z jednym z portali stwierdziła, że „te oskarżenia rzutują na całe środowisko”.
Krystyna Janda o przemocy wobec studentów
O trudnych doświadczeniach z przeszłości opowiedziały już między innymi Tamara Arciuch, Maria Dębska, Weronika Rosati i Zofia Wichłacz. Bartosz Bielenia przeprosił, że sam zachowywał się niewłaściwie, Maciej Stuhr podkreślił, że stosowanie przemocy wobec studentów jest niedopuszczalne, a Dorota Segda, rektor krakowskiej ASP, zapowiedziała podjęcie poważnych kroków, aby młodzi ludzie czuli się bezpieczni.
ZOBACZ TEŻ: Wyzywanie, poniżanie, przemoc... Absolwentka łódzkiej filmówki oskarża profesorów o nadużycia
Artyści wspierają ofiary wykładowców i wykładowczyń ze szkół filmowych i teatralnych, jednak niektórzy z nich jednocześnie stają w obronie tego środowiska. Krystyna Janda, dyrektor artystyczna teatru Polonia, zapewniła w rozmowie z portalem Onet, że nie miała do czynienia z tym, o czym mówią młodzi studenci.
„Jako studentkę i aktorkę nigdy nic takiego mnie nie spotkało. Kiedy uczyłam w szkole, również nic tak drastycznego do mnie nie docierało. Nie wiem, trudno mi się wypowiadać, bo nie byłam na miejscu tych zdarzeń. Wiem natomiast, że tam, gdzie pracuje się na emocjach ze skrajnym zaangażowaniem, do poprawności daleko. Ale to nie dotyczy tych oskarżeń, one są skrajnie nieakceptowalne”, stwierdziła.
Krystyna Janda skomentowała oskarżenia o przemoc w szkołach teatralnych i filmowych
Krystyna Janda staje w obronie środowiska teatralnego
Szczególnie dużo oskarżeń pada w kierunku Beaty Fudalej z Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie. To jej nazwisko podał między innymi Dawid Ogrodnik, którego niespodziewanie również oskarżono o stosowanie przemocy psychicznej i słownej wobec innych studentów. Aktor ma odnieść się do tych zarzutów.
Fani Krystyny Jandy nie są pewni jej zdania w tym temacie, ponieważ udostępniła na swoim Facebooku post Tadeusza Chudeckiego, czyli aktora, który stanął w obronie Beaty Fudalej. „Nigdy mnie nie uczyła, ale wierzę, że jest wspaniałym pedagogiem. Widziałem jak pracuje, jak prowadzi warsztaty i przede wszystkim, jaką jest Artystką. Ktoś, kto wymaga, czasami musi być surowy i robić wrażenie okrutnego”, napisał.
ZOBACZ TEŻ: Joanna Koroniewska nie mogła pożegnać się z umierającą mamą...
Po fali negatywnych komentarzy, Janda odniosła się do tego w rozmowie z Onetem. „Udostępniam różne głosy, nie tylko broniące, ale też atakujące, żeby ta dyskusja miała ręce i nogi. Nie wiem, co powinno się teraz wydarzyć, ale jestem zasmucona tym, że jak zwykle obraz całego środowiska zostaje zabrudzony, zakłamany. Te oskarżenia rzutują na całe środowisko, które jest naprawdę wspaniałe”, tłumaczy.
„Jest w nim wielu ludzi po prostu nadzwyczajnych – zawodowo, intelektualnie, moralnie, etycznie. Jeśli przeczyta pan teraz komentarze, najczęściej prostackie, to nagle całe środowisko jest potępione w czambuł. Z tym się nie zgadzam”, dodała w rozmowie.
Jednocześnie zaznaczyła, że sprawa jest poważna. „Trzeba o tym mówić, [...] o wszystkich takich wypadkach w wielu środowiskach. Wojsko, szkoły, korporacje, klasztory, domy dziecka. Ja nie mam nic przeciwko mediom. Pamiętajmy tylko, że pochopne, zbyt beztroskie oskarżenia to lincz natychmiastowy, bez możliwości obrony, absolutne wykluczenie społeczne”, zwróciła uwagę aktorka.
Postawa Krystyny Jandy jest niezrozumiała dla wielu internautów. Zarzucają jej między innymi, że staje w obronie oprawców, a nie ofiar. Słusznie?
Źródło: Onet, Na Temat
Krystyna Janda w sesji magazynu VIVA!, 2015 rok