Podróże. Ocalić misia
Mają doskonały węch, ale nie mogą znaleźć pożywienia. Są świetnymi pływakami, ale toną w drodze na coraz odleglejszy ląd – giną na lodowych krach dryfujących na wodach Arktyki. Natura wyposażyła niedźwiedzie polarne w odporność na siarczyste mrozy. Ale nie w odporność na ocieplenie klimatu, które je zabija, pisze Elżbieta Pawełek.
Kiedy Kerstin Langenberger, norweska podróżniczka, wrzuciła do sieci jedno zdjęcie, poruszyło ono cały świat. Widać na nim wychudzonego niedźwiedzia polarnego, a właściwie szkielet dryfujący na krze. Widać też bezsilność zwierzęcia i jego przerażenie w obliczu nadciągającej zagłady. Kerstin zrobiła fotografię u wybrzeży archipelagu arktycznego Svalbard, tysiąc kilometrów od bieguna północnego. Miejsce to słynie z dużej populacji niedźwiedzi polarnych, przyciąga więc rzesze turystów i fotografów. „I z reguły widzimy piękne okazy. Niedźwiedzie bawią się ze sobą i widowiskowo polują. Na pierwszy rzut oka wszystko jest w porządku”, napisała na Face booku Kerstin.
W pewnym momencie dostrzegła jednak coś na lodowej krze. Gdy łódź podpłynęła bliżej, zobaczyła niedźwiedzia. „Nie przypominał groźnego drapieżnika, to była dosłownie skóra i kości”, relacjonowała Kerstin, według której niedźwiedź cierpiał głód z powodu rekordowego topnienia lodu morskiego, co ograniczyło mu dostęp do siedlisk i żywności. „Od dawna obserwuję w Arktyce niezwykle ciepłą aurę i cofanie się lodowców nawet po kilkaset metrów rocznie. Wszędzie dostrzegam pękający lód. Widziałam niedźwiedzie w świetnej formie, ale też martwe czy skrajnie wygłodzone, bezskutecznie poszukujące jedzenia przy brzegu, żywiące się nawet jajkami mew i wodorostami. Ten na zdjęciu dodatkowo był ranny w łapę”. Choć niektórzy uspokajają, że populacja niedźwiedzi polarnych w prowincji Svalbard ma się dobrze, a nawet rośnie, to Kerstin pyta, jak to możliwe, skoro ubywa tam samic i młodych. „Nie mam naukowych danych, ale mam oczy. Widzę, że zmiana klimatu uderza w niedźwiedzie”.
Misie na czerwonej liście
Arktyka umiera na naszych oczach. Coraz mniej lodu, coraz mniej zwierząt, a co za tym idzie, śmierć z braku pożywienia. Zdjęcia czasem mówią więcej, niż można wyrazić słowami na temat zmian klimatu. Fotografie Kerstin Langenberger czy Paula Nicklena, który zamieścił w internecie fotografię martwego niedźwiedzia polarnego na bezśnieżnym wybrzeżu, robią wrażenie. Czyżby taki koniec czekał legendarne misie? O ile samce bytujące na stałym lądzie mają się nieźle, sytuacja samic jest dramatyczna. Jeśli oddalają się od lądu, aby urodzić młode, to pękający lód sprawia, że zostają bez pożywienia. Jeśli zaś gawry zakładają w śniegu na lądzie, to też nie wróży im nic dobrego, jak mówi Adam Wajrak, dziennikarz i działacz na rzecz ochrony przyrody. Nie mają potem dość siły, by dojść z młodymi do odległych pól lodowych, gdzie polują na foki. „Misie polarne to potężne zwierzęta, mogą ważyć nawet tonę. Są mięsożerne, wyspecjalizowane w zdobywaniu fok. Ale kiedy stopią się pola lodowe, na których bytują i polują, zostaną skazane na zagładę”, dodaje Wajrak.
W całej Arktyce żyje ich około 20 tysięcy. Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody chce wpisać niedźwiedzie polarne na czerwoną listę gatunków zagrożonych wyginięciem, bowiem w ciągu ostatnich 45 lat ich populacja zmniejszyła się o 30 procent w wyniku topnienia lodu morskiego. Niedźwiedzie polarne wiodą samotniczy tryb życia, w pojedynkę przemierzają duże odległości za pożywieniem – rocznie nawet 15 tysięcy kilometrów. Są znakomitymi pływakami. Płynąc przy pomocy przednich łap, osiągają szybkość do 10 kilometrów na godzinę. Nurkują z otwartymi oczami, wytrzymują pod wodą dwie minuty.
