Piękna i geniusz. Historia miłości Jane i Stephena Hawkingów
„Za późno dotarło do mnie, ile kosztowało ją życie ze mną i trzymanie na swoich barkach tej pozornie normalnej rodziny"
- Magdalena Żakowska
Choć Stephena i Jane Hawkingów łączyła miłość i gotowość do poświęceń, to ich małżeństwo zakończyło się rozwodem. Jak bardzo bowiem trzeba kochać śmiertelnie chorego mężczyznę, by dla niego zrezygnować z własnego życia? I jak mocno trzeba kochać kobietę, żeby latami znosić w domu obecność „tego drugiego”? Oto historia genialnego fizyka Stephena Hawkinga i jego żony.
Stephen Hawking i Jane Wilde historia miłości
Kiedy pierwszy raz potknął się o własne nogi i spadł ze schodów, usłyszał od lekarzy jedynie „Odstaw piwo”. Kilka miesięcy później, podczas świąt Bożego Narodzenia, przewrócił się, jeżdżąc na łyżwach, i już nie wstał. Werdykt: stwardnienie zanikowe boczne, postępujący paraliż całego ciała, góra trzy lata życia. Był 1963 r. Stephen Hawking miał 21 lat i właśnie rozpoczął studia doktoranckie w Cambridge. „Chociaż nad moją przyszłością zebrały się chmury, ku własnemu zaskoczeniu odkryłem, że cieszę się życiem. Poznałem Jane Wilde. Miałem po co żyć”. Spotkali się na imprezie u wspólnych znajomych i przegadali cały wieczór. Dokładnie tak, jak w filmie „Teoria wszystkiego”, który opowiada o ich związku. Ale na kilku scenach i genialnej kreacji Eddiego Redmayne’a, który wcielił się w postać słynnego kosmologa, kończą się podobieństwa filmu z rzeczywistością.
„Po raz pierwszy zobaczyłam go na ulicy kilka dni wcześniej. Szczupły okularnik z burzą włosów szedł ze spuszczoną głową, pogrążony w myślach. Coś do siebie mamrotał, zdawał się nie dostrzegać nikogo. Kto to? – zapytałam przyjaciółkę. »Jak to, nie wiesz?! To Stephen Hawking, jeden z najzdolniejszych studentów w Cambridge. Byłam z nim raz na randce«. Poczułam zazdrość i myślałam o nim już później nazbyt często”.
Hawking szczerze się zdziwił, kiedy Jane oświadczyła, że nie boi się wspólnie z nim stawić czoła śmiertelnej chorobie. Ponieważ miał przed sobą perspektywę najwyżej trzech lat, ich życie przyspieszyło. „Nie miałam wątpliwości, że chcę spędzić z nim ostatnie lata jego życia. Byłam zafascynowana jego ekscentryczną osobowością i poczuciem humoru. Strasznie śmiesznie się śmiał – czkając i dusząc się jednocześnie – przeważnie z własnych dowcipów na swój temat. I jeszcze te piękne zielone oczy. Byłam nieprzytomnie zakochana”.
Choroba Hawkinga postępowała dość szybko, ale zakochani zdawali się tego nie dostrzegać. Pobrali się w 1965 r. „Miłość, a potem ślub były motywacją, której potrzebowałem. Musiałem znaleźć pracę, żeby wynająć dom. Ale najpierw musiałem napisać doktorat. Nareszcie, po raz pierwszy w życiu, wziąłem się na poważnie do roboty. I, o dziwo, spodobało mi się”. Dlaczego 21-letnia Jane zdecydowała się poślubić mężczyznę mającego przed sobą już wtedy jedynie rok życia? „To były czasy w cieniu wojny atomowej. Wszyscy mieliśmy dość niewielką oczekiwaną długość życia”. Oboje nie spodziewali się, że przeżyją wspólnie kolejne 25 lat.
