Reklama

Odkąd urodziła się Gucia, jego młodsza córka z zespołem Downa, zaczął żyć zupełnie inaczej. Wcześniej był egoistą, teraz jest pełen poświęcenia. Rodzina i dzieci są dla niego najważniejsze. Tak Bartek Królik w rozmowie z Krystyną Pytlakowską mówił o ojcostwie.

Reklama

[Ostatnia aktualizacja: 19.03.2024 rok].

Przypominamy wywiad Bartka Królika, który ukazał się w magazynie „VIVA!Mama” w 2022 roku.

Jesteś ojcem dwóch córeczek – siedmio- i pięcioletniej. Co to znaczy być tatą?

To znaczy, że spoczywa na mnie odpowiedzialność w kształtowaniu młodego człowieka. Trzeba go wprowadzić w życie, dać mu możliwie najlepszy wzorzec, ale teraz przede wszystkim po prostu żyć i spędzać razem czas. To ważne, bo dzięki obecności i zabawie dzieci się po prostu dobrze rozwijają i wspólnie możemy cieszyć się życiem.

Jest jednak różnica w byciu ojcem, który pracuje na etat i nie ma go po osiem–dziewięć godzin w domu, a w byciu ojcem, który jest artystą.

Trudno mi odpowiedzieć, ponieważ ja jestem tylko artystą, a nie na przykład głównym księgowym. Ale chyba główna różnica polega na tym, że mam nienormowany czas pracy i wielokrotnie mogę sobie pozwolić na danie go więcej rodzinie. Chociaż i z tym bywa różnie. Wena twórcza potrafi przyjść niespodziewanie i odłączyć człowieka od rodziny na długi czas. Człowiek bywa w pewnym sensie nieobecny. To działa trochę jak forma uzależnienia, ale szczęśliwie w wyniku tego powstają fajne rzeczy. Poza tym artyści są jak wszyscy ludzie. Różnie wychowani i mający różne historie i różne priorytety.

A na ile bycie ojcem zmieniło Twoje życie? Zwłaszcza że młodsza córka urodziła się z zespołem Downa?

Rodzicielstwo zabiera wolny czas. Musiałem zrezygnować z siebie, z dotychczasowego stylu życia jako singla. Wraz z założeniem rodziny i zmianą perspektywy stałem się bardziej uważny, a mniej powierzchowny. Relacje i komunikacja wysunęły się na pierwszy plan. Rodzina to domowe studium psychologii i stałe „przeciąganie liny”. Wcześniej żyłem swoim życiem. Goniłem za przetrwaniem, za pieniędzmi, nie dbając o siebie i nie wgłębiając się w relacje. W chwili gdy pojawiła się w naszym życiu Gucia i wprowadziła nas w swój „baśniowy” świat, zmieniło się jeszcze więcej.

Kiedy pojawiła się diagnoza, a u Was bardzo wcześnie, bo podczas badań prenatalnych, zawaliło się Wasze życie?

Przez pewien czas musieliśmy przejść tak zwaną żałobę po stracie dziecka zdrowego i przygotować się na życie z człowiekiem, który ma zespół Downa. Nigdy wcześniej nie myśleliśmy, że spotka nas takie wyzwanie. A każdy boi się wejść w coś, czego nie zna. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że strach ma wielkie oczy. Ludzie z zespołem Downa przy sprzyjających warunkach wiodą naprawdę normalne życie i, co najważniejsze, wprowadzają do naszego życia brakujący element wdzięczności, wdzięku i miłości w najczystszej postaci. Oczywiście zdarzają się różne problemy natury zdrowotnej, nieraz przykre i bardzo trudne, ale całe nasze życie takie właśnie jest – trudne.

Trudne są chyba myśli, jak to dziecko sobie poradzi, gdy nas już nie będzie.

To chyba najtrudniejsza myśl, która towarzyszy wszystkim rodzicom mającym niepełnosprawne dzieci. Jednak problem zespołu Downa istnieje nie od dziś, a czasy pod wieloma względami zmieniają się na lepsze. Dzisiaj wiemy znacznie więcej niż kiedyś, dlatego jestem dobrej myśli.

