Królowa Elżbieta II w księciu Filipie zakochała się jako 13-latka. Ale to korona zawsze była dla niej najważniejsza
Ich małżeństwo było tak kontrowersyjne jak Karola i Diany
- Agnieszka Dajbor
W tym roku królowa Elżbieta II obchodzi 70-lecie panowania, co czyni ją najdłużej panującym monarchą. Brytyjska rodzina królewska, poddani oraz fani royalsów nie wyobrażają sobie świata bez niej. Władczyni bez wątpienia stała się ikoną monarchii i pozostanie nią pewnie nawet po swojej śmierci. Niezależnie od skandali, jakie pojawiały się na królewskim dworze, Elżbieta II stała się symbolem prestiżu i ciągłości korony. Mówiła z dumą: „Jestem głową monarchii, której tradycje sięgają IX wieku”.
Jaka monarchinią jest królowa Elżbieta II?
Królowała w krajach, pozostałych po rozpadzie imperium brytyjskiego – od Kanady, przez Australię po Barbados. W latach świetności Imperium Brytyjskiego miała 130 milionów poddanych. Jako królowa przeżyła niemal wszystko: zimną wojnę, powstanie i upadek muru berlińskiego, brexit; rewolucję technologiczną i rewolucję seksualną, lot człowieka na księżyc. Królowała od Rolling Stonsów po Adele. Za jej czasów świat zmienił się właściwie tak bardzo, że sama monarchia wydaje się niektórym już tylko pięknym, kosztownym reliktem. Ale nie Elżbieta II. Ona, już dobrze po 90-tce stała się właśnie gwiazdą „Netflixa”, najpopularniejszej platformy filmowej na świecie! Mowa tu oczywiście o serialu „The Crown”, który – choć ubrany w fikcyjną fabułę opowiada o brytyjskim dworze z monarchinią w roli głównej. Serial na pewno przysporzył popularności Królowej, uczłowieczył ją i uczynił nam bliższą. Kto nie przywiązuje się emocjonalnie do bohatera ulubionego serialu!
Zobacz: Życie w złotej klatce. Tak wyglądało dzieciństwo królowej Elżbiety II i księżniczki Małgorzaty
Elżbieta II przeżyła 15 premierów i 5 papieży
Jako postać jest charakterystyczna. Niewysoka, przez całe życie tak samo uczesana, ubrana zazwyczaj w kolorowe garsonki (by łatwo wyróżniała się w tłumie), w ręku trzyma niewielką torebkę, do której obowiązkowo wkłada szminkę. Gdy kładzie torebkę na stole, oznacza to: „Zbliżamy się do końca spotkania. Gdy stawia ją na ziemi, to już wołanie: Ratunku! Kończmy jak najszybciej!” Do spodu jej spódnic wszywane są ciężarki, żeby nie rozwiał ich wiatr.
Za jej panowania Wielka Brytania miała już 15 premierów - m.in. Winstona Churchila, Margerett Thatcher, Tony’ego Blaira, Davida Camerona. Niezależnie od tego, jaką mieli osobowość, ambicje i żądzę władzy, każdy z nich musiał co tydzień spotkać się z Królową, skłonić przed nią i zdać sprawę z polityki państwa. I nie były to wcale kurtuazyjne rozmówki. Przekonał się o tym m.in. premier Partii Pracy Harold Wilson, który potraktował ich pierwsze spotkanie dość rozrywkowo. Nieprzygotowany, nie miał w ogóle pojęcia o co pyta go Elżbieta. Nigdy tego błędu nie powtórzył i z czasem stworzyli zgrany team.
Poznała siedmiu papieży. Odbyła ponad 250 podróży (więcej niż znany ze swoich odbytych misji Jan Paweł II). W 1996 roku przyleciała do Polski, odwiedziła wtedy m.in. liceum im. Stefana Batorego w Warszawie. Oglądając szkolne przedstawienie „Pana Tadeusza” po angielsku, zasiadła w fotelu, który uchował się jeszcze sprzed wojny. „Wyglądała jak prawdziwa królowa z bajki”, mówiła wieloletnia dyrektorka „Batorego” Małgorzata Oszmaniec.
