Reklama

Spotkanie z Tomem Fordem bywa ciężką próbą. Bo czy zwykły, ułomny człowiek jest w stanie zmierzyć się z doskonałością? Przed takim wyzwaniem z okazji premiery zapachu Toma Forda Noir Extreme stanęła dziennikarka brytyjskiego dziennika The Guardian Sali Hughes. Przez dwa tygodnie nad jej wyglądem pracowały zaprzyjaźnione stylistki, lecz ona i tak czuła czuła się niepewnie. Na jej szczęście „kameralna kolacja” z projektantem okazała się imprezą na 150 osób, a jej stolik znajdował się dość daleko od epicentrum zdarzeń. Ale gdzieś pomiędzy zupą z homarów, a purpurowym risotto zaproszono ją do prywatnego apartamentu gospodarza wieczoru. „Pan Ford czekał już tam na mnie, do śmieszności niepokalany. Miał na sobie czarny, welwetowy smoking i najbardziej doskonałą - i najbardziej głęboko rozpiętą - białą koszulę, jaką w życiu widziałam oraz czarne, wąskie spodnie (wszystkie rzeczy jego marki). A do tego burzę włosów i młodą, gładką skórę (nawet jeśli nie swoją własną, to wyglądającą bardzo przekonywająco). Pomyślałam, że należy do tego samego gatunku, co Clooney: nierealnych przystojniaków, którzy podobają się każdemu. W pokoju paliły się świeżo wyjęte z pudełka świece, a stojące na stole kwiaty były po prostu arcydziełem. Zastanawiałam się, czy cząsteczki tlenu obecne w pomieszczeniu też zostały specjalnie wybrane na tę okazję”, relacjonowała Sali Hughes.

Reklama

Obietnica doskonałości

Jak widać, reakcją na perfekcyjny wizerunek Toma Forda równie często jak podziw jest drwina, która chroni ego słabszych osobników. Ale nawet gwiazdy, czują się w jego obecności zagrożone. Victoria Beckham tak wspominała ich wspólny lot do Australii: „Tom Ford rozpiął guzik w swoim trzyczęściowym garniturze i zasnął. Po ośmiu godzinach lotu jego strój wciąż wyglądał, jakby właśnie go odebrał z pralni. Zaczęłam podejrzewać, że jest zrobiony z azbestu”. I właśnie taką nadnaturalną doskonałość, a w każdym razie jej obietnicę, sprzedawał i sprzedaje Tom Ford jako dyrektor kreatywny domów mody Gucci oraz Yves Saint Laurent, a teraz marki noszącej jego własne nazwisko. Niezbędna poprawka, sprzedawał i sprzedaje nadnaturalną doskonałość oraz seks. Bardzo dużo seksu.

Perfumy „Fucking Fabulous” Toma Forda.

Instagram@TomFord

Wyrafinowany Teksańczyk

Choć Tom Ford świetnie rozumie europejską wrażliwość z urodzenia jest Teksańczykiem. Dopiero w wieku 17 lat przeprowadził się do kosmopolitycznego Nowego Jorku. Zaczął studiować historię sztuki na NYU, ale ponieważ, jak już wiemy, jest niezwykle przystojny, szybko znalazł pracę w reklamie. Potem wyjechał na do Paryża, gdzie zatrudnił się w biurze prasowym Chloé. Przez rok pakował pudła z ubraniami wysyłanymi do sesji i starał się zrozumieć, jak działa świat mody. W porę jednak zdążył wrócić do Nowego Jorku, by załapać się na to, co najlepsze w latach 70. „Kocham ten okres. To był czas kiedy, po raz pierwszy w życiu widziałem tak piękne rzeczy. Piękne kobiety, mężczyzn, domy. A że sam wyglądałem dobrze mogłem dostać się dosłownie wszędzie. W Studio 54 zadebiutowałem w towarzystwie samego Andy’ego Warhola”, wspomina Ford. W ten sam sposób pewnej nocy zawędrował do domu słynnego wówczas projektanta Halstona, który ubierał Elizabeth Taylor, Lizę Minnelli czy Angelikę Huston. Projektant usmażył mu jajecznicę, ale nikt nie mógł wtedy przewidzieć, że inspirowana stylem Halstona kolekcja Gucci zapewni w połowie lat 90. Fordowi pierwszy spektakularny sukces.

Król Seksu

Zresztą cała twórczość Toma Forda zanurzona jest w jego złotym wieku, latach 70. Nie tych hippisowskich, ale tych błyszczących i seksownych: z podkreślonymi ramionami, dopasowanymi ołówkowymi spódnicami oraz satynowymi bluzkami z dużym dekoltem. Projektant nazywany często Królem Seksu doprowadził tę zmysłowość do ekstremum w swoich reklamach. Do historii mody przeszły jego kampanie inspirowane zdjęciami Helmuta Newtona czy Guy’a Bourdina i te do niczego wcześniej nie podobne - np. z modelką, której włosy łonowe przycięto w kształt logo zarządzanego przez Forda włoskiego domu mody. Ta wybuchowa mieszanka stylu i seksapilu sprawiła, że tylko pomiędzy 1995 a 1996 rokiem przychody stojącego chwilę wcześniej u progu bankructwa Gucciego podniosły się o… 90 procent. Kiedy zaś Ford w 2004 roku opuszczał markę jej wartość była szacowana na 10 miliardów dolarów.

Kontrowersyjna kampania marki Gucci w 2003 roku.

Materiały prasowe

Pozory mylą

Jego styl budził oczywiście kontrowersje. „Jestem oskarżany o uprzedmiotawianie kobiet. Ale w tym względzie zachowuję równouprawnienie. Z równą przyjemnością uprzedmiotawiam także mężczyzn”, tłumaczył z właściwą sobie przekorą. Wielkim zaskoczeniem było więc to, że ten skoncentrowany na powierzchowności ironista w 2009 roku wyreżyserował perfekcyjny wizualnie, ale przy tym subtelny i emocjonalnie wymagający film Samotny mężczyzna. W 2016 roku potwierdził zaś swoją reżyserską sprawność Zwierzętami nocy. Równe zdziwienie budzi fakt, że od ponad trzech dekad pozostaje wierny temu samemu partnerowi, o 13 lat starszemu dziennikarzowi Richardowi Buckley’owi. Wiec może może pozory nawet w przypadku Toma Forda to nie wszystko i prawda wygląda tak, jak w przytaczanej przez niego anegdocie: „Pewna moja przyjaciółka powiedziała mi ostatnio: Wiesz, Tom, długo myślałam o tobie, jak o pięknym, lakowym pudełku. Bałam się zajrzeć do środka, żeby nie okazało się, że jest puste. Niepotrzebnie”.

Reklama

Madonna, Rita Ora i Tom Ford na Met Gala 2015.

East News
Reklama
Reklama
Reklama