Reklama

Napisała autobiografię pt. „Niewygodna”, w której opowiada o swoim życiu i relacji z ojcem, Jackiem Kaczmarskim. "Kiedy te historie się splotły, bo są w tej książce również historie mojej matki, babek i dziadków, przyszło ukojenie, że zamknęłam pewien rozdział i mogę pisać ciąg dalszy", mówi Patrycja Volny w rozmowie z VIVĄ!. Wspomina, że ojciec miał wiele twarzy. Znała go tylko z kilku stron, tych nie do końca ciekawych. "Zawsze się cieszyłam i cieszę się nadal, kiedy dowiaduję się, że miał czułe, dobre strony, że był empatyczny, chociaż tego nie widziałam", wspomina Elżbiecie Pawełek.

Reklama

W poruszającej rozmowie wraca wspomnieniami do wydarzeń z przeszłości. Mimo tych trudnych doświadczeń, przemocy i dramatu, który rozgrywał się za zamkniętymi drzwiami ich domu, Patrycja Volny nigdy nie czuła do ojca nienawiści. "Jak byłam młodsza, czułam straszną złość. Ale nigdy nie była to nienawiść do ojca, raczej żal i rozgoryczenie", wyznała. Ojciec ranił ją słowami, zwracał uwagę na jej wygląd, wpędzając w kompleksy. W końcu popadła w anoreksję. "Patrzyłam na wagę jak ojciec na wódkę. Jedyna różnica, że on chciał więcej, a ja – mniej", opowiada córka Jacka Kaczmarskiego. W rozmowie z dziennikarką VIVY! opowiedziała o pewnych wakacjach, które spędziła z ojcem bez drugiej dorosłej osoby. "Nawet po latach jakoś trudno mi utożsamiać z nim te zdarzenia, bo nie była to jednorazowa sytuacja", dodała.

[Ostatnia publikacja na VUŻ-u i Viva Historie 14.02.2025 r.]

Patrycja Volny o ojcu w przejmującym wywiadzie VIVY!

Wyjechaliście do Australii, żeby zacząć nowe życie. Na początku nic nie zapowiadało smutnego końca?

Rodzice uwierzyli w sen o Australii. Zamieszkaliśmy w Perth. Dookoła był tylko czerwony piach i dzikie lasy. Byliśmy daleko od starego życia. Mieliśmy duży dom z ogrodem. Ojciec spełniał swoje marzenia, zajął się robieniem mebli bez gwoździ, jak nasi górale z Podhala. Kupił nawet piłę, hebel i całymi dniami warczał mamie pod oknem. Naprawdę się starał być wzorowym ojcem i mężem. Ale potem wszystko się popsuło. Tęsknił za sceną.

Nie wszyscy wiedzieli, że za drzwiami Waszego australijskiego domu rozgrywał się dramat.

Takich rzeczy się nie nagłaśnia. Spotykam się z zarzutami, że przecież nikt nie wspominał o przemocy w naszym domu. Ale komu ja czy mama miałyśmy o tym powiedzieć? Zrobiłyśmy to, jak czara goryczy się przelała.

Po kolejnej awanturze wybiegłaś z domu, żeby wezwać pomoc. Dokąd uciekłyście z mamą?
Najpierw przygarnęli nas znajomi, potem trafiłyśmy do schroniska dla kobiet. Adres był tajny. Ojciec nie miał do nas dostępu i wreszcie odzyskałam spokój. Wcześniej żyłam w napięciu, nigdy nie wiedziałam, kiedy ojciec wybuchnie. Po trzech miesiącach opieka społeczna przydzieliła nam mieszkanie. To był malutki dom w biednej dzielnicy.

Bałaś się, że rodzice znów się zejdą?
Bałam się, że tak się stanie i wróci strach. Ojciec długo prosił mamę, żeby go przyjęła do siebie z powrotem, ale nie zamieszkali razem. Przez długi czas nie chciałam go widzieć. Matka jednak nalegała, żeby mógł się ze mną spotykać, bo obawiała się, że oskarży ją o nastawianie mnie przeciwko niemu.

W autobiografii dodałaś fragmenty „Życia do góry nogami”, książki napisanej z ojcem w Australii. Są tam drastyczne sytuacje, których nie usunął.
Co więcej, sam się nimi chwalił, jak „tatuś” pije lub wpada w furię. To była dla niego najwyraźniej norma. W tej książce są moje bajki, opowiadam ojcu, jak widzę świat, ale konkretne sytuacje to on opisywał. Mógł nawet nie wiedzieć, że opisuje zachowania związane z przemocą.

Patrycja Volny, VIVA! 3/2025
Patrycja Volny, VIVA! 3/2025 Fot. RAFAŁ MASŁOW

Zdarzało się, że Cię przytulał?

Jeśli już, to bardzo rzadko.

A wtedy nad morzem w kamperze, kiedy położył się obok Ciebie, dotykał, choć cała drżałaś, to chyba nie było zwykłe przytulenie?
To były moje pierwsze wakacje bez drugiej dorosłej osoby. Chodził jak zwykle pijany. Myślę, że zrobił to pod tak silnym wpływem alkoholu, iż nie był już w stanie kontrolować swojego libido. Nawet po latach jakoś trudno mi utożsamiać z nim te zdarzenia, bo nie była to jednorazowa sytuacja. Wyparłam to z siebie na wiele lat. Wmawiałam sobie, że to nie był ten sam człowiek. Może zawinił alkohol, a może psychiczne zaburzenie, które odezwało się z opóźnieniem…

Najtrudniej powiedzieć, że krzywdy doznaliśmy od kogoś, kogo kochamy. Kochałaś swojego prześladowcę?
Każde dziecko chce kochać swojego rodzica i kocha. Nie wiem, co musiałoby się stać, żeby przestało. Rozmawiałam o tym z wieloma kobietami, również z moją matką, która miała bardzo trudne relacje ze swoim ojcem, i wszystkie mówiły to samo, że tej nici miłości nie sposób przerwać. Jak byłam młodsza, czułam straszną złość. Ale nigdy nie była to nienawiść do ojca, raczej żal i rozgoryczenie.

Nie odrzuciłaś go, choć ranił Cię słowami, mówił, że jesteś tłusta…
Bo byłam, jako nastolatka ważyłam ponad 70 kilogramów. Pomyślałam, że 47 kilogramów przy moich 170 centymetrach wzrostu byłoby idealną wagą. Tyle że kiedy ją osiągnęłam, chciałam zejść niżej. Patrzyłam na wagę jak ojciec na wódkę. Jedyna różnica, że on chciał więcej, a ja – mniej.

Wtedy zaczęła się Twoja anoreksja?
Tak. Czułam, że im jestem mniejsza, tym bardziej mocarna. To było wspaniałe uczucie trzymać w ryzach swoje życie i ciało. Stałam się chodzącym licznikiem kalorii. Wyjścia do restauracji to był koszmar. Zrzuciłam 40 kilogramów i zeszłam do 39. Anoreksja lubi się odzywać w sytuacjach napięcia. Trzeba zachować czujność w takich momentach, negocjować z nią, żeby się nie rozbuchała.

Reklama

Cały wywiad w nowej VIVIE! Magazyn w punktach sprzedaży w całej Polsce dostępny od czwartku, 13 lutego 2025 roku.

Patrycja Volny, VIVA! 3/2025
Patrycja Volny, VIVA! 3/2025 Fot. RAFAŁ MASŁOW
Reklama
Reklama
Reklama