Czytaj też: Królowa Wiktoria: „Chcę, żeby w naszym domu był zawsze obecny niemiecki element”
Jestem Elżbietą
Elżbieta Aleksandra Maria urodziła się 21 kwietnia 1926 roku w dzielnicy Mayfaire w Londynie, jej rodzicami byli Elżbieta Bowles-Lyon i późniejszy król Jerzy VI Windsor (pamiętacie Jąkałę, bohatera głośnego filmu „Jak zostać królem”? To właśnie on. A w jego roli wystąpił Collin Firth).
Kiedy była mama, nazywano pieszczotliwie Lilibeth. W rodzinie sprawiała wrażenie dziewczynki pilnej, poważnej i dbającej o należną jej rangę. Kiedy w 1930 roku lord Arthur Chamberlain powitał ją słowami: „Dzień dobry, mało damo”. Odpowiedziała: „Nie jestem małą damą, jestem księżniczką Elżbietą". W nocy wstawała, by sprawdzić, czy ubrania są równo złożone i powieszone w szafie, czy przybory leżą na swoim miejscu, układała i jadła cukierki podług stałego porządku: od najmniejszego do największego.
Lilibeth i jej młodsza siostra Małgorzata nie chodziły do szkoły, praktycznie nie miały kontaktów z rówieśnikami. Rodzice obawiali się bowiem o ich odporność i zdrowie. Marek Rybarczyk w książce „Elżbieta II. O czym nie mówi królowa” pisze, że obie często chodziły na wzgórek przy pałacu Buckingham, żeby chociaż popatrzeć na inny świat za murami. Pobierały domowe lekcje z historii i geografii podporządkowane nauce o dziejach Imperium, czytały Biblię. Domowej edukacji Elżbieta zawdzięczała świetną znajomość języka francuskiego. Gdy jako Królowa podróżowała do Kanady, wygłaszała tam dwujęzyczne przemówienia, co zjednywało jej sympatię frankojęzycznych mieszkańców prowincji Quebec.
Na punkcie wykształcenia miała jednak kompleksy i z czasem uzupełniała edukację. Nigdy też nie uchodziła za intelektualistkę. Krytycy monarchii wypominali jej, że jeśli coś czyta, to kryminały Agathy Christie i książki dżokeja Dicka Francisa, których akcja jest na ogół związana ze światem wyścigów konnych. Za końmi przepada, ma własne stadniny, także wyścigowe, sama galopuje od małego, kiedyś powiedziała: „Chciałabym być koniem”.
Zobacz także: Jan II Kazimierz Waza i Ludwika Maria Gonzaga: abdykował po jej śmierci
Królowa i książę z bajki
Sympatię Anglików zjednała sobie po raz pierwszy w czasie wojny, kiedy jako młoda dziewczyna wstąpiła do Women's Auxiliary Territorial Service. Została przeszkolona na… kierowcę i mechanika uzyskując stopień kapitana i przez szereg miesięcy dzieliła los kobiet oficerów. 8 maja 1945 r. podczas obchodów Dnia Zwycięstwa, stała na balkonie pałacu Buckingham ubrana w żołnierski mundur. Król Jerzy VI był z niej dumny.
Elżbieta była odważna i potrafiła osiągać swoje cele, choć na dobrą sprawę dworowi sprzeciwiła się tylko raz. Ale w sprawie fundamentalnej – małżeństwa. W początku wojny, jako 13-nastolatka zakochała się w pięknym, niebieskookim duńsko-greckim księciu 18-letnim Filipie Mountbatt. Związek przetrwał wojnę – młodzi pisali do siebie listy – ale nie podobał się rodzicom Elżbiety. W grę wchodziły głównie sprawy polityczne: krewni Filipa byli blisko związani z nazistowskimi Niemcami. Król Jerzy VI uważał też, że Filip jest pretensjonalny, biedny i ma „fatalny gust do ubrań”. Z trudem zgadzano się na jego wizyty w zamku Balmoral.
