Paulina Sykut-Jeżyna urodziła córeczkę! A co mówiła VIVIE! o rodzinie i macierzyństwie?
1 z 9
Paulina Sykut-Jeżyna i Piotr Jeżyna zostali po raz pierwszy rodzicami! Ich córka Róża przyszła na świat w tym miesiącu. Była to jedna z najbardziej oczekiwanych ciąż w polskim show-biznesie. Prezenterkę o plany macierzyńskie pytano wielokrotnie. Co mówiła VIVIE! o roli matki i małżeństwie?
Polecamy też: Paulina Sykut-Jeżyna spodziewa się dziecka. Co mówiła w VIVIE! o swojej rodzinie i miłości do męża?
Informację tę potwierdził mąż prezenterki, Piotr Jeżyna. Na Instagramie dodał zdjęcie, które podpisał: „Szczęśliwy tata, zabiera swoje dziewczyny do domu. Pełnia szczęścia”. Tym samym wiadomo już, że córka pary urodziła się w tym miesiącu.
Szczęśliwy tata, zabiera swoje dziewczyny do domu:) #pełniaszczęścia #róża
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Piotr Jeżyna (@piotrjezyna) 7 Gru, 2016 o 6:56 PST
Wiadomość o ciąży Pauliny Sykut-Jeżyny obiegła media pod koniec czerwca 2016 r. Wtedy prezenterka potwierdziła, że to już piąty miesiąc.
„W tej chwili czuję się bardzo dobrze, choć przyznam, że pierwsze tygodnie nie były przyjemne, bo miałam straszne mdłości. Teraz sporo czytam o macierzyństwie i przygotowuję się do nowej roli. Mąż przegląda książki razem ze mną i bardzo mnie wspiera. On i dziadkowie oszaleli na wieść o dziecku. Piotr wręcz skakał z radości. Zmieniło się tylko to, że do pracy nie jeżdżę już rowerem. Nawet nie przytyłam zbytnio i jestem cięższa tylko o kilogram” - mówiła wtedy.
Przez okres ciąży prezenterka dbała o formę pod okiem trenera personalnego. Zwierzyła się, że mąż troszczy się o to, żeby się nie przemęczała. W pracy miała nawet specjalny leżak, na którym mogła się zregenerować w przerwie w zdjęciach.
Co mówiła o macierzyństwie, rodzinie i małżeństwie VIVIE!? Sprawdźcie.
Polecamy też: Paulina Sykut-Jeżyna spodziewa się dziecka. Co mówiła w VIVIE! o swojej rodzinie i miłości do męża?
2 z 9
Paulina Sykut-Jeżyna i Piotr Jeżyna tworzą związek od 1998 r.! Jak sami przyznają w wywiadach, mają do siebie absolutne zaufanie. Piotr to nie tylko mąż gwiazdy, lecz także jej przyjaciel i osoba, która odpowiada za jej życie zawodowe. Słyną z tego, że doskonale łączą sferę pracy i życie uczuciowe. Córka Róża jest ukoronowaniem tego związku.
Polecamy: „Szaleństwo nam towarzyszy”. Tamara Arciuch i Bartek Kasprzykowski spodziewają się drugiego dziecka
3 z 9
Paulina Sykut-Jeżyna tak mówiła VIVIE! o swoich braciach (ma ich dwóch, sama jest środkowym dzieckiem).
– Dwaj bracia – życiowe wyzwanie. Starszy Cię chronił, a młodszego wychowywałaś?
Paulina Sykut: A skąd, Sebastian trzymał nas mocną ręką, mnie i młodszego Łukasza. Kłóciliśmy się, biliśmy, i to jak! Kiedyś po „walce” poszłam do fryzjera obciąć włosy na krótko, tak mnie wytargał jeden z braci… dziś już nawet nie pamiętam, który. Zatarło się w pamięci, o co poszło, bo zawsze się godziliśmy, ale i ciągle coś się działo.
– Kto pierwszy wyciągał rękę do zgody?
Paulina Sykut: Bez wyraźnego sygnału, trochę się boczyliśmy, a za chwilę był śmiech.
– To po tych bitwach masz szramę na czole?