Podczas ceremonii ślubnej Hawking poruszał się już o dwóch laskach i miał kłopoty z mówieniem. Rozumieli go w zasadzie tylko najbliżsi, podczas wykładów i odczytów towarzyszył mu tłumacz. „Na naszym ślubie była rekordowa liczba gości. Nie wszyscy zmieścili się w kościele. Tydzień później wylecieliśmy w podróż poślubną do Upstate New York na… konferencję fizyków teoretyków. Nie mogłam odmówić Stephenowi – tak bardzo zależało mu, żeby przed śmiercią dokończyć doktorat i napisać książkę. Nie chciał zostawić mnie samej z niczym”.
Jane i Stephen Hawkingowie: życie po ślubie
Dwa lata po ślubie urodził się Robert, ich pierwszy syn. Hawking obronił doktorat, a Jane kończyła studia lingwistyczne. Oboje byli na początku kariery, nie było ich stać na wynajęcie kogoś do pomocy. Jane sama zajmowała się synem i mężem. Obaj wymagali dużo uwagi i sił – Hawking poruszał się już wtedy tylko na wózku, a w latach 60. temat udogodnień dla niepełnosprawnych w zasadzie nie istniał. Nie był w stanie już sam się umyć, ubrać, miał kłopoty z jedzeniem i coraz trudniej mu było samodzielnie poruszać się na wózku. To tak, jak gdyby Jane miała w domu dwoje dzieci – w tym jedno genialne, ale ważące tyle, ile dorosły człowiek. Czy tak 21-latka wyobrażała sobie swoje życie? Nie narzekała, ale Hawking dostrzegał jej zmęczenie i narastającą frustrację. „Z powodu pogłębiającej się niepełnosprawności nie byłem w stanie pomóc w opiece nad Robertem. Jane musiała radzić sobie sama i była wykończona”.
Ale Jane cierpiała nie tylko z powodu przytłaczającej liczby zajęć w domu. Czuła się samotna. Nie miała czasu na przyjaciółki, cały dzień spędzała w domu i potrzebowała bliskości męża. Tyle że Hawking nie należał do tego typu mężczyzn. Bardzo ją kochał, ale w ciągu dnia zamykał się w gabinecie i był kompletnie pochłonięty pracą. „Nawet wtedy, kiedy teoretycznie spędzaliśmy czas razem, w ogrodzie, podczas obiadu, Stephen pogrążony był we własnych myślach. Nie słyszał, co do niego mówię, nie odpowiadał na zaczepki małego Roberta, bo w głowie rozwiązywał właśnie jakiś kolejny kosmologiczny problem”.
Czytaj też: Maria Juszkiewiczowa: podkochiwał się w niej Roman Dmowski, wybrała Józefa Piłsudskiego
Hawking - życie geniusza
Z biegiem lat ekscentryzm Hawkinga, który tak zafascynował Jane na początku ich znajomości, stał się dla niej nieznośny. Była dumna z odkryć męża, ale jednocześnie zła, że każde z nich rodzi się kosztem ich wspólnych relacji. A przecież czasu mieli tak niewiele. W filmie historia Hawkingów to codzienne zmaganie się z miłością i z chorobą. Tak też pewnie było, choć w rzeczywistości radosnych chwil było znacznie więcej – jak wspólna podróż do Los Angeles, gdzie przez dwa lata Hawking wykładał w California Institute of Technology. To właśnie tam dostał w prezencie od kolegów naukowców swój pierwszy wózek elektryczny – wówczas nowinkę. Jane dosłownie popłakała się ze szczęścia. „Nasi znajomi patrzyli na mnie zdziwieni. Nie rozumieli, co to znaczy pchać codziennie dwa wózki – jeden z dzieckiem, a drugi z mężem”.
Trzy lata później urodziła się ich córka Lucy. Hawking miał już nie żyć od czterech lat. W filmie „Teoria wszystkiego” jest scena, w której kolega pyta sparaliżowanego już Stephena o to, jak to jest u niego z „tymi sprawami”, bo przecież jest sparaliżowany, a jego żona rodzi kolejne dzieci. „Nie mam kontroli nad żadnym, poza tym jednym członkiem – odpowiada, uśmiechając się łobuzersko, Hawking. – Myślę, że to mówi wszystko o nas, mężczyznach”.
Choć dla obojga dzieci były wielkim szczęściem, to liczba obowiązków zaczynała Jane przerastać. Musiała zrezygnować z kariery naukowej, podczas gdy Hawking stawał się powoli gwiazdą wśród fizyków teoretyków. Napięcia między nimi pogłębiały dodatkowo różnice na tle religijnym. On – ateista, ona – katoliczka, z biegiem lat coraz bardziej zbliżała się do kościoła i starała się na siłę nawrócić Hawkinga. Tymczasem on – przeciwnie – stawał się coraz bardziej liberalny obyczajowo.
Felicity Jones, Jane Hawking, Stephen Hawking i Eddie Redmayne na premierze filmu "Teoria wszystkiego", 2014 r.
Koniec prywatności i początek końca
Zaczął prenumerować amerykańskiego „Penthouse’a” i ostentacyjnie zabierał go ze sobą na wykłady. Na pytanie dziennikarza, czym są dla niego kolejne odkrycia, odpowiedział, że „…cieszą. Nie tak bardzo, jak seks, ale radość trwa przynajmniej odrobinę dłużej”. Z biegiem lat choroba Hawkinga tak się pogłębiła, że wymagał opieki 24 godziny na dobę. Każdy atak kaszlu groził mu śmiercią. Stało się jasne, że Jane nie poradzi już sobie sama ze wszystkim. Zdecydowali, że zatrudnią na stałe pielęgniarkę. Hawking miał nadzieję, że Jane odzyska radość życia i znowu będą szczęśliwi. Ale stało się odwrotnie. „Z dniem, w którym nasz próg przekroczyła pielęgniarka, skończyła się nasza prywatność”, wspomina Jane.
W 1979 r. rodzi się ich trzecie dziecko – Tim. „Po jego przyjściu na świat Jane popadła w głębsze przygnębienie. Bała się, że niedługo umrę, i chciała znaleźć kogoś, kto zapewni utrzymanie jej i dzieciom oraz ożeni się z nią, kiedy mnie zabraknie. Poznała Jonathana Jonesa, muzyka i organistę w miejscowym kościele. I dała mu pokój w naszym mieszkaniu”. Stan Hawkinga rzeczywiście się pogarszał – przedłużały się ataki duszącego kaszlu, w końcu dostał zapalenia płuc i zapadł w śpiączkę. Lekarze namawiali Jane, aby zgodziła się na odłączenie męża od aparatury podtrzymującej życie. Kategorycznie odmówiła – walczyła o niego brawurowo.
Przewiozła go helikopterem sanitarnym do innego szpitala, znalazła lekarza, który podjął się niezwykle trudnej i ryzykownej w tym stanie pacjenta operacji tracheotomii, czyli wprowadzenia do tchawicy rurki ułatwiającej oddychanie, ale pozbawiającej zdolności mówienia. Po wyjściu ze szpitala Hawking przez kilka miesięcy mógł się porozumiewać tylko poprzez unoszenie brwi, kiedy Jane wskazywała odpowiednią literę na karcie z alfabetem. Tym razem to on wpadł w depresję. Jego kariera legła w gruzach, kontakty z otoczeniem stały się praktycznie niemożliwe, a w sąsiednim pokoju mieszkał pełnosprawny mężczyzna gotowy zająć jego miejsce w rodzinie.