Zobacz również: Królowa na medal, ale matka na pokaz? Tak wyglądało dzieciństwo dzieci Elżbiety II
Elżbieta jednak dopięła swego i w 1947 roku para wzięła ślub w opactwie westminsterskim. Kreacja panny młodej zwana „Wiosną” (choć ślub był w listopadzie) miała symbolizować odrodzenie Imperium Brytyjskiego po wojnie. Z okazji ślubu Filip otrzymał m.in. tytuł księcia Edynburga. Musiał jednak praktycznie odciąć się od korzeni oraz zmienić wiarę i przejść na anglikanizm. Premier Winston Churchil, przyjaciel i mentor Elżbiety, poradził jej by książę przyjął nazwisko Windsor i by nosiły je również ich dzieci.
Dla Elżbiety była to miłość od pierwszego wejrzenia, pierwsza i jedyna w życiu. Ale samo małżeństwo było od początku dyskusyjne, trochę tak jak po latach związek Karola i Diany.
Dług wobec męża
Filip miał naturę imprezowicza i playboya. O jego zdradach głośno było już po kilku latach małżeństwa. Dziennikarze rozpisywali się o orgiach z jego udziałem, na jednej z nich miał wystąpić jako półnagi kelner. U jego boku pojawiały się kolejne piękności. Księciu Filipowi nie brakowało zresztą dezynwoltury i dość bezczelnego poczucia humoru. Gdy po jednej z zabaw w RPA wyszedł na balkon, widząc siedzące na drzewach małpy, spytał głośno: „Które z was to małpy, a które to dziennikarze?”
Elżbieta nigdy nie skomentowała wybryków męża. Jeśli myślała o rozwodzie, nigdy publicznie o tym nie wspomniała. Zresztą, jak mogła by się rozwieść, skoro brała ślub kościelny, a jako królowa stała na straży anglikańskiej wiary? Swojej siostrze Małgorzacie nie pozwoliła na ślub z miłością życia Peterem Townsedem, tylko dlatego, że był rozwodnikiem. Dała mężowi wiele tytułów i posiadłości, ale nie dała mu dostępu do tzw. czerwonych teczek – raportów rządowych, które regularnie dostawała. Sprawami monarchii nie dzieliła się bowiem nigdy z nikim.
Para obchodziła kolejne huczne gody i wytrwała w małżeństwie 73 lat – znów, najdłużej jako para królewska na świecie. Z okazji 50 rocznicy ślubu Elżbieta II powiedziała: „Mój mąż daje mi siłę, a ja jestem mu winna dług większy niż kiedykolwiek zażądał”. Historycy monarchii podkreślają, że książę Filip jest jedynym, który widzi w Elżbiecie „po prostu człowieka”. On sam mówi: „Po tylu latach wspólnego życia wiem na pewno, że warunkiem szczęśliwego małżeństwa jest tolerancja. Wierzcie mi, królowa jest niezwykle wyrozumiała".
W 1948 roku przyszedł na świat ich syn – książę Karol. Zgodnie z 800-letnią tradycją przy narodzinach pierworodnego obecny był minister spraw wewnętrznych, by nie doszło do zamiany królewskiego potomka.
Czytaj również: Rodzina królewska w czasach II wojny światowej. Dzisiejsza królowa Elżbieta II była... mechanikiem
Dwa kilogramy diamentów na głowie
Jest maj 1953 roku. Elżbieta chodzi po korytarzach pałacu Buckingham. Na głowę wkłada koronę ze złota i wszelkich drogich kamieni, jakie można sobie wyobrazić. To najstarsze i najwspanialsze insygnium władzy króla Anglii. Ale korona waży blisko dwa kilogramy, nie można w niej za bardzo ruszać głową, by nie doznać urazu kręgosłupa. Więc Elżbieta ćwiczy przed koronacją. Przy Downing Street 10 premier Winston Churchil śmieje się: „Ona, królową? Przecież to dziecko!”
Zobacz: Ekspertka od mowy ciała przeanalizowała relacje Elżbiety II z dziećmi. Te 7 zdjęć mówi wszystko!
Ale Elżbieta jest doskonale przygotowana do objęcia tronu. Gdy jedzie na uroczystość koronacji i jedna z dam dworu pyta, jak się czuje, odpowiada z typowym dla siebie poczuciem humoru „Świetnie, właśnie się dowiedziałam, że mój koń jest faworytem w Derbach”.