Paulina Sykut: Nie, sama tak się załatwiłam! Miałam pięć lat, kiedy w domu u babci skoczyłam z werandy na sześciokątną cegłówkę. Przeliczyłam się i zalałam krwią. Do dziś współczuję mojej mamie, ile musiała ze mną przejść. Ciągle o coś się potykałam, kolana miałam wiecznie pozdzierane. Raz szukała mnie przez godzinę, a ja siedziałam z psem w budzie. Moi bracia też dawali jej popalić, ale jakoś dawała sobie radę z nami, z ogrodem, uprawami babci, bo tata często był w trasie.
Polecamy: Paulina Sykut-Jeżyna – Tylko nas dwoje
4 z 9
Paulina Sykut-Jeżyna zwierzyła się również VIVIE! jak czuła się po śmierci ojca w młodości.
– A potem Twój tata zmarł na serce, gdy Ty i bracia byliście mali.
Paulina Sykut: Był młodym człowiekiem, pełnym życia, energii i chęci do robienia wielu rzeczy. Górnik, kierowca, skakał ze spadochronem, płetwonurek; pociągało go ryzyko. Gdy go zabrakło, było bardzo ciężko. Nie potrafiliśmy bez niego żyć. Mama funkcjonowała tylko dzięki nam, wychowała nas sama. Żyliśmy bardzo skromnie. Czasem z młodszym bratem sprzedawaliśmy na targu kwiaty z ogrodu babci, znalezione gdzieś butelki… w tajemnicy przed mamą, żeby zrobić jej niespodziankę, bo wiedzieliśmy, że nie ma pieniędzy. Latem zbieraliśmy truskawki, wiśnie, maliny, żeby zarobić na zeszyty. Miłości nigdy nam nie brakowało! Każdemu życzę takiej rodziny jak moja.
Polecamy: „Czuję się spełniona, więc to, co przyjdzie, będzie bonusem” Małgorzata Socha jest w drugiej ciąży!
5 z 9
Dla Pauliny Sykut-Jeżyny nieodłącznym elementem życia jest... śpiew! To talent, który również ma związek z jej rodziną.
– Kiedy odkryłaś, że potrafisz śpiewać?
Paulina Sykut: Już w przedszkolu pan od rytmiki zauważył, że śpiewam lepiej od innych dzieci. Śpiewałam w chórku kościelnym, w szkole podstawowej tańczyłam w zespole pieśni i tańca „Powiśle”. Na jednej z prób wybrano mnie do zaśpiewania solo piosenki „Szumi gaj”, wtedy po raz pierwszy wystąpiłam przed dużą publicznością w puławskim Domu Kultury. Zdolności wokalne odziedziczyłam po babci, dziadek sam nauczył się grać na klarnecie, mam muzykalną rodzinę. Mama taty, rolniczka, pięknie malowała, mam jej obrazy do dzisiaj. Ja także maluję. W Domu Kultury w Puławach nauczyłam się wiele. Jako młodziutka wokalistka, poszukująca swojej drogi, śpiewałam poezję, startowałam w konkursach poezji śpiewanej. Śpiewałam w różnych zespołach… także w zespole weselnym Gospel. Trafiłam tam na wspaniałych ludzi. „Starsi panowie” i Ada – moja druga rodzina. Byli na moim ślubie i weselu. Mam w życiu szczęście do bardzo dobrych ludzi.
– Na weselach? Toś się dziewczyno musiała napatrzeć!
Paulina Sykut: O tak, lekcja dorosłego życia. Kochałam śpiewać i choć lubiłam inny repertuar – jazz i poezję, nie szłam na nie z bólem. Śpiewałam i jeszcze dostawałam za to pieniądze! Owszem, weselna rzeczywistość bywała bezlitosna. Kiedyś podczas balu pewien dobrze sytuowany pan z Puław krzyknął: „Co wy tu, kur…, warsztaty jazzowe robita?”, a graliśmy akurat piękny standard jazzowy. Zmieniliśmy więc repertuar na coś bardziej skocznego, tak zwany kawałek pod nogę. Wielokrotnie patrzyłam na piękne, wzruszające historie miłosne, ludzi, którzy naprawdę się kochają. Sama twierdziłam wtedy, że nigdy nie urządzę własnego wesela. Dziś wiem, że to był taki… bunt 20-latki. Musiałam dojrzeć, zmądrzeć. Nic mi nie zastąpi momentu, kiedy stałam z Piotrem przed ołtarzem i czułam boską jedność. Ani ziarna niepewności. Wesele było bardzo radosne. Bawiliśmy się do białego rana z rodziną, której nie widziałam od lat, ze znajomymi, którzy przyjechali do nas z całej Polski i nie tylko.