Ale na przejmującym filmie WWF można zobaczyć niedźwiedzicę samotnie płynącą przez wody Arktyki – w dziewięć dni bez pożywienia i odpoczynku pokonała 600 kilometrów, straciła w tym czasie jedną czwartą masy ciała. Jednak największą stratą stała się śmierć jej potomstwa, które nie wytrzymało trudów wyprawy. „Jeszcze jedna ofiara zmian klimatycznych”, brzmi komentarz.
Gorzki smak wolności
Ocieplenie klimatu to naturalny proces, bez którego wciąż panowałaby epoka lodowcowa. Kiedy takie zmiany zachodziły w ciągu tysięcy lat, zwierzęta mogły się dostosować. Dziś są bez szans, bo klimat na skutek emisji dwutlenku węgla ociepla się w rekordowym tempie jednego stopnia Celsjusza w ciągu 150 lat. Jest to zjawisko bez precedensu, które zaskoczyło nie tylko ludzi, ale całą naturę, jak mówi Tobiasz Adamczewski, ekspert do spraw klimatu i energii w polskim oddziale WWF. „Trzeba to szybko ograniczyć, inaczej wszystko wymknie się spod kontroli. Ale cokolwiek zrobimy, to miśki polarne będą miały kiepsko przez następne 50 lat”. Już dziś migrują w chłodniejsze regiony, stając się „uchodźcami klimatycznymi”.
Co jednak, kiedy i tam zrobi się za ciepło? Dwie trzecie z nich najpewniej wyginie do końca stulecia. Można by przesiedlić je do parków zoologicznych. Ale co to za życie za kratami? Najdłużej w niewoli trwała niedźwiedzica Debby, dożywając 42 lat w kanadyjskim ogrodzie zoologicznym w Winnipeg. Może nie było jej tam tak źle, na wolności niedźwiedzie polarne żyją średnio 15–18 lat.
Ocalmy Arktykę!
Gdyby nie okrutne fakty, biały miś byłby nadal polarną gwiazdą. Symbolizuje wszak siłę, odporność na 40-stopniowe mrozy. W średniowieczu niedźwiedzie polarne były najcenniejszym podarunkiem dla królów i cesarzy na europejskich dworach. Nie bez przyczyny biały miś został wybrany maskotką Zimowych Igrzysk w Calgary w 1988 roku i trafił jako ozdoba na kanadyjskie dwudolarówki, stając się logo wielu firm, w tym Coca-Coli.
„Zróbmy jakiś krok, żeby ocalić Arktykę”, zaapelowała Kerstin Langenberger. Tym samym głosem przemawiali uczestnicy ostatniego szczytu klimatycznego w Paryżu i papież Franciszek uważnie śledzący prace konferencji klimatycznej: „Tylko od nas zależy, jaki świat zostawimy swoim następcom”, powiedział do wiernych na placu Świętego Piotra. Arktyka jest domem nie tylko dla niedźwiedzi polarnych, ale też morsów i narwali, potrzebujących do życia lodu morskiego. Jednak ociepla się dwa razy szybciej niż reszta świata, jak mówią w organizacji Greenpeace. Do jej akcji „Uratuj Arktykę” włączyły się gwiazdy w koszulkach z napisem „Save the Arctic”, a wśród nich Kate Moss, Sienna Miller, George Clooney, Naomi Campbell, Stella McCartney, Kylie Minogue. Wszyscy stanęli przed obiektywem Andy’ego Gottsa, by ogłosić światu, że walczą dla ginących zwierząt o rezerwat na niezamieszkanych wodach wokół bieguna północnego.
Niesztampowo przeciw globalnemu ociepleniu zaprotestowała też Anja Rubik. Obok zdjęć niedźwiedzi polarnych, którym dosłownie lód usuwa się spod nóg, opublikowała na swoim Facebooku film, gdzie sama mierzy się z przeciwnościami natury. Top modelka kroczy po śniegu bosymi stopami, ubrana tylko w… kurtkę i figi. Może jednak niedźwiedzie polarne aż takich poświęceń od nas nie oczekują? Może wystarczy przykręcić kurek z CO2? Najmniejszy taki ruch, jak dowodzą symulacje komputerowe, ocali setki misiów.
Tekst Elżbieta Pawełek
dziennikarz, podróżnik