Kiedy spotkała go pierwszy raz, omal nie zemdlała. Potem Krystyna Janda wyznała mu miłość
„Kochałyśmy się wtedy w nim wszystkie!”, podkreślała
Nigdy nie ukrywała, że był dla niej bardzo ważną postacią. Zawsze w ciepłych słowach wspominała Andrzeja Łapickiego. Krystyna Janda wiele mu zawdzięcza. „Nie ma drugiego takiego aktora”, pisała w swoim felietonie. To on ukształtował ją jako artystkę. Dziś jest najbardziej cenioną polską aktorką. Krystyna Janda dopiero po latach wyznała, że podkochiwała się w Andrzeju Łapickim. W szkole teatralnej raz wyznała mu miłość!
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 10.09.2024 r.]
Krystyna Janda o pierwszym spotkaniu z Andrzejem Łapickim. Prawie zemdlała, gdy go zobaczyła
Ceniła jego dokonania, niezwykły warsztat i osobowość. Andrzej Łapicki zapisał się w historii polskiego kina jako wybitny aktor i pedagog. Spod jego skrzydeł wyfrunęło wielu fantastycznych artystów. Choć nigdy nie był jej wykładowcą, miał ogromny wpływ na rozwój jej kariery. Był jej mentorem, mistrzem, na którym się wzorowała.
Podobnie jak większość kobiet, Krystyna Janda podkochiwała się w Andrzeju Łapickim. Była oczarowana filmami, w których występował starszy od niej o dwie dekady amant. To była młodzieńcze zauroczenie narodziło się, zanim podjęła decyzję o zdawaniu do warszawskiej PWST. Doskonale zapamiętała chwile, gdy pierwszy raz spotkała Andrzeja Łapickiego w szkole teatralnej. Zrobił na niej piorunujące wrażenie! „Kiedy przyszłam do Szkoły Teatralnej i spotkałam pana Andrzeja- prawie zemdlałam. Miałam w oczach Salto, miałam w oczach, uszach jego słynny monolog z tego filmu. Takiego Andrzeja Łapickiego zobaczyłam w szkole i do dzisiaj postrzegam go jako wrażliwego inteligenta, finezyjnego, przewrotnego a równocześnie gorzkiego”, pisała Krystyna Janda w jednym ze swoich felietonów.
Andrzej Łapicki zasiadał w komisji egzaminującej kandydatów do warszawskiej PWST, był także dziekanem wydziału aktorskiego. Krystyna Janda wiedziała, że podczas przesłuchania miał wpływ na decyzję, czy zostanie przyjęta do szkoły. Uważał, ją za osobę zwracającą uwagę swoją odmiennością i potem obserwował z zainteresowaniem, jak rozwija swój talent aktorski.
Zobacz także
Czytaj też: Andrzej Łapicki stracił dla niej głowę, Irena Karel dała mu kosza. Zakochali się w sobie kilka lat później
Krystyna Janda wiele zawdzięcza Andrzejowi Łapickiemu
Po latach i on podzielił się swoimi wspomnieniami z tamtego okresu. Zapamiętał, jak Krystyna Janda wypadła podczas przesłuchania do szkoły teatralnej. „Weszła pewnym krokiem. Mini i piękne nogi. Mężczyźni w komisji byli porażeni. Kobiety oczywiście były przeciw. Broniłem jej na tym egzaminie do upadłego”, opowiadał na łamach Wyborczej.
Krystyna Janda otrzymała do wykonania zadanie. Miała wyrecytować przygotowany przez siebie monolog z Niebezpiecznych związków. Jednak zamiast tego aktor poprosił, by usiadła naprzeciwko i nie recytowała, ale wyznała mu swoją miłość prywatnie. To był jeden ze znanych egzaminacyjnych numerów. Zrobiła to fenomenalnie. „Aż za świetnie... Jedna z pań przerwała jej w połowie i poprosiła o wymianę egzaminatora”, ujawniał [cytat za Pomponik.pl].