Polecamy też: Tamara Arciuch zachwyca! A ja oceniam (czytaj: chwalę) jej ciążowe kreacje!
6 z 9
A jak Paulina Sykut-Jeżyna trafiła do telewizji?
Paulina Sykut: Studiowałam kulturoznawstwo na Uniwersytecie Marii Skłodowskiej ze specjalizacją medialną, gdy wzięłam udział w „Idolu” i… było trochę jak w filmach o amerykańskim śnie. Dziewczyna z małego miasta, kochająca śpiewać, wystąpiła, wcale nie wygrała, ale pani producent ją zauważyła. Zaprosiła na casting na prowadzącą program „Muzyczne listy” w TV4. Wygrałam go. Dzięki temu programowi poznałam pracę prezenterki. Kilka lat później zostałam prezenterką pogody. Skończyłam dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim.
Polecamy też: Kuba Wesołowski został ojcem! Co w tej chwili wiadomo o jego córce?
7 z 9
Jak wspomina udział w programie „Tylko nad Dwoje”, który wygrała? Czy kibicują jej najbliżsi?
– Dzięki śpiewaniu wygrałaś program „Tylko nas dwoje” z Iwanem Komarenką. Gdzie był wtedy Piotr?
Paulina Sykut: Cały czas blisko mnie, pomagał, kibicował, wysyłał esemesy, przywoził jedzenie. Obydwoje nie spodziewaliśmy się, że wygram. Byłam dziewczyną znikąd, wśród znanych i lubianych gwiazd. Kiedyś za plecami usłyszałam: „pogodynka-srynka”. Na przekór im widzowie wybrali mnie.
– Mama Cię ogląda?
Paulina Sykut: I bardzo przeżywa, czasami nawet prawie płacze do słuchawki. Bo nie zawsze spotykają mnie miłe rzeczy, ale ją uspokajam, ona wie, że kocham to, co robię, i że nie znalazłam się tu przypadkiem.
Polecamy też: „Dzieci to strzała, którą wysyłamy w przyszłość”. Najsłodsze dzieciaki gwiazd na okładkach VIVY!
8 z 9
A jak reaguje na hejt w pracy?
– O telewizji mówi się „gniazdo żmij”, gdzie nie znasz dnia ani godziny.
Paulina Sykut: I gdzie poza satysfakcją i pięknymi chwilami, dla których warto żyć, są też te mniej przyjemne, gdy trzeba zacisnąć zęby. A jak popłakać się, to później, w domu. Większość ludzi nie lubi, gdy ktoś obok odnosi sukcesy. Plotki, knucie, można powiedzieć, że to telewizyjna rzeczywistość. Skupiam się na rzeczach ważnych.
– W pracy jesteś miła dla wszystkich czy tylko dla tych, od których zależy Twój los?
Paulina Sykut: Dla wszystkich, których szanuję i lubię. Nie potrafię być interesownie miła. Osób, których nie szanuję, unikam.
9 z 9
– Twoi idole w pracy?
Paulina Sykut: Nina Terentiew – silna i mądra kobieta. W pracy nigdy nie szukałam wzorców. Obserwowałam, słuchałam. Uważam, że dobry prezenter powinien być po prostu sobą.
Rozmawiała: Liliana Śnieg-Czaplewska
Zdjęcia: Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek/LAF
Makijaż: Marta Miłosz
Fryzury: Kacper Rączkowski/D’Vision Art
Stylizacja: Maciej Spadło/Van Dorsen Talents
Produkcja sesji: Piotr Wojtasik
Polecamy: Paulina Sykut-Jeżyna – Tylko nas dwoje.