Termin koronacji wyznaczono na 2 czerwca 1953 r. Obejmując tron, Elżbieta miała 27 lat, w przemówieniu podkreśliła, że korona nie jest jedynie symbolem „blasku i mocy”, ale służby. Podczas ceremonii koronacyjnej królowa przysięga na Biblię, że będzie rządzić królestwem i krajami Wspólnoty Narodów oraz że będzie umacniać wiarę anglikańską.
Misja od Boga
Brytyjski premier Harold MacMillian, który współpracował z nią kilkanaście lat, powiedział, że Elżbieta lubi bycie królową i postrzega to jako misję od Boga. Może dlatego nigdy nie przyszła jej do głowy abdykacja. Jaka jest jako monarchinii? Wiadomo, że raczej panuje niż rządzi. Uświetnia, przyjmuje, „królowa się nie myli” i „królowej się nie odmawia” – to dwie zasady Korony. Gdyby wymienić listę prezydentów, premierów i znanych osobistości, z którymi się spotykała – od Johna Kennedy’ego po Baracka i Michelle Obamów – nie wystarczyłoby tu miejsca. Z pewnością załatwiła zakulisowo wiele ważnych dla kraju spraw. Ma też przywileje, z których w praktyce nigdy nie skorzysta. Jak ktoś napisał, gdyby królowa rozwiązała parlament, za parę dni w Anglii zniesiono by monarchię.
Nie wolno jej ujawniać poglądów ani sympatii politycznych. Ale Margaret Thatcher mówiła o niej z przekąsem: „Królowa? Z jej poglądami powinna zapisać się do socjaldemokracji”. Lewicowych słabostek domyśla się też u królowej grająca ją w „The Crown” Olivia Colman (o której zresztą felietonista „The Daily Telegraph” napisał, że nie powinna grać królowej, bo ma zbyt lewacką twarz).
Za jej panowania rozpadło się Imperium Brytyjskie, ale Elżbieta II rozumiała ten proces. I przyczyniła się do tego, że wiele z dawnych kolonii nawiązało nowe, dobre relacje z Wielką Brytanią. Zawsze popierała jedność Anglii, Walii i Szkocji, co nie wszystkim się podobało. W 2004 roku jedna z posłanek walijskich nazwała ją w przemówieniu Panią Windsor, za co została usunięta z walijskiego parlamentu. Popierała porozumienie katolików i protestantów w Irlandii. Sprzeciwiała się apartheidowi i była zwolenniczką nałożenia sankcji za to na RPA. Zarzucano jej, że za dużo podróżuje, z czego niewiele wynika, ale była pierwszą królową, która odwiedziła Australię, Nową Zelandię, Chiny, Amerykę Południową.
Królowa ludzkich serc, czy Królowa Śniegu?
Jest najbardziej wpływową kobietą w Wielkiej Brytanii i jedna z najbardziej wpływowych na świecie. „Zawsze była i jest tylko królową” – mówili jej przeciwnicy. „Okazała się Królową Śniegu”, napisał w latach 90. prestiżowy, lewicowy brytyjski dziennik „The Guardian”. A prawicowy „The Times” dodał: „O ile w roli monarchini sprawdziła się doskonale, prywatnie poniosła wiele porażek”. To uderzało w czułą strunę. Jest taka scena w „The Crown”, gdy Elżbieta postanawia spotkać się z dziećmi, zjeść z nimi obiad, pogadać, zbliżyć się. Ale w pewnym momencie prosi swojego sekretarza: „Przygotuj mi ich biogramy, dobrze jest wiedzieć, jakie mają zainteresowania”. Albo gdy księżniczka Anna wychodząc z rodzinnego spotkania, pyta ironicznie: „Czy byłam wystarczająco chłodna i nieprzenikniona”.