W 1975 roku Krystyna Janda z wyróżnieniem ukończyła studia magisterskie. Rok później zagrała w Portrecie Doriana Graya Oscara Wilde’a w adaptacji Johna Osborne’a i reżyserii Andrzeja Łapickiego w Teatrze Małym w Warszawie. „Zagrałam tytułowego bohatera w Portrecie Doriana Graya – Oskara Wilda. Uznał, że mogę zagrać chłopca, rolę skomplikowaną, prowokacyjna, niecodzienną”, pisała aktorka na łamach swojej strony krystynajdanda.pl.
Czytaj też: Wnuczka Krystyny Jandy ma 20 lat i do złudzenia przypomina mamę. Jej kariera nabiera rozpędu
Krystyna Janda o relacji z Andrzejem Łapickim
Ekipa, która miała okazję obserwować ich podczas prób do premiery, wspominała, że między aktorką a reżyserem była wyczuwalna wyjątkowa więź. Jednak ich zażyłość nigdy nie przeniosła się do życia prywatnego, łączyła ich tylko praca. Sama Krystyna Janda tak wspominała ich relacje: „Co do naszych wzajemnych stosunków, pan Andrzej Łapicki w momencie kiedy został moim reżyserem, zaczął mnie traktować jak koleżankę, z peszącą mnie atencją i uprzejmością. Mogłam proponować rozwiązania, mówić, co myślę, co mi się podoba a co nie. Było to dla mnie wielkim zaszczytem i honorem i wielka szkoła eleganckiego, rzetelnego teatru, którego celem jest szacunek do widza i przyjemność z grania dla niego”.
Aktorka wymieniała cechy, które charakteryzowały wielkiego artystę. Wymieniała błyskotliwą inteligencję, poczucie humoru i lekkość. Wiele mu zawdzięcza, to on ukształtował ją jako artystkę i nauczył podejścia do aktorstwa. "Jestem mu za to bardzo wdzięczna, to spotkanie, ta lekcja, ta nauka była mi bardzo potrzebna, zawsze, jeszcze w szkole traktowałam siebie, teatr, zawód, moją pracę zbyt emocjonalnie, zbyt "serio". Ta praca, to spotkanie, te wieczory uczyły mnie, że teatr, aktorstwo, to także przyjemność i intelektualna zabawa", mogliśmy przeczytać w felietonie na stronie internetowej Krystyny Jandy.
Na długo zachowała w sercu jego uwagi i rady, które na początku jej zawodowej drogi były bardzo cenne. Zawsze udzielał cennych podpowiedzi – inteligentnych, nienaruszających osobistych gustów. Andrzej Łapicki podchodził do każdego z szacunkiem. „Ja spotkałam się z sympatią, szacunkiem - i poczuciem humoru, które otworzyły przede mną drzwi nie tylko do tej roli Dorwana, ale wielu, wielu następnych. Oczywiście niewiele umiałam, robiłam błędy, miałam "denerwujące otoczenie wątpliwości" ale dzięki panu Andrzejowi, nawet uwagi i poprawki, które teoretycznie powinny boleć, zostały mi podarowane jak prezent, w uroczy sposób, nie dotykając mnie, a ucząc”, wyznała.
Czytaj też: Halina Mlynkova ostro o relacjach z Łukaszem Nowickim. Pisze o trudnej przeszłości
Po śmierci aktora Krystyna Janda wyznała, że podobnie jak jej koleżanki w przeszłości była oczarowana Andrzejem Łapickim. „Kochałyśmy się wtedy w nim wszystkie! Studentki szkoły teatralnej, aktorki, wszystkie kobiety w Polsce. Był symbolem światowości, elegancji, taktu, wolności osobistej”, pisała. „Wspaniały, piękny i niewierny mężczyzna. Wierny był tylko sobie i zawodowi uprawianemu na jego warunkach. Wyobraziłam sobie przez moment, co by było, gdyby go nigdy nie było... To niewyobrażalne”, dodawała.
Andrzej Łapicki odszedł 21 lipca 2012 roku.
Źródło: Super Express (2012 rok), Pomponik, krystynajdanda.pl., świat seriali Interia.pl, Pomponik (2020 rok)
Andrzej Łapicki, Krystyna Janda, premiera spektaklu "Kobiety w sytuacji krytycznej", listopad 2007