Reklama

Tylko on mógł je uratować. 25-letni Radosław D. w piątkowe popołudnie znajdował się najbliżej miejsca tragedii. Pracownik escape roomu w Koszalinie, mimo podjętych prób, nie zdołał jednak otworzyć drzwi i uwolnić Amelii, Gosi, Karoliny, Wiktorii i Julii. Z poważnymi poparzeniami trafił do szpitala, gdzie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Jednak wybudził się i w porozumieniu z lekarzami, prokuratura przesłuchała go. To, co zeznał, mrozi krew w żyłach...

Reklama

Zeznania pracownika escape roomu o pożarze. Jak doszło do tragedii w Koszalinie?

W rozmowie z TVN24 rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, Ryszard Gąsiorowski, zrelacjonował to, co powiedział w niedzielę śledczym 25-letni Radosław D.

„Stwierdził, że jedna z butli wydaje jakieś dziwne odgłosy, podszedł do niej, próbował dociec, co się stało. Próbował tę butlę zakręcić. Nic to nie dało. Jednocześnie gwałtownie, jak stwierdził, zaczął już rozprzestrzeniać się ogień. Po prostu opary gazu, które znajdowały się w pomieszczeniu, zapaliły się. To automatycznie doprowadziło do tego, że sam już miał pierwsze obrażenia ciała”, powiedział w rozmowie ze stacją Gąsiorowski.

Dodał, że mężczyzna nie mógł dotrzeć do drzwi, bo drogę odciął mu ogień, rozprzestrzeniający się w zawrotnym tempie. Co gorsza, 25-latkowi wypadł telefon, więc nie był w stanie powiadomić nikogo o tym, co się stało. Wybiegł na ulicę i zaczepił pierwsze napotkane osoby prosząc, by wezwały pomoc.

„Jeszcze w tym momencie był na tyle świadomy, że te czynności zdołał wykonać”, podkreślił rzecznik.

Jednocześnie poinformowano, że Radosław D. został przesłuchany w charakterze świadka oraz ma status pokrzywdzonego w sprawie. Mężczyzna potwierdził, że został zatrudniony przez Miłosza S., miał przyjmować zapisy, objaśniać uczestnikom zasady gry, jak również kontaktować się z nimi przez krótkofalówkę, gdy przebywali w pokoju (wręczał im je przed wejściem do escape roomu).

Miłosz S. został zatrzymany. Mężczyźnie grozi do ośmiu lat więzienia

Jak poinformowano, wobec 28-letniego Miłosza S., który zaprojektował pokój, zastosowano areszt tymczasowy. Mężczyzna został zatrzymany na trzy miesiące i usłyszał zarzut umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci pięciu osób, które zginęły w piątkowym pożarze. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.

Reklama

Przyczyny tragedii w Koszalinie

Według wstępnych ustaleń, prawdopodobną przyczyną wybuchu pożaru w escape roomie w Koszalnie było rozszczelnienie butli gazowej. W tym czasie pięć dziewcząt znajdowało się w zamkniętym pokoju, z którego nie były w stanie się wydostać. Jako przyczynę ich śmierci podano zatrucie tlenkiem węgla

Radek Kolesnik/REPORTER
AP/Associated Press/East News
Reklama
Reklama
Reklama