Reklama

Nauczył się mówić po polsku, gdy miał osiem lat. Tadeusz Müller, syn Magdy Gessler i niemieckiego fotoreportera, Volkharta Müllera, próbował wielu zawodów. W wywiadzie dla dwutygodnika VIVA! opowiada, jak był didżejem na weselach i gotował obiady dla dzieci milionerów na Ibizie. W Hiszpanii na działce, która została mu po ojcu, zajmuje się murowaniem, kładzie kafelki. Jest współwłaścicielem warszawskiej restauracji Orzo. Do gastronomii trafił przez fotografowanie – stylizował książki o gotowaniu. W tej chwili nagrywa własny program o gotowaniu dla telewizji Food Network. Z wykształcenia jest psychologiem. Pracując w zawodzie zetknął się z osobami, które... stosowały przemoc wobec siebie. Przeczytaj fragment zaskakującego wywiadu. Całość w dwutygodniku VIVA!

Reklama

Jak się żyje z kobietą rakietą?

Tadeusz: Życie zmusiło mamę do emancypacji. Ten wzorzec mnie ukształtował, jestem mocnym feministą. Choć, paradoksalnie, mama nie do końca przyznaje się do feminizmu. Jako dorosły człowiek wylądowałem podobnie jak ona pomiędzy światem sztuki, a biznesu.

Ale najpierw został Pan psychologiem?

Tadeusz: Poszedłem na studia psychologiczne, bo zawsze interesowały mnie relacje i pomaganie ludziom. Przez trzy lata pracowałem z autystami w różnych ośrodkach. Z dorosłymi autystami, którzy się samo okaleczali. Mam certyfikat indywidualnego asystenta osoby autystycznej. I to była praca, która mnie najbardziej satysfakcjonowała ze wszystkiego, co robiłem.

Dlaczego ją Pan zostawił?

Tadeusz: Zarabiałem miesięcznie 600 złotych. Realia niestety są ekstremalne. Dla idealistów straceńców. Miałem wtedy 20 lat, mogłem pozwolić sobie na działanie charytatywne. Jeżeli znajdę czas w dorosłym życiu, chcę czymś podobnym się zająć.

Co Pani sobie myślała, gdy Pani syn zarabiał tyle, ile kosztuje obiad dla dwojga w Pani restauracji? Nie martwiła się Pani o jego przyszłość?

Magda: Nie martwiłam się o niego. Wiedziałam, że jest fantastyczny i działa z pasją. Tadeusz ma wrażliwość moją i mojego męża. Sama okazałam się w życiu bardziej przedsiębiorcza niż mi się wydawało, że mogę być. Zrewolucjonizowałam polską kuchnię. Mój syn bez przyszłości? Nigdy w życiu!

Miała Pani zaufanie do syna?

Magda: Do życia.

Tadeusz: Mamy też dużo wzorców w mojej niemieckiej, protestanckiej rodzinie ze strony ojca. Utrzymuję z jego siostrą i krewnymi silny kontakt. Praca społeczna i bezinteresowne pomaganie to normalność dla protestantów.

Marta Wojtal
Marta Wojtal
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama