Reklama

Niedzielny protest na Placu Zamkowym w Warszawie zgromadził około 100 tysięcy osób. Demonstracja, na którą zapraszał między innymi Donald Tusk, odbyła się pod hasłem „Zostaję w Unii”. Jej uczestnicy przekonywali, że rząd Prawa i Sprawiedliwości robi wszystko, by wprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. Po zakończeniu oficjalnej części manifestu część ludzi poszła pod siedzibę partii rządzącej. Kilka osób zostało zatrzymanych. W tym Franciszek Broda – siostrzeniec premiera.

Reklama

Franek Broda o zatrzymaniu przez policję

Jak ustalili dziennikarze kilku redakcji oraz przekazali przedstawiciele policji w niedzielę pod siedzibą Prawa i Sprawiedliwości zatrzymano Franka Brodę. Powodem interwencji miało być odpalenie przez niego racy. „Jeżeli mamy do czynienia z osobą, która używa racy, a policjanci podejmują interwencję i są atakowani przez tłum, może dojść do różnych niebezpiecznych sytuacji”, przekazał mediom nadkomisarz Sylwester Marczak, rzecznik prasowy stołecznej policji.

Schwytany aktywista miał wiele zarzutów co do pracy funkcjonariuszy. „Policja się na mnie rzuciła, wywaliła mnie na ziemię. Zgarnęli mnie na bok. Skuli, zaczęli mnie kopać, stanęli na mnie”, mówił reporterowi Krzysztofowi Boczkowskiemu Franciszek Broda. Dodał też, że bardzo boli go głowa. „Gość mi stanął na plecach i kopnął mnie w głowę. Trudno, żeby mnie nie bolała”, słyszymy na nagraniu.

"Policjanci kopali mnie gdy leżałem, jeden stanął mi na plecach i kopnął w głowę. Boli mnie od tego" - opisuje Franek Broda aktywista LGBT, siostrzeniec premiera Morawieckiego, który dziś podczas demo #StrajkKobiet został brutalnie zatrzymany za odpalenie tacy.

Nie dla #Polexit pic.twitter.com/TQjcKbMd1S
— Krzysztof Boczek (@Bacon227) October 10, 2021

Aktywiście próbowano wlepić mandat za użycie środków pirotechnicznych, ale 18-letni siostrzeniec premiera Mateusza Morawieckiego go nie przyjął. Na jednym z nagrań widać, jak mężczyzna skuwany jest w kajdanki i prowadzony do radiowozu.

CZYTAJ TEŻ: Siostrzeniec premiera wyprowadził się od rodziców. „Nie dogaduję się z nimi politycznie”

Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

Policja o interwencji z udziałem Franka Brody

Wspomniany wcześniej rzecznik policji tłumaczył dzień po zajściu, że jego zdaniem funkcjonariusze nie przekroczyli swoich uprawnień. „Nie widziałem momentu, w którym zostałby on skopany. Nie mam informacji, że miało dojść do pobicia. Policja często jest oskarżana, że miała kogoś pobić”, zapewnił.

Podkreślił też, że nawet w dobie telefonów, które nagrały zdarzenie, trudno wskazać, na którym nagraniu policjanci mieliby zachować się niewłaściwie.

Sprawa czeka na dalsze wyjaśnienia.

Reklama

CZYTAJ TAKŻE: Siostrzeniec premiera wyznał, że jest gejem. Reakcja części rodziny szokuje! „Żal mi go, pogubił się…”

Krzysztof Kaniewski/REPORTER
Tomasz Jastrzebowski/REPORTER
Reklama
Reklama
Reklama