Czy przed urodzeniem się Guci dopuszczałeś myśl o aborcji?

Niestety w moim odczuciu zawiodłem jako głowa rodziny, bo zamiast wesprzeć żonę, walczyłem ze sobą i swoimi myślami. W takich chwilach człowiek dowiaduje się na swój temat rzeczy, których by się nie spodziewał. Nauczyłem się, że słowa bywają niewiele warte. Ważniejsze są czyny. Karolina nie miała żadnych wątpliwości. I tak naprawdę ona trzymała nas w pionie. Od początku była nastawiona bojowo i zadaniowo.

Nie wpadłeś w alkoholizm? Mówi się, że polscy artyści dużo piją, bo nie są szczęśliwi, zabiegając o swoją karierę. Ty jednak miałeś poważniejszy problem.

Nie. Myślę, że to zależy od człowieka. Dla wielu ludzi alkohol jest sposobem radzenia sobie z problemami. A z każdym dniem tych problemów jest więcej. Nie inaczej jest w naszej branży. Trzy lata temu, wraz z pandemią i wprowadzeniem obostrzeń, świat artystów rozsypał się na kawałki. I ja do tej pory nie mogę się z tego wygrzebać. A teraz jeszcze dochodzi kwestia tragicznej wojny, która rzutuje na wszystkie dziedziny naszego życia.

Nie może to jednak wpływać na relacje domowe.

Ja akurat nigdy nie zaglądałem do kieliszka, żeby poradzić sobie z problemami. Należę do osób, które idą się rozładować poprzez sport, zmęczyć się i w ten sposób się zresetować. Musiałem sobie z tym poradzić i długo to we mnie trwało. Ale gdy Gucia pojawiła się na świecie, z czasem pozbawiła mnie strachu i wątpliwości.

Jest urocza i śliczna.

Totalnie. Ma bardzo dużo wdzięku. Natomiast ten cały zespół Downa to paradoks. Z jednej strony potrafi bardzo utrudniać życie, a z drugiej uwypukla wszystko, co my, rodzice, kochamy w naszych dzieciach. To są najsłodsze dzieci na świecie. Wdzięk, wdzięczność, serdeczność, szczerość.

Ma problemy z mówieniem?

Jeszcze tak, ale chodzimy na zajęcia logopedyczne do naszej ulubionej cioci Iwonki z Fundacji „Mówi się”, starając się aktywizować jej mowę. Mamy świadomość, że nie przeskoczymy pewnych rzeczy, ale staramy się, żeby sprawiały jej jak najmniej kłopotu. Gucia bardzo dobrze rokuje. Generalnie gdziekolwiek się pojawi, zdobywa ludzkie serca. Jest bardzo ruchliwa, towarzyska, ciekawska, ma własne poczucie humoru i jest bardzo uczuciowa. Kiedy wracam do domu lub przychodzę po nią do przedszkola, wita mnie z otwartymi rękami. Jej radości nie da się zmierzyć.

Bardzo ją kochasz.

Obydwie córki kocham tak samo, a najbardziej lubię fakt, że one też siebie bardzo kochają. Kiedyś zastanawiałem się, czy Kalinka zaakceptuje odmienność siostry. Dzisiaj wiem, że tabu przestaje istnieć w momencie poznania. Dzieci nie mają uprzedzeń, bo działają intuicyjnie i bez ograniczeń. Traktują rzeczywistość oraz ludzi spontanicznie i naturalnie.

Jak ludzie reagują na dziecko z zespołem Downa?

Nie zdarzyło nam się nic przykrego. Zawsze spotykamy się z ludzką serdecznością. Sporadyczne spojrzenia i szepty traktuję bardziej jako ciekawość. Myślę, że trzeba naprawdę nie mieć wrażliwości, by nie zauważyć światła takiej gwiazdy jak ona ;).

ZOBACZ TAKŻE: Roma Gąsiorowska i Michał Żurawski nie uratowali swojej miłości. „Nasza historia skończyła się wiele lat temu”

INSTAGRAM: @BARTEKKROLIK

Co robią Twoje córki, gdy śpiewasz w domu?