Prasa pisze, że królowa bardziej od dzieci kocha pieski, które biegają w specjalnych bucikach, żeby nie poraniły łapek o żwir przed pałacem. To już efekt medialnej nagonki, która rozpętała się na Elżbietę w początku lat 90. Ona sama nigdy nie obawiała się mediów, uważała, że dopuszczając je do siebie, unowocześni monarchię. Dlatego już w 1953 roku pozwoliła na transmisję telewizyjną koronacji, co było bezprecedensowym wydarzeniem. Umalowała nawet z tej okazji usta na niebiesko, bo ktoś jej powiedział, że lepiej wypadną na ekranie. Nigdy jednak nie sądziła, że tak gwałtownie zaingerują w jej życie. A nawet będą chciały ją zniszczyć. Ogromną rolę odegrały w tym brukowce należące do magnata prasowego i wroga monarchii Roberta Murdocha. Jego tytuły dostały przyzwolenie na publikowanie każdej plotki z życia dworu, co zresztą świetnie się sprzedawało. Podobno Murdochowi sprzyjała Margaret Thatcher zawsze chętna osłabianiu wpływów monarchii.
Dramat Diany, dramat królowej
Najbardziej spektakularnie dało to o sobie znać w czasie nieudanego małżeństwa księcia Karola i księżnej Diany, z czego tabloidy zrobiły operę mydlaną na żywo. Uczuciowa i bezpośrednia księżna Diana okrzyknięta królową ludzkich serc zaczęła być przeciwstawiana Elżbiecie II – zimnej kobiecie, dla której dworskie zasady są ważniejsze niż ludzkie uczucia. A matką jest bardziej dla monarchii niż dla swoich dzieci. Brukowce łamały kolejne tabu, pokazując np. zdjęcia zmarłej tragicznie Diany, a jednocześnie upominały królową, że niszczy życie swojego syna Karola, nie pozwalając mu na małżeństwo z ukochaną. To co było siłą królowej: spokój, chłód, panowanie nad emocjami, obracano teraz przeciwko niej. Ale krytykowano wszystko. Gdy po pożarze Pałacu Buckingham w 1992 roku, okazało się, że zostanie odbudowany z pieniędzy podatników ( 90 mln. funtów) „The Times” napisał kąśliwie : „Kiedy zamek jest w dobrym stanie, należy do nich, a kiedy płonie jest nasz”. Poddani zaczęli odwracać się od niej, rok po śmierci Diany 70 procent Brytyjczków uważało, że monarchia jest niepotrzebna.
Zobacz: Reakcja królowej na śmierć Diany miała ukryte znaczenie. Tak chroniła swoich wnuków
Elżbieta poradziła sobie z tym kryzysem. Zrozumiała, że nie da się być świętoszkowatą i trzymać twardo tradycyjnych zasad, jednocześnie zamiatając pod dywan rodzinne skandale. Pozwoliła na ślub Karola z Camilą, stała sie czułą babcią dla synów Diany, Williama i Harry’ego. Gdy w zeszłym roku jej syn, książę Andrzej usłyszał zarzuty o molestowanie i gwałty kobiet na imprezach Jefffrey'a Epsteina, zrezygnował z reprezentowania dworu i przywilejów. Książę Harry, który też ma niejedno na sumieniu, próbuje u boku żony Meghan Markle pójść własną drogą.
Królowa zgodziła się płacić osobisty podatek dochodowy, i ograniczyć apanaże. Żeby zmniejszyć przepaść między „Koroną a ludem” wybrała się nawet do McDonalda, a na 50 rocznicę koronacji zaśpiewała z Eltonem Johnem „All to need is love”. W ogóle w dużo większym stopniu korzysta z pop kultury niż kiedyś. Ale czy to dało jej popularność? Ostatnio popierało ją 80 procent Brytyjczyków.
Być może wrażenie robi sama ciągłość 1000-letniej monarchii. A także długość panowania Elżbiety, jej dzielność i niezłomność. Stała się symbolem stabilności w ciągle zmieniającym się, niepewnym świecie. Być może Brytyjczycy docenili, jak bardzo „posiadanie” Elżbiety II ich wyróżnia. Olivia Colman powiedziała, że każdy może postrzegać Królową, tak, jak chciałby – i jest to trafne. Być może tylko ona wie, jaka jest naprawdę.
Podobno od 2005 roku w pałacu Buckingham ćwiczone są uroczystości pogrzebowe Królowej. Monarchia ma jednak swoje prawa. Czasem nieludzkie.