Zobacz także: To on śpiewa hit „Beata z Albatrosa”. Tak wygląda życie Janusza Laskowskiego
Drugie życie dla Stephena Hawkinga
Wtedy pojawił się Walter Woltosz, informatyk z Kalifornii, który dowiedział się o kłopotach Hawkinga i napisał dla niego program komputerowy umożliwiający pisanie za pomocą trzymanego w ręku przycisku. Choć Hawking potrafił napisać w ten sposób dwa słowa na minutę – zachwycił się urządzeniem. Odzyskał też chęć życia. Pomogła mu w tym także pielęgniarka Elaine Mason, którą zatrudniła coraz bardziej oddalająca się od męża Jane. Hawking pogrążył się tymczasem w pracy, a jej wynikiem stała się książka „Krótka historia czasu. Od Wielkiego Wybuchu do czarnych dziur”, która do dziś sprzedała się w ponad 10 mln egzemplarzy na całym świecie. To był początek jego światowej kariery i początek końca jego małżeństwa. „Po publikacji »Krótkiej historii…« stał się sławny i bardzo tę sławę polubił. Jeździł po całym świecie, zbierał nagrody, poznawał prezydentów i celebrytów. Ale wszystko to odbywało się kosztem nas, rodziny”.
Mogłoby się wydawać, że jeśli coś spowoduje rozpad tego małżeństwa, to tylko pogłębiająca się choroba i związane z tym napięcia. Tymczasem oboje zgodnie twierdzili, że ich związek rozpadł się ze względu na… rosnącą sławę Hawkinga. On tej sławy naprawdę potrzebował – dodawała mu siły, wiary w siebie, chęci życia. Ona – przeciwnie. Uważała, że czas spędzony na planie serialu „Star Trek”, gdzie w odcinku specjalnym pojawił się w scenie, w której gra w karty z Albertem Einsteinem, to czas zmarnowany. I miała do niego pretensję, że chociaż zdaje sobie sprawę, że dzieci go potrzebują, a z całą pewnością (czego oboje byli pewni) stracą przedwcześnie, to zamiast poświęcać im więcej czasu, trwoni go na głupoty. „Nasze życie miało dwie twarze. Pierwsza to twarz genialnego fizyka, który na swoim wózku elektrycznym podróżował po całym świecie i zgarniał kolejne nagrody. Druga twarz to ja w domu, z trójką dzieci. Samotna. Czasami miałam wrażenie, że wciąga mnie moja własna czarna dziura”.
Zobacz też: Dopiero po śmierci Darii Trafankowskiej Waldemar Dziki wyznał, że nigdy nie przestał jej kochać
Stephen i Jane Hawkingowie: rozstanie i zwrócona wolność
Tymczasem Hawking nie mógł pogodzić się z tym, że podczas jego nieobecności Jane spędza coraz więcej czasu z Jonathanem. Był zwyczajnie zazdrosny, co w połączeniu z chorobą, która z pewnością nie dodawała mu męskości, tworzyło mieszankę wybuchową. „Coraz bardziej niepokoił mnie związek między Jane a Jonathanem. W końcu sytuacja stała się dla mnie nie do zniesienia”. Wyprowadził się w dwa lata po publikacji „Krótkiej historii…”. W 1995 r. Stephen Hawking poślubił swoją pielęgniarkę Elaine Mason, a Jane wyszła za Jonathana. Do śmierci naukowca pozostawali jednak w przyjaźni.
Ślub Stephena Hawkinga z Elaine Mason
„Za późno dotarło do mnie, ile kosztowało ją życie ze mną i trzymanie na swoich barkach tej pozornie normalnej rodziny. Będę jej za to zawsze wdzięczny”. Czy historia Hawkingów opowiada o miłości? Przecież zakończyła się rozwodem. Ale – z drugiej strony – jak bardzo trzeba kochać śmiertelnie chorego mężczyznę, żeby poświęcić mu większość swojego życia? Żeby zrezygnować z własnej kariery? Żeby urodzić mu i wychować – choć na jego oczach, to jednak samotnie – trójkę dzieci? I jak trzeba kochać kobietę, żeby znosić w domu obecność „tego drugiego”? I żeby w końcu umieć zwrócić drugiej osobie wolność?
Wszystkie cytaty pochodzą z książek „Moja krótka historia” Stephena Hawkinga (Wydawnictwo WAB) i „Podróż ku nieskończoności” Jane Hawking (Wydawnictwo Filo) oraz filmu dokumentalnego „Hawking” (2013) w reżyserii Stephena Finnigana.