Duży pokój w naszym domu to jednocześnie scena i rewia mody. Obydwie się przebierają, jedna naśladuje drugą. Na pamięć znają wszystkie teledyski i choreografie z YouTube’a.

Rosną dwie artystki.

Tak, mamy gotowe dwie gwiazdy. Tymczasem dzisiaj Jagódka jedzie na specjalny campus dedykowany „zespolakom”, gdzie będzie rozwijać swoje umiejętności.

Gucia rozumie, co się do niej mówi?

Rozumie wszystko, natomiast ma problemy z mową i werbalizowaniem niektórych potrzeb. Bywa chaotyczna i czasami trudno się domyśleć, czego potrzebuje. Często nie umie tego wyartykułować i to chyba w relacji z nią jest w tej chwili największą przeszkodą. Poza tym jest całkowicie zdrowa, nic jej nie dolega. Problemy z mową wypływają ze specyfiki zespołu Downa i mają związek z genetyką. W praktyce te dzieci mają problemy z wymawianiem pewnych głosek i na przykład o wiele szybciej uczą się mówić po angielsku, ponieważ dla nich jest on łatwiejszy. Jagódka liczy lepiej po angielsku niż po polsku.

No i obie córki mają po Tobie talent.

Na moje ucho Jagoda o wiele bardziej interesuje się muzyką niż Kalinka, której pasja idzie w kierunku aktorsko-teatralnym, ale wszystko się może zmienić.

Teraz pandemia podobno się już kończy. Będziesz miał więcej pracy.

Mam nadzieję, chociaż sytuacja na rynku jest bardzo trudna. Tylko duże firmy, duże nazwiska funkcjonują bez większych zmian, a ja nadal jestem debiutantem po czterdziestce, któremu pandemia zabrała wszystko, na co pracował kilka ostatnich lat.

Mógłbyś zmienić zawód?

Mógłbym, ale musiałbym zaczynać całkowicie od zera, a to trudna perspektywa dla kogoś, kto musi utrzymać dom.

Może zrobisz coś swojego?

Właśnie pracuję nad drugim albumem, choć 40-latkowi z historią nie jest łatwo. Młode pokolenie skupia na sobie uwagę wszystkich. Stacje radiowe wspierają artystów wybiórczo i według określonych kryteriów, a bez wsparcia mediów mniej znany artysta ginie w czeluściach internetu. Pocieszam się, że jako wykonawca nie jestem koniunkturalny, robię, co chcę, i jestem po prostu inny.

Powiedz mi uczciwie, na czym tak naprawdę polega problem z wychowywaniem dziecka z zespołem Downa?

Jeżeli dziecku, które ma zespół Downa, nie towarzyszą choroby współistniejące, to żyje się normalnie. Główne przeszkody związane są z komunikacją i pamięcią. Wszystko wymaga więcej cierpliwości i czasu, co bywa frustrujące i męczące, ale dzięki temu żyje się bardziej tu i teraz.

Też miałeś kłopoty zdrowotne.

Tak. W dużym skrócie jestem po dwóch udarach, które zostały źle zdiagnozowane. Całkiem niedawno jedna sympatyczna pani doktor z Łomianek przejrzała po latach moją grubą teczkę z badaniami i postawiła trafną diagnozę, dzięki czemu mam nareszcie te sprawy pod kontrolą.

Boisz się o swoje zdrowie?

Nie. Dbam o siebie. Wiem, co mi dolega, więc regularnie ćwiczę, zachowuję dietę i cieszę się życiem. Kiedyś wydawało mi się, że jestem niezniszczalny. Ale teraz wiem, że muszę jak najdłużej żyć, bo mam dla kogo.

Rozmawiała Krystyna Pytlakowska

Reklama

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Zabrała głos po raz pierwszy od ogłoszenia rozwodu. Wpis Magdy Mołek poruszył internautów

Krzysztof Opaliński
Reklama
Reklama